Rakietę, która strąciła malezyjskiego boeinga, wystrzelono z terenów kontrolowanych przez separatystów
To rosyjscy separatyści zestrzelili samolot malezyjskich linii lotniczych w lipcu 2014 roku nad Ukrainą. Takie są wyniki międzynarodowego śledztwa, które dziś zostały ogłoszone w Holandii. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 osób, głównie Holendrzy.
2016-09-28, 16:36
Posłuchaj
O szczegółach, z Brukseli - Beata Płomecka
Dodaj do playlisty
Śledztwo prowadzili wspólnie prokuratorzy z Holandii, Malezji, Belgii, Australii i Ukrainy. Grupa międzynarodowych śledczych oficjalnie ogłosiła, że rakieta BUK, która uderzyła w malezyjski samolot, wystrzelona została z wsi Pierwomańsk, położonej w okupowanej przez rosyjskich separatystów części Ukrainy. Co więcej, system rakietowy został przywieziony z Rosji i do Rosji później, po zestrzeleniu samolotu został wywieziony. Śledczy w dochodzeniu wykorzystali zeznania świadków, którzy widzieli transportowaną rakietę BUK.
BUK missile that shot down flight MH17 brought into Ukraine from Russia on cammouflaged trailer, say investigators. https://t.co/YCUskBrzhi
— euronews (@euronews) 28 września 2016
W dochodzeniu pomogły też przechwycone rozmowy prorosyjskich separatystów zaraz po zestrzeleniu samolotu. Zdjęcia satelitarne przekazały także Stany Zjednoczone i Europejska Agencja Kosmiczna. W sumie do śledztwa dołączono prawie pół miliona filmów i zdjęć, oraz relacje kilkuset świadków.
Rekonstrukcja wydarzeń katastrofy malezyjskiego boeinga lotu MH17; źródło: youtube.pl
REKLAMA
Na razie nie wskazano konkretnych osób odpowiedzialnych za zestrzelenie samolotu. Lista podejrzanych liczy 100 nazwisk. Nie ustalono jeszcze, czy separatyści otrzymali rozkaz wystrzelenia rakiety, czy podjęli sami taką decyzję.
Jednocześnie śledczy prowadzący dochodzenie ws. zestrzelenia lotu MH17 oświadczyli, że nie będą komentować kwestii ewentualnego zaangażowania Rosji.
Kreml krytykuje ustalenia śledczych
Krytycznie do holenderskiego raportu odniosła się strona rosyjska. W opinii rzecznika Kremla, w holenderskim raporcie nie wzięto pod uwagę danych, którymi dysponuje Rosja. Dmitrij Pieskow stwierdził, że międzynarodowemu śledztwu towarzyszy „ogromna liczba spekulacji”, a wiele krajów ukrywa - jego zdaniem - informacje w tej sprawie. Przypomniał też, że rosyjskie służby dysponują danymi z radarów, monitorujących przestrzeń powietrzną nad Donbasem. - Dane są jednoznaczne - rakiety tam nie ma - mówił Dmitrij Pieskow. Zasugerował, że mogła być ona wystrzelona z innego terytorium, niż to, które monitorowała Rosja. Wcześniej Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej zapowiedziało, że przekaże te informacje międzynarodowej komisji, badającej przyczyny katastrofy.
IAR/dad
REKLAMA
REKLAMA