Wiedeń był polski
Na kilka godzin przed meczem Polska-Austria Polacy opanowali sklepy, restauracje i bary, zdominowali wiedeńską dzielnicę Prater.
2008-06-14, 14:18
Polscy kibice przed meczem, fot. S. Żaryn
W czwartek droga do Wiednia udekorowana była polskimi barwami narodowymi. Sznur polskich samochodów poruszał się w kierunku stolicy Austrii. Kibice jechali, by dopingować „biało-czerwonych” w meczu na Euro 2008.
Na ponad dwie godziny przed spotkaniem okolice Ernst Happel Stadion wypełniły tłumy polskich kibiców. Polacy opanowali sklepy, restauracje i bary, zdominowali wiedeńską dzielnicę Prater. Na ulicach co chwila rozbrzmiewały śpiewy „Polska biało-czerwoni!”. Gdy organizatorzy zaczęli wpuszczać na stadion, barwny potok Polaków ruszył na trybuny, rozgrzewać gardła przed meczem.
REKLAMA
Sprawdzianem umiejętności polskich kibiców było zapoznanie się piłkarzy z boiskiem. Zawodnicy wyszli na płytę ponad godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Trybuny przywitały ich głośnym śpiewem. Jeszcze głośniej zrobiło się, gdy „biało-czerwoni” rozpoczęli rozgrzewkę. Biegi, podania, rozciąganie się piłkarzy – wszystko okraszone głośnym ryciem z trybun.
Początek meczu był uroczysty – kibice najpierw odśpiewali polski Hymn Narodowy, a potem klaskali podczas Hymnu Austrii. Jednak tuż po gwizdku sędziego grzeczność wyparowała z kibiców, dają miejsce szalonej, emocjonalnej wybuchowości. Pierwsze dwadzieścia minut to niedobra gra Polaków, fatalna skuteczność Austrii i wspaniały festiwal umiejętności Artura Boruca. Na trybunach zdziwienie mieszało się z uznaniem dla wyczynów polskiego bramkarza. Uspokojenie i poprawę nastrojów przyniosła bramka strzelona Austrii przez Rogera Guerreiro. W miarę upływu czasu gra Polaków polepszała się, a polskie trybuny stawały się coraz głośniejsze. Okrzyki „Polska biało-czerwoni!”, „Roger, Roger!”, „jeszcze jeden!”, czy „Leo, Leo” wybuchały co chwila w polskich sektorach.
W 90. minucie, gdy wydawało się, że Polska wygrała już spotkanie, na stadionie rozpoczęło się świętowanie kibiców. „Austria auf Wiedersehen!” – tym okrzykiem polscy kibice żegnali drużynę Austrii. Niestety okazało się, że chwalili dzień przed zachodem słońca. W doliczonym czasie gry sędzia najpierw niepotrzebnie powtórzył rzut wolny dla Austrii, a potem podyktował bardzo kontrowersyjnego karnego dla gospodarzy turnieju. Atmosfera na polskich trybunach zrobiła się gorąca, a okrzyki mało cenzuralne. W 93. minucie meczu Vastić strzelił wyrównującą bramkę z karnego, którego nie powinno być. Właściwie przekreślił tym samym szanse naszej drużyny na awans do ćwierćfinału. Mimo ogromnego żalu, jaki malował się na twarzach zawodników i kibiców Polacy zachowali się godnie. Piłkarze podziękowali kibicom za doping, kibice zaś opuścili spokojnie stadion. I tylko w myślach niejednemu z nich rozbrzmiewał stadionowy okrzyk: „sędzia ch…!”.
REKLAMA
Stanisław Żaryn
REKLAMA