Stambuł: dwie eksplozje w pobliżu stadionu. Prezydent Turcji: autorom zamachów chodziło o jak najwięcej ofiar
Minister spraw wewnętrznych Suleyman Soylu podał, że zginęło 38 osób, a 155 jest rannych, 14 z nich znajduje się w stanie krytycznym. Do dwóch eksplozji doszło w sobotę w pobliżu stadionu Vodafone Arena, gdzie odbywał się mecz drużyn Besiktas i Bursaspor. W Turcji ogłoszono jednodniową żałobę narodową.
2016-12-11, 13:40
30 osób spośród zabitych stanowią policjanci, siedmiu to cywile, jedna osoba pozostaje niezydentyfikowana. Jak podają władze, zatrzymano 13 podejrzanych o związki z zamachem.
Turecki minister spraw wewnętrznych powiedział, że "wszystko wskazuje na to, że za zamachami stoją bojownicy Partii Pracujących Kurdystanu". Jednak do ich zorganizowania nie przyznała się dotąd żadna z organizacji terrorystycznych. Minister dodał, że akty terroru "nie zastraszą Turcji, lecz sprawią, że kraj będzie jeszcze bardzie zjednoczony".
RUPTLY/x-news
Jak najwięcej ofiar?
Zamachy, do których doszło w Stambule były wymierzone zarówno w policję, jak i w ludność cywilną. Ich autorom chodziło o jak najwięcej ofiar – ocenił w sobotę wieczorem prezydent Tayyip Recep Erdogan.
- Bezpośrednim skutkiem tego ataku terrorystycznego jest to, że mamy męczenników i rannych – zaznaczył turecki prezydent w specjalnie wydanym oświadczeniu.
REKLAMA
W związku z zamachami prezydent przełożył planowaną wizytę w Kazachstanie.
Dwie eksplozje
Do pierwszej z dwóch eksplozji, które dzieliło zaledwie 45 sekund doszło w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, gdzie wcześniej odbył się mecz, który wygrali gospodarze spotkania z klubu Besiktas (2:1). Doszło tam do wybuchu samochodu-pułapki. Sprawca użył zdalnie sterowanego detonatora. Samochód wybuchł w bezpośrednim sąsiedztwie autokaru, w którym znajdowali się funkcjonariusze z oddziałów specjalnych.
Druga eksplozja nastąpiła w położonym niedaleko parku Macka, gdzie zamachowiec-samobójca zdetonował na sobie ładunek. Sprawca wszedł w środek grupy policjantów, którzy tam się znajdowali.
Zdaniem niektórych komentatorów zamachy przy stadionie Vodafone Arena miały mieć pierwotnie szerszy zasięg. Telewizja NTV podała, że policja zdetonowała trzeci ładunek wybuchowy w pobliżu stadionu, który został odnaleziony już po przybyciu na miejsce wzmocnionych sił specjalnych.
Akt terroru
Wokół dzielnicy, w której doszło do wybuchów, rozciągnięto kordon policyjny. Agencja AFP podała, że bezpośrednio po eksplozjach skierowano tam dziesiątki funkcjonariuszy uzbrojonych w karabiny maszynowe i pistolety. Wszystkie ulice i drogi dojazdowe prowadzące do stadionu są zablokowane. Nad miejscem zdarzenia krążą helikoptery.
Zgodnie z decyzją tureckiego rządu wszelkie informacje dot. sobotnich zamachów są starannie filtrowane i poddane cenzurze, aby uniknąć wybuchu paniki i bezładu, co najprawdopodobniej "mieściło się w planach terrorystów" – podaje agencja Associated Press.
Minister transportu Turcji Ahmet Arslan napisał na Twitterze, że wybuch był aktem terroru. - Ci, którzy atakują jedność i solidarność naszego społeczeństwa, nie wygrają nigdy – zaznaczył.
Stadion Besiktas Vodafone Arena znajduje się w europejskiej części miasta niedaleko od Placu Taksim i historycznej rezydencji imperialnej Pałac Dolmabahce.
IAR,PAP,kh
REKLAMA
REKLAMA