Kanclerz Niemiec: Wielka Brytania nie może przeciągać Brexitu w nieskończoność
Angela Merkel oświadczyła, że Wielka Brytania nie powinna przeciągać w nieskończoność procesu wychodzenia z UE, ale zapewniła, że nie będzie się spierać o krótką zwłokę. W. Brytania pozostaje na razie pełnoprawnym członkiem UE.
2016-06-25, 17:01
Posłuchaj
- Decyzja (o momencie wyjścia z UE) należy do Wielkiej Brytanii. Wychodzę z założenia, że Brytyjczycy chcą zrealizować wynik (czwartkowego) referendum. Szczerze mówiąc nie powinno to trwać w nieskończoność, ale nie będę się spierała z powodu krótkiej zwłoki - powiedziała Merkel w Poczdamie.
Brexit - serwis specjalny Polskiego Radia>>>
- Ważne jest to, że dopóki Wielka Brytania nie złożyła wniosku (o wyjście z UE) i dopóki umowa nie została podpisana, kraj ten jest nadal pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej ze wszystkimi prawami i obowiązkami - podkreśliła szefowa niemieckiego rządu. Jak dodała, premier David Cameron potwierdził, że tak właśnie jest.
Pytana, czy negocjacje z Londynem będą prowadzone w taki sposób, by "odstraszyć" ewentualnych naśladowców, Merkel zaznaczyła, że termin "odstraszanie" jest w tym kontekście nie na miejscu. - Jestem przekonana, że Europa jest wartością dodaną, a żaden kraj europejski nie jest w stanie poradzić sobie z wyzwaniami, przed jakimi stoimy - tłumaczyła kanclerz. UE umożliwia nam obronę naszych interesów w skali globalnej - dodała. Dlatego nie sądzę, żeby podczas rokowań z Londynem byłoby trzeba odstraszać innych - zaznaczyła.
REKLAMA
Wyniki brytyjskiego referendum ws. Brexitu wywołał liczne komentarze czołowych europejskich przywódców i polityków. Część z nich nie kryła rozczarowania decyzją Brytyjczyków, inni tryskali radością.
Decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej zwiększa niepewność na rynkach. Dla Polski podstawowym ryzykiem będzie ryzyko rewizji budżetu unijnego. Dla polskiej gospodarki Brexit oznacza potencjalnie wolniejszy wzrost gospodarczy oraz może zmieniać ruchy po stronie inflacji - powrót do dodatnich wskaźników inflacji może się odsunąć w czasie. RPP dłużej niż się wcześniej spodziewano nie będzie miała argumentów, aby podwyższać stopy procentowe i być może cały 2017 rok upłynie pod hasłem "wait and see" - komentuje Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.
REKLAMA
Wynik referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej jest z punktu widzenia rynku walutowego dużym szokiem. Następuje ucieczka w kierunku "bezpiecznych przystani" takich jak złoto, frank czy jen, co oznacza przejściowe osłabienie polskiej waluty. W kolejnych latach należy spodziewać się fundamentalnej deprecjacji funta do dolara i prawdopodobnie do złotego. Gorsze perspektywy światowej gospodarki i silniejszy dolar są czynnikami, które będą hamowały FED przed rozpoczęciem podwyżki stóp procentowych w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Umacnia się także frank szwajcarski, ale jeżeli rynki finansowe ustabilizują się po interwencjach i bardziej gołębim tonie FED, wówczas jest szansa, że kurs franka do końca roku pozostanie na poziomie ok. 4,10 zł. Wpływ wyniku referendum na rynek walutowy i politykę banków centralnych komentują Jarosław Kosaty, strateg rynku walutowego PKO BP oraz Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank.
Merkel zapewniła, że rozmowy z W. Brytanią będą "rzeczowe". Przypomniała, że Brytyjczycy pozostaną partnerem w NATO, G7 i G20, a dla niektórych krajów europejskich partnerem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. "Wspólny fundament wartości pozostaje" - uważa szefowa niemieckiego rządu.
Ministrowie spraw zagranicznych sześciu krajów UE będących prekursorami integracji europejskiej (Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Belgia i Luksemburg) wezwali wcześniej Wielką Brytanię do jak najszybszej realizacji decyzji o Brexicie. Negocjacje w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powinny zacząć się "jak najszybciej" - powiedział szef dyplomacji Niemiec Frank-Walter Steinmeier, występując po sobotnim spotkaniu w Berlinie, poświęconym przyszłości Unii po Brexicie.
REKLAMA
pp/PAP/IAR
REKLAMA