"Nasza pozycja sojusznika USA jest mocna i nie mamy się czego obawiać ze strony Donalda Trumpa"
- Trzeba przede wszystkim pamiętać o naturze amerykańskiego systemu. To nie jest państwo typu samodzierżawnej Rosji, tutaj prezydent nie jest carem i jak ma kaprys, to nie zmieni stanowiska i nie odwróci sojuszy – oceniał w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl prof. Żurawski vel Grajewski.
2016-11-26, 15:50
Pod adresem Donalda Trumpa podczas kampanii wyborczej padały oskarżenia o to, że jest "kandydatem Kremla", że "dogada się z Putinem", że "porzuci Ukrainę", a także osłabi NATO – co bezpośrednio może odczuć Polska. Co prawda zarzuty ten najostrzej formułowane były przez środowiska polityczne i medialne mu nieprzychylne, ale obawę wykazywało też wielu republikańskich ekspertów, konserwatywnych think-thanków, jak również przedstawiciele państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. Czy słusznie?
Wypowiedzi Donalda Trumpa w trakcie kampanii dawały tego typu amunicję propagandową jego przeciwnikom i oni snuli takie rozważania. Myślę, że obecnie możemy być bardziej optymistycznie nastawieni do całej sytuacji, chociaż w tej chwili możemy wnioskować o rzeczywistości na podstawie pewnej giełdy nazwisk potencjalnych kandydatów na stanowiska w jego administracji. Oczywiście, są to nadal plotki, ale to, co nas interesuje z polskiego punktu widzenia, to przede wszystkim osoby, które obejmą funkcje sekretarza stanu i sekretarza obrony.
W kontekście nowego szefa amerykańskiej dyplomacji pada – zaskakujące dla wielu – nazwisko Mitta Romneya, jednego z najbardziej wpływowych Republikanów, który przegrał poprzednie wybory z Barackiem Obamą. Komentatorzy za oceanem oceniają, że jest to kolejna postać z republikańskiego establishmentu, która może zasilić administrację Trumpa, co by oznaczało, że pomimo kampanijnych zapowiedzi nie będzie on stawał w opozycji do tego środowiska, a wręcz przeciwnie, obserwujemy, że szuka z nim porozumienia.
Powiązany Artykuł
Doradca Donalda Trumpa: w nowej administracji USA Polska znajdzie sojusznika
Myślę, że Romney ma szansę na to stanowisko, ale padały też inne nazwiska Jako sekretarz obrony wymieniany jest Jeffa Sessions, który jest znany z tego, że forsował sankcje przeciwko Rosji, był też krytykiem rezygnacji Baracka Obamy z tarczy antyrakietowej w Polsce i w Czechach. Inna postać to Stephen Hadley – współpracownik Ronalda Reagana i także zwolennik tarczy antyrakietowej. Przy kandydacie na sekretarza stanu pada nazwisko Newt Gingrich, który jest za silnymi gwarancjami bezpieczeństwa, a na dodatek ma pewien wątek polski, a mianowicie był zaangażowany w kręcenie filmu o Janie Pawle II. Mamy też Boba Corkera, który domagał się dostarczenia Ukrainie broni śmiercionośnej i Johna Boltona, który był też jednym ze współautorów inicjatywy krakowskiej jeszcze z poprzedniej dekady. To wszystko nie są z polskiego punktu widzenia kandydatury uprawniające do jakichkolwiek obaw. Ale wciąż musimy poczekać z ostatecznymi wnioskami. Uważam jednak, że w tej chwili raczej powinien przeważać optymizm. Trzeba przede wszystkim pamiętać o naturze amerykańskiego systemu. To nie jest państwo typu samodzierżawnej Rosji, tutaj prezydent nie jest carem i jak ma kaprys, to nie zmieni stanowiska i nie odwróci sojuszy.
Czyli USA pod nowym prezydentem nie będą się izolować – jak wieści wielu ekspertów?
Pamiętajmy, że w wymiarze bezpieczeństwa najistotniejsze struktury – sekretariat stanu, Pentagon są dosyć stabilnymi instytucjami państwa amerykańskiego. Prezydent będzie – z tego co zapowiadał podczas kampanii wyborczej – największy nacisk kład na politykę wewnętrzną, tu bym oczekiwał jego aktywności, a ta z kolei, z polskiego punktu widzenia, ma znaczenie drugorzędne.
Natomiast w dziedzinie polityki zagranicznej powinny przeważać opinie formułowane przez wyspecjalizowane elementy państwa amerykańskiego, służby specjalne, Pentagon itd. Pytanie brzmi, czy prezydent – elekt będzie słuchał doradców i ekspertów w tej dziedzinie, czy będzie próbował własnych pomysłów, a jeśli tak, to jakich. Tego nie wiemy, ale moim zdaniem nie ma powodu do jakiegoś nadmiernego niepokoju.
REKLAMA
Prof. Żurawski vel Grajewski Jeśli, Trump dojdzie do wniosku, że istnieje realna, wymagająca reakcji sprzeczność interesów USA i Rosji, a ona obiektywnie istnieje, to ta reakcja będzie twardsza
A jak pana zdaniem w najbliższym czasie może zachowywać się Kreml?
Pewnie będzie próba ze strony Rosji rozegrania tego zgodnie ze swoimi oczekiwaniami w nadziei, że Trump okaże się politykiem izolacjonistycznym, wycofującym się z rywalizacji i szukającym jakiejś współpracy na bazie antyislamskiej na Bliskim Wschodzie w Syrii i w Iraku. To, oczywiście, może mieć miejsce, wtedy przed nami staje pytanie o cenę, jakiej Rosja zażąda za tego typu współpracę. Ale też jest jasne, że Rosja będzie chciała wymanewrować Stany Zjednoczone, oszukać Trumpa. Nawet jeśli jej się to uda w pierwszym rozdaniu, to wywoła wolę odwetu przy drugim. Trzeba by więc założyć pewną naiwność nie tylko Trumpa, ale i całej administracji amerykańskiej, która przecież, po najnowszych doświadczeniach z Rosją, jest nastawiona negatywnie do tego typu pomysłów.
Jeszcze w takcie kampanii wyborczej mówiono, że Hillary Clinton byłaby lepszym prezydentem także z tego powodu, że prezentowałaby twardsze stanowisko wobec Kremla. Zwracano uwagę na jej całkiem ostre wypowiedzi, a także na to, że czuje się osobiście dotknięta postawą Putina, gdyż była jedną z tych osób, która wierzyła w administracji Obamy w politykę odprężenia z Rosją.
W przypadku administracji demokratycznej mielibyśmy pewnie do czynienia z twardszą retoryką, natomiast doświadczenia ostatnich ośmiu lat dowodzą, że Demokraci nawet jeśli chcą wobec tego kraju zrobić coś "twardego", to raczej ograniczają się do deklaracji. Z drugiej strony nowa administracja będzie podejmowała jakieś próby ustalenia modus vivendi z Rosją. Jeśli, natomiast, Trump dojdzie do wniosku, że istnieje realna, wymagająca reakcji sprzeczność interesów USA i Rosji, a ona obiektywnie istnieje, to ta reakcja będzie twardsza.
Tak jak wcześniej wspomniałem, Trumpa oskarżano, że podważa sensowność istnienia NATO i będzie dążył do zmniejszenia udziału w nim USA. On zaś zwracał przede wszystkim uwagę, że wiele krajów członkowskich, w szczególności bogatych, nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań – choćby przeznaczania 2 procent PKB na armię. Czy teraz może on wymusić na sojusznikach zmianę?
Myślę, że może to zrobić i powiem więcej - powinien. To jest w interesie Polski żeby wszyscy członkowie, a nie tylko ze wschodniej flanki, wypełniali zobowiązania wynikające z sojuszu Północnoatlantyckiego i z przyjętej na szczytach polityki dotyczącej skali wydatków wojskowych na poziomie przynajmniej 2 procent PKB. Ktokolwiek nie zostałby prezydentem USA, to by pewnie tę kwestię podnosił. Polska może być pokazywana jako kraj, który te zobowiązania wypełnia, który był w misjach, czy to w koalicji chętnych pod przewodnictwem USA w Iraku, czy w ramach Sojuszu w Afganistanie. Pamiętajmy, że polskie wojsko nie ograniczało się do budowy dróg, studni, czy szkół, tylko brało udział w rzeczywistych akcjach bojowych. Sądzę, że nasza pozycja sojusznika, który wypełnia wszystkie zobowiązania jest mocna i nie mamy się czego obawiać.
Rozmawiał Petar Petrović, portal Polskieradio.pl
REKLAMA
***
Dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski: profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Łódzkiego w Katedrze Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. W latach 1987-1995 – pracownik naukowy Instytutu Historii UŁ, od 1995 r. na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych UŁ. W 1992 roku pracownik Biura Ministra Obrony Narodowej ds. Polityki Obronnej, a w latach 1995-1996 Biura Pełnomocnika Rządu ds. Integracji Europejskiej i Pomocy Zagranicznej. 1996-2001 pracownik badawczy Instytutu Europejskiego w Łodzi. 2002-2004 wykładowca Collegium Civitas - Warszawa. 2005-2006 ekspert frakcji EPL-ED (chadecji) w Parlamencie Europejskim w Brukseli odpowiedzialny za monitorowanie polityki wschodniej UE (Białoruś, Ukraina, Rosja, Mołdawia). 2006-2012 analityk Centrum Europejskiego Natolin. 2006-2009 wykładowca (visiting professor) białoruskiego Europejskiego Uniwersytetu Humanistycznego na emigracji w Wilnie. 2007-2008 stały komentator kontraktowy TVInfo w zakresie wydarzeń międzynarodowych. Od 2008 wykładowca-współpracownik KSAP. Od 2012 stały współpracownik „Gazety Polskiej Codziennie” – komentator w zakresie spraw międzynarodowych, militarnych i historii. 2012-2015 - członek zespołu ekspertów prof. Piotra Glińskiego, Od 2015 koordynator Sekcji Bezpieczeństwo, obronność Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP oraz członek gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych RP. Podpor. rez. WP.
REKLAMA
REKLAMA