Sprawa Amber Gold. Kolejne posiedzenie sejmowej komisji
W przyszłą środę odbędzie się kolejne posiedzenie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Będzie to posiedzenie niejawne - poinformowała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS).
2016-09-28, 13:15
Wassermann powiedziała, że podczas posiedzenia członkowie komisji mają m.in. zapoznać się z ustaleniami poczynionymi podczas jej spotkania z prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. Spotkanie to odbyło się w minionym tygodniu i, jak zapowiadała przed dwoma tygodniami szefowa komisji, miało m.in. dotyczyć omówienia postępowania prowadzonego w sprawie Amber Gold.
- Kolejną kwestią, która ma być poruszona podczas posiedzenia będą ustalenia z Biurem Analiz Sejmowych odnośnie poszczególnych spraw prawnych, które wychodzą i są do rozstrzygnięcia - dodała.
Wassermann powiedziała też, że do komisji cały czas wpływają dokumenty związane ze sprawą Amber Gold, o które zwracała się do instytucji wymienionych w uchwale o powołaniu komisji śledczej. - To jest tak ogromny materiał, że wpływają pojedyncze sprawy. Jeszcze chyba żadna z instytucji nie przesłała całości posiadanego materiału - zaznaczyła.
- Najmniejszy materiał przyszedł z byłego Ministerstwa Gospodarki, a obecnie Ministerstwa Rozwoju. Kilkanaście tomów akt przesłała też prokuratura, ale to oczywiście dopiero początek - dodała.
Komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów: finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.
W śledztwie, prowadzonym prokuraturę wspólnie z ABW przesłuchano prawie 20 tys. świadków, a akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów.
Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
REKLAMA
Zdaniem śledczych klienci Amber Gold od początku przy zawieraniu umów byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy - zapewniano ich, że za pieniądze kupowane będzie złoto, srebro lub platyna, co potwierdzać miały wystawiane certyfikaty. Lokaty rzekomo miały być ubezpieczone i gwarantowane przez Fundusz Poręczeniowy AG, na który klienci musieli wpłacać 1 proc. wartości każdej lokaty.
Obok oszustwa znacznej wartości oskarżonym zarzuca się także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów parabanku. Oskarżeni wielokrotnie - według śledczych - przelewali je na różne konta bankowe m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób.
Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym.
pp/PAP
REKLAMA