IPN: opinia Instytutu Sehna ws. teczki "Bolka" do 31 stycznia
Biegli Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie mają do 31 stycznia 2017 r. wydać opinię ws. dokumentów z teczki TW "Bolka" - dowiedziała się PAP w IPN. Termin ten związany jest "ze znaczną ilością materiału dowodowego podlegającego badaniu".
2016-11-14, 11:15
Planowany uprzednio termin wykonania opinii w tej sprawie do 15 listopada tego roku - jak poinformował PAP dyrektor biura prezesa IPN Andrzej Arseniuk - nie będzie możliwy "z uwagi na znaczną ilość materiału dowodowego podlegającego badaniu przez zespół biegłych z zakresu badań pisma ręcznego i dokumentów", a także z powodu "stałego uzupełniania oraz sukcesywnego dostarczania koniecznego materiału porównawczego dla biegłych".
Zobacz, co zawiera teczka TW Bolka >>>
- Z informacji uzyskanej od biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wynika, że wydanie opinii w sprawie nastąpi do dnia 31 stycznia 2017 r. - dodał Arseniuk.
Instytut Sehna prowadzi badania z dziedziny pisma porównawczego dotyczące teczki TW "Bolek" od maja br. W teczce jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". B. prezydent zanegował autentyczność przejętych przez IPN dokumentów.
Na początku października br. szef pionu śledczego IPN Andrzej Pozorski nie wykluczał, że termin wydania opinii przez biegłych do 15 listopada br. nie zostanie dotrzymany, np. z uwagi na przedłużające się badania. - Nie będzie to niczym nadzwyczajnym - zapewnił.
Ekspertyzę w Instytucie Sehna zlecono w ramach śledztwa prowadzonego przez białostocki pion śledczy IPN w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wszczęto je w lutym br., po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy.
Śledztwo ws. "Bolka"
Śledztwo ws. podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka" prowadzi białostocki pion śledczy IPN. Wszczęto je po pierwszych wypowiedziach Lecha Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy.
Powiązany Artykuł
Akta Czesława Kiszczaka
16 lutego prokuratorzy IPN dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku, gdzie zabezpieczono sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka". Prezes IPN Łukasz Kamiński ujawnił, że jest tam m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek", a według opinii eksperta archiwisty z IPN dokumenty są autentyczne. Kamiński zapowiedział, że dokumenty te będą poddane badaniom, m.in. z dziedziny pisma porównawczego.
22 lutego IPN udostępnił teczki "Bolka" dziennikarzom i historykom. Są w nich m.in. liczne doniesienia "Bolka" wobec poszczególnych osób, notatki funkcjonariuszy SB ze spotkań z nim z lat 1970-1976 r. oraz pokwitowania odbioru pieniędzy od SB. Większość tych dokumentów - których jest kilkadziesiąt - jest napisana odręcznie.
W decyzji z czerwca 1976 r. o rozwiązaniu przez SB współpracy z "Bolkiem" jako powód podano jego "niewłaściwe zachowanie się" jako współpracownika mimo kilkakrotnych ostrzeżeń, niechęć do współpracy oraz fakt, że 30 kwietnia 1976 r. został zwolniony z pracy w stoczni za wystąpienia krytykujące jej władze. Odnotowano, że za przekazywane informacje "Bolek" był wynagradzany w sumie kwotą 13 100 zł. "Wynagrodzenie brał bardzo chętnie" - dodano.
REKLAMA
"Nieźle je podrobili"
- Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia - zapewniał w lutym b. prezydent. Z tego, co patrzę na te papierki, to nieźle je podrobili - twierdził. Musieli wykazywać, że współpracuję, i pisali za mnie donosy, by brać na moje konto pieniądze - dodał. B. lider "Solidarności" oświadczył też, że jest przekonany, że "to wszystko jest sfałszowane" przez tajne służby PRL, m.in. na podstawie tego, co "wpadało na rewizji". Potem mówił, że gdyby donosił SB, to przyznałby się do błędu. - Obrażono mnie wobec całego świata, w związku z tym ambicja moja mówi: "Na to pozwolić nie możesz". Dlatego jak sprawdzę i jestem w stanie udowodnić, to wtedy idę do sądu - dodał.
TVN24/x-news
Instytut wysłał Lechowi Wałęsie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nową dokumentacją o nim. Według ustawy o IPN, każdy ma prawo do wniesienia do dokumentów IPN na swój temat własnych uzupełnień, sprostowań, uaktualnień, wyjaśnień oraz dokumentów. - Dane już zawarte w dokumentach nie ulegają zmianie - stanowi ustawa. - Lech Wałęsa nie ma zaś prawa zastrzec dostępu do dokumentów udostępnianych obecnie przez IPN, bo przysługuje to tylko osobom, które nie współpracowały ze służbami PRL - mówił Rafał Leśkiewicz, szef archiwów IPN.
RPO Adam Bodnar w liście do prezesa IPN pisał, że działania IPN związane z udostępnieniem akt "Bolka" mogły naruszać konstytucyjne prawo do autonomii informacyjnej Wałęsy. Kamiński odpisał, że wstrzymanie udostępniania akt "Bolka" do czasu skorzystania przez osobę, której dotyczą, z przysługujących jej uprawnień "stanowiłoby oczywiste i jaskrawe naruszenie prawa". Zaznaczył, że jako były prezydent Wałęsa jest osobą publiczną i każdy obywatel - na podstawie ustawy lustracyjnej - ma prawo dostępu do dotyczących go dokumentów w IPN.
W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Lecha Wałęsę lustrował sąd z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich. IPN nie może wnieść o wznowienie tego postępowania w związku z ujawnieniem nowych dokumentów. Ustawa lustracyjna przewiduje bowiem, że po 10 latach od wyroku nie można wznowić postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej. O sądową autolustrację może zaś wnieść sam Wałęsa. Indagowany, czy wystąpi o swą lustrację, Wałęsa odparł: "Jak będzie taka potrzeba, to tak".
REKLAMA
"Nie ogranicza swobody badań naukowych"
Według IPN wyrok Sądu Lustracyjnego "nie ogranicza swobody badań naukowych ani swobody wypowiedzi. Tym bardziej, że od jego wydania znane są nowe dokumenty, które nie były przedmiotem badań sądu w postępowaniu lustracyjnym".
Zdaniem wydanej w 2008 r. przez IPN książki pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, nie wiadomo, na jakiej podstawie sąd w 2000 r. wysnuł wnioski, że autentyczna teczka "Bolka" nigdy nie istniała, a szef MSW Antoni Macierewicz w 1992 r. dysponował aktami sfałszowanymi przez SB. Sąd replikował wtedy, że wniosek, iż Macierewicz dysponował w 1992 r. aktami sfałszowanymi przez SB, sąd wysnuł na podstawie opinii grafologicznej z listopada 1990 r. stwierdzającej, że własnoręczne "doniesienie" z dnia 12 stycznia 1971 r. i dwa pokwitowania odbioru pieniędzy z lutego 1971 r. i czerwca 1974 r. nie zostały sporządzone przez Wałęsę.
IAR,PAP,IPN,RMF FM/pp
REKLAMA