Lekarka zmarła na dyżurze. Pracowała cztery doby bez przerwy
Pracownicy białogardzkiego szpitala znaleźli 44-letnią anestezjolog w dyżurce. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kobieta zmarła na zawał.
2016-08-09, 19:50
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem. Rzecznik szpitala w Białogardzie Witold Jajszczok zapewnia, że na miejsce wezwano zastępstwo, a pacjenci nie pozostali bez opieki.
- Pani doktor nie była naszym pracownikiem. Prowadziła działalność gospodarczą, dlatego czas pracy organizowała sobie samodzielnie. Zupełnie inna sytuacja byłaby, gdyby była naszym pracownikiem i my nie przestrzegalibyśmy kodeksu pracy. Przepisy w tym przypadku nie zostały naruszone - podkreśla Jajszczok.
Rzecznik prasowy placówki zapewnia, że szpital funkcjonuje normalnie. Średnio w szpitalu podczas dyżuru wykonuje się od dwóch do trzech zabiegów.
Kilka dni temu zamknięto w tej placówce Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, ze względu na braki kadrowe. O sprawie poinformowano wojewodę zachodniopomorskiego. Chorzy wymagający opieki na tym oddziale są kierowani do szpitali w Kołobrzegu i Koszalinie.
REKLAMA
Sprawę śmierci lekarki ostatecznie ma wyjaśnić Prokuratura Rejonowa w Białogardzie.
polskieradio.pl/Radio Szczecin/iz
REKLAMA