Wybory szefa Parlamentu Europejskiego: jak wpłyną na sytuację UE? Przedstawiamy możliwe scenariusze

Parlament Europejski wybiera przewodniczącego. - Teoretycznie łatwiejszą drogę powinien mieć kandydat chadeków, który już na starcie ma więcej głosów - tłumaczy portalowi PolskieRadio.pl dr hab. Piotr Wawrzyk z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Wybór kandydata Europejskiej Partii Ludowej mógłby doprowadzić do przetasowań w unijnych instytucjach. Takie rozstrzygnięcie to też zła wiadomość dla Donalda Tuska.

2017-01-17, 17:08

Wybory szefa Parlamentu Europejskiego: jak wpłyną na sytuację UE? Przedstawiamy możliwe scenariusze

Takiej sytuacji nie było już od dawna. Dwie największe frakcje w Parlamencie Europejskim, a więc chadecy i socjaldemokraci, nie zawarły przed głosowaniem porozumienia dotyczącego wyboru szefa PE. - To dobrze dla Unii, która od pewnego czasu jest postrzegana jako struktura niedemokratyczna, gdzie wszystko ustala się w zaciszu gabinetów. Tym razem wybory mają charakter rzeczywistej rywalizacji - mówi portalowi PolskieRadio.pl Piotr Wawrzyk. - Mamy nową jakość. Do Parlamentu Europejskiego wkroczyła prawdziwa polityka - dodaje Aleksander Fuksiewicz, analityk Instytutu Spraw Publicznych.

Brak porozumienia oznacza, że wynik wyborów jest wielką niewiadomą. Spośród siedmiu kandydatów, którzy zgłosili się do rywalizacji, szanse na zwycięstwo miało tak naprawdę trzech: Gianni Pittella z Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (Włochy), Antonio Tajani z Europejskiej Partii Ludowej (Włochy) oraz Belg Guy Verhofstadt z Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy. Miało, bo ostatni już się wycofał i przekazał poparcie na kandydata chadeków.

Eksperci przewidują, że losy rywalizacji rozstrzygną się dopiero w czwartej turze. Aby odnieść triumf w trzech pierwszy należy uzyskać większość bezwzględną, co w przypadku braku porozumienia dwóch największych frakcji będzie zadaniem niezwykle trudnym. W czwartej rundzie do zwycięstwa potrzebna jest zwykła większość.

- Teoretycznie łatwiejszą drogę powinien mieć kandydat chadeków, który już na starcie ma więcej głosów - uważa Wawrzyk. Ekspert zaznacza jednak, że jeśli dojdzie do czwartej rundy, to w niej wzrosną szanse przedstawiciela socjaldemokratów. - Ma większy potencjał na pozyskanie głosów innych frakcji. Powinien uzyskać poparcie socjalistów i zielonych - przewiduje politolog UW.

REKLAMA

Chadecy (217 mandatów) i liberałowie (68) mają łącznie 285 głosów, natomiast socjaldemokraci (189), socjaliści (52) oraz zieloni (51) 292. W tej sytuacji wiele zależałoby od postawy konserwatystów (74 głosy) oraz eurosceptycznych Europy Wolności i Demokracji Bezpośredniej (42) oraz Europy Narodów i Wolności (40). - Wydaje mi się, że konserwatyści oraz eurosceptycy w czwartej rundzie mogą wstrzymać się od głosu - przypuszcza Wawrzyk. Trudno natomiast przewidzieć, jak w tej sytuacji zachowają się europosłowie niezrzeszeni. To wszystko sprawia, że rywalizacja o fotel szefa Parlamentu Europejskiego zapowiada się niezwykle interesująco. Jeszcze ciekawiej może być, gdy zapadnie ostateczne rozstrzygnięcia, zwłaszcza w sytuacji, gdy będzie ono korzystne dla chadeków.

W tej sytuacji trzy z czterech najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej znalazłoby się we władaniu EPL. W zwiazku z tym pojawia się pytanie, czy chadecy dalej chcieliby utrzymywać dotychczasową równowagę. Do tej pory EPL i socjaldemokraci dzielili się najważniejszymi stanowiskami po równo. Chadecy pełnili funkcje szefa Komisji Europejskiej oraz Rady Europejskiej, natomiast socjaldemokraci szefa Parlamentu Europejskiego oraz wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i bezpieczeństwa.

- Aby zachować dotychczasowy parytet w przypadku zwycięstwa chadeka należałoby wybrać socjalistę na szefa Rady Europejskiej - tłumaczy Wawrzyk. Decyzja ta bylaby złą wiadomością dla Donalda Tuska. Były premier Polski jest politykiem chadeckim i w związku z tym nie mógłby zachować funkcji. Fuksiewicz jest jednak przekonany, że Polak utrzyma stanowisko w obu wariantach.

- W przypadku zwycięstwa socjaldemkraty nic się nie zmieni. Natomiast jeśli szefem Parlamentu Europejskiego zostanie chadek, to też nie sądzę, aby doszło do przetasowań na innych stanowiskach. Przewodniczący Komisji Europejskiej jest już wybrany i skoro nie zaszkodziły mu dotychczasowe skandale, to nic mu już nie zaszkodzi i spokojnie dokończy kadencję. Druga kandencja dla Tuska też jest realna dlatego, że zmiana szefa RE wiązałaby się z ogromnymi negocjacjami, którzy wydaje się, że wszyscy chcą unikną - tłumaczy analitk Instytutu Spraw Publicznych.

REKLAMA

Także Piotr Wawrzyk dopuszcza wariant 3+1, a więc bez zmiany szefa Rady Europejskiej. Ekspert zwraca na osłabienie europejskiej lewicy, jakie dokonało się w ostatnich dwóch lata. - Jej główną siłą byli Włosi. To pod wpływem ich sukcesu w wyborach na Półwyspie Apenińskim, socjaldemokratom przyznano te dwa ważne stanowiska w UE. Obecnie siła włoskiej lewicy nie jest już tak duża i w związku z tym może pojawić się pokusa, aby odstąpić od parytetu na rozwiązanie 3+1 - wyjaśnia Wawrzyk.

Na tę chwilę pewne wydaje się jedynie to, że szefem Parlamentu Europejskiego będzie Włoch. Cała reszta jest niewiadomą.


Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl


 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej