Karczewski: jestem umiarkowanym zwolennikiem nieodwoływania Borusewicza
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski poinformował, że o sprawie ewentualnego wniosku o odwołanie Bogdana Borusewicza z funkcji wicemarszałka Izby będzie dyskutował senacki klub PiS. - Ja byłbym umiarkowanym zwolennikiem tego, żeby go nie odwołać - powiedział Karczewski w TVN24.
2016-10-10, 11:25
O tym, że rozpatrywana jest możliwość odwołania Borusewicza z funkcji wicemarszałka Karczewski poinformował w ubiegłym tygodniu; jak podkreślał, Borusewicz ogłosił w czwartek przerwę w posiedzeniu Senatu bez konsultacji. Karczewski dodał, że Borusewicz stracił jego zaufanie.
Powiązany Artykuł
Bogdan Borusewicz straci funkcję wicemarszałka Senatu?
W ubiegłym tygodniu, po tym, jak Senat wysłuchał informacji prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego o działalności Trybunału w 2015 r., Borusewicz ogłosił przerwę do 20 października. 19 października miało się rozpocząć kolejne posiedzenie Senatu.
Marszałek Karczewski wskazał, że według prawników Izby decyzji tej o przerwie nikt - ani on, ani Prezydium Senatu, ani Konwent Seniorów - nie może zmienić. Poinformował, że zwrócił się do zewnętrznych ekspertów o wykładnię w tej sprawie.
"Paraliż instytucji państwowej"
- Zwróciłem się do ekspertów zewnętrznych, czy faktycznie, zgodnie z regulaminem, bo to w tej chwili jest wykładnia prawników senackich, nic nie mogę zrobić. Nie mogą zmienić tej decyzji, ani Prezydium, ani Konwent Seniorów. Jeżeli pan marszałek ogłosiłby przerwę do 20 powiedzmy grudnia, to odpoczywalibyśmy sobie i nic nie moglibyśmy zrobić - powiedział Karczewski.
(Film - "Karczewski wbiegł na salę bardzo zdenerwowany". M. Borowski o kulisach incydentu w Senacie. Źrodło: TVN24/X-NEWS)
Jego zdaniem, decyzja Borusewicza to skrajna nieodpowiedzialność i paraliż instytucji państwowej. - W chwili kiedy dowiedziałem się, że pan marszałek przesunął termin posiedzenia, (...) natychmiast podjąłem decyzję, że pan marszałek nie będzie prowadził obrad - powiedział Karczewski.
REKLAMA
"Gdyby to nie był Borusewicz..."
Wskazał, że do odwołania marszałka czy wicemarszałka potrzebne są 34 podpisy pod wnioskiem. Pytany o taką ewentualność odparł: "Nie wiem, czy będzie. (...) Będziemy dyskutować na najbliższym klubie".
Podkreślił, że do tej pory z wicemarszałkiem Borusewiczem współpracowało mu się dobrze, może powiedzieć - bardzo dobrze.
Dopytywany co powiedziałby, jeśli prezes PiS Jarosław Kaczyński zapytałby go o opinię ws. odwołania Borusewicza, marszałek Karczewski stwierdził, że "gdyby to nie był pan marszałek Borusewicz, byłby za tym, żeby go odwołać natychmiast, z dnia na dzień".
(Film - Borusewicz: jestem zaskoczony zarzutami marszałka Karczewskiego. Źródło: TVP INFO)
- Pan marszałek ma wielkie zasługi, jest ikoną opozycji, ikoną Solidarności, więc to będzie oczywiście następne paliwo do ataku na Prawo i Sprawiedliwość. Ja uważam, że pan marszałek nie powinien prowadzić obrad, a czy powinien zostać odwołany, czy nie, trzeba podjąć decyzję - powiedział. - Ja byłbym umiarkowanym zwolennikiem tego, żeby go nie odwołać - dodał.
Problem eugeniki
Marszałek Senatu był pytany także m.in. o inicjatywę senatorów PiS ws. zmiany przepisów aborcyjnych. - Jest świetny program pani premier Beaty Szydło - program "dla życia", który będzie miał na celu wsparcie kobiet z trudnymi ciążami i rodziców wychowujących dzieci niepełnosprawne. (...) W tej chwili powinniśmy poczekać. Mieliśmy przygotowany pewien projekt, który wychodził naprzeciw obrońcom życia i rozwiązywał istotny problem eugeniki - zaznaczył.
- Mieliśmy taki projekt, ale wstrzymaliśmy się. Mamy go, on leży w szufladzie przygotowany, jest. Myślę, że faktycznie powinniśmy przeprowadzić dobrą debatę i również edukację społeczną - dodał.
Program wsparcia dla rodzin
W ubiegłym tygodniu premier Szydło zapowiedziała program wsparcia dla rodzin w trudnej sytuacji, m.in. tych, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami. Powołała w tym celu międzyresortowy zespół ds. opracowania projektu rządowego programu wsparcia dla rodzin "Za Życiem". W minionym tygodniu Sejm odrzucił obywatelski projekt komitetu "Stop aborcji", zaostrzający przepisy dot. przerywania ciąży.
PAP/dcz
REKLAMA