"Die Welt": Rosja może przeliczyć się w sprawie krajów bałtyckich
Litwa, Łotwa i Estonia to entuzjastyczni członkowie NATO i UE, wzorcowo wywiązujący się ze swych zobowiązań, dlatego Rosja, która próbuje destabilizować te kraje za pośrednictwem miejscowych rosyjskich mniejszości, może się przeliczyć - ocenia "Die Welt".
2016-08-08, 16:30
Kandydat Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckie w USA Donald Trump oświadczył, że jeśli Rosja zaatakowałaby państwa bałtyckie, rozważyłby pomoc dopiero po rozpatrzeniu, czy wypełniają one zobowiązania wobec USA.
(Film - D. Trump: Byłoby dobrze dogadać się z Rosją. Źródło: RUPTLY/X-NEWS)
Publicysta "Die Welt" Alan Posener przypomina w odpowiedzi, że w ramach zobowiązania do kolektywnej obrony w siłach międzynarodowych pod dowództwem NATO w Afganistanie uczestniczą żołnierze z krajów bałtyckich, a Estonia jest jednym z zaledwie pięciu państw NATO, które przeznaczają 2 proc. PKB na obronność (pozostałe to Grecja, Wielka Brytania, Polska i USA).
Rosyjskojęzyczna mniejszość problemem ?
Komentator podkreśla jednak, że kraje te muszą poradzić sobie z problemem rosyjskojęzycznych mniejszości - "imigrantów z byłego ZSRR, głównie etnicznych Rosjan, ale też Białorusinów, Ukraińców, Kazachów i innych, którzy stanowią co najmniej 30 proc. ludności Łotwy, 27 proc. ludności Estonii i 7 proc. ludności Litwy".
"Rosja wielokrotnie próbowała już wykorzystywać tę grupę społeczną i związane z nimi złożone kwestie polityki językowej i obywatelstwa, by destabilizować Łotwę i Estonię" - podkreśla Posener.
Większość Rosjan osiedliła się w krajach bałtyckich w ramach polityki rusyfikacji, prowadzonej przez okupacyjne mocarstwo ZSRR i dlatego w myśl prawa międzynarodowego po rozpadzie Związku Radzieckiego nie otrzymali oni automatycznie prawa do obywatelstwa w nowej, niepodległej ojczyźnie; wszystkie trzy kraje bałtyckie wymagają od przedstawicieli tych mniejszości złożenia wniosku o przyznanie obywatelstwa i udowodnienia podstawowej znajomości miejscowego języka - przypomina publicysta.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Republiki bałtyckie
"Resentyment wywołany tym nierównym traktowaniem, nostalgia za czasami ZSRR, gdy (rosyjskojęzyczna mniejszość) była grupą uprzywilejowaną, oraz swego rodzaju pogarda dla kultury rolniczej Estończyków, Łotyszy i Litwinów czynią z integracji zadanie niezwykle trudne. Mimo to tylko kilka tysięcy (przedstawicieli tej mniejszości) skorzystało z oferty powrotu do Rosji, przedstawionej (przed kilkoma laty) przez ówczesnego rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa" - podkreśla komentator "Die Welt".
W krajach bałtyckich Rosja jest różnie postrzegana przez większość i rosyjskojęzyczną mniejszość; ta pierwsza uważa Rosję za zagrożenie, druga zaś za "wiarygodnego partnera" - pisze Posener. "W obliczu tych różnic - podsycanych jeszcze przez fakt, że Rosjanie często pracują w przestarzałych, nieekologicznych gałęziach przemysłu, którym zagraża globalizacja, unijne przepisy o ochronie środowiska i silne euro - zadziwia relatywna bezkonfliktowość i lojalność rosyjskiej mniejszości (wobec państw bałtyckich - PAP)" - podkreśla publicysta.
Obywatele Europy
Zdaniem Posenera jest to w pewnej mierze spowodowane faktem, że przedstawiciele tej mniejszości chętnie emigrowali do Wielkiej Brytanii; "ambitni młodzi Rosjanie, chętniej uczący się angielskiego niż (...) estońskiego", wyjeżdżali do Londynu jako obywatele UE, by "żyć, studiować i pracować" - przypomina.
Komentator "Die Welt" zaznacza, że oprócz tego kraje bałtyckie "podjęły ogromny wysiłek, aby wyjść naprzeciw mniejszości rosyjskiej, nie rezygnując przy tym z postulatu, by w każdym z tych państw obowiązywał tylko jeden język urzędowy". Jako przykład podana jest Estonia, gdzie rosyjskojęzyczni rodzice mogą wybierać między czterema typami szkół, dostosowanymi do poziomu znajomości języka estońskiego u ich dziecka.
"Rosnąca liczba młodych Rosjan składających wnioski o przyznanie obywatelstwa dowodzi, że podobne wysiłki (...) zaczynają przynosić efekty" - podkreśla Posener.
"To są wysiłki i koszty, których Trump nie bierze pod uwagę w swych rozliczeniach, tymczasem obronność, to coś więcej niż żołnierze, samoloty, dolary i euro. Kraje bałtyckie - entuzjastyczni członkowie NATO, UE, strefy euro i strefy Schengen - dowodzą tego każdego dnia i zasługują na wsparcie Zachodu bez żadnego ale" - konkluduje "Die Welt".
PAP/dcz
REKLAMA