Ryszard Petru ma dylemat. Nowoczesna będzie zmuszona poprzeć kandydata Platformy?

Nowoczesna ma poważny problem. Ugrupowanie Ryszarda Petru właśnie straciło murowanego kandydata do walki o prezydenturę w Warszawie. Chodzi o Pawła Rabieja, który kompromitującym wpisem w mediach społecznościowych, najprawdopodobniej pogrzebał swoje szanse na to, aby liczyć się w politycznej batalii o stolicę. Do wyborów samorządowych coraz mniej czasu, a innego kandydata na horyzoncie na razie nie widać.

2017-01-27, 16:29

Ryszard Petru ma dylemat. Nowoczesna będzie zmuszona poprzeć kandydata Platformy?

W kontekście wyborów prezydenckich w Warszawie, Nowoczesna może z zazdrością spoglądać na Platformę Obywatelską, z którą będzie rywalizować o głosy liberalnego elektoratu i prawo udziału w drugiej turze. Jedyną bolączką Grzegorza Schetyny w kwestii personaliów jest dziś to, czy postawić na Rafała Trzaskowskiego, Małgorzatę Kidawę-Błońską czy Andrzeja Halickiego. Każdy z tych posłów jest warszawiakom znany i może realnie zagrozić kandydatowi PiS. W Nowoczesnej brakuje polityków podobnego formatu.

- Wystawienie któregoś z lokalnych posłów skończyłoby się totalną porażką – tłumaczy dr hab. Norbert Maliszewski, politolog z UKSW. Trudno nie zgodzić się z ekspertem. Zbigniew Gryglas i Kornelia Wróblewska, a więc stołeczni posłowie Nowoczesnej, to osoby anonimowe dla przeciętnego wyborcy warszawskiego. Stołecznym posłem jest też Ryszard Petru, ale trudno oczekiwać, aby lider partii aspirującej do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych, zdecydował się osobiście ubiegać o władzę w jednym z samorządów, tym bardziej, że wiązałoby się to z pewnym ryzykiem.

- W przypadku słabego wyniku, mógłby stracić przywództwo w partii. W związku z tym nie sądzę, aby zdecydował się na start – tłumaczy Maliszewski.  

Jeszcze do niedawna faworytem do walki o prezydenturę w stolicy z ramienia Nowoczesnej był Paweł Rabiej. Gdy dziennikarze poinformowali o tej kandydaturze, on wyznał, że jest gejem, co sprawiło, że wokół jego osoby błyskawicznie zrobił się medialny szum. I tak polityk niebędący nawet posłem, błyskawicznie stał się jedną z twarzy Nowoczesnej, przebijając się do świadomości przynajmniej części warszawiaków. Partia zadbała, aby wyborcy szybko nie wymazali go z pamięci i powierzyła mu funkcję rzecznika prasowego. Dzięki temu często gościł w mediach, gdzie prezentując się szerszej publiczności, sumiennie budował swoją pozycję i pozytywny wizerunek.

REKLAMA

Wszystko to runęło na początku tygodnia za sprawą jednego tweetu, w którym Rabiej przekonywał, że twórcami obozów zagłady byli naziści, a nie Niemcy. Post błyskawicznie rozszedł się w sieci i spotkał się z bezlitosną oceną internautów. Od opinii rzecznika odciął się nawet lider Nowoczesnej, Ryszard Petru. Kilka dni później Rabiej zrezygnował z funkcji, co tłumaczył innymi obowiązkami. Jego następczyni na tym stanowisku, posłanka Katarzyna Lubnauer przekonuje, że polityk wciąż jest brany pod uwagę w kontekście wyborów w stolicy

- Pozostaje w strukturach warszawskich, jest w partii ważną postacią. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji w sprawie tego, kto będzie naszym kandydatem. Paweł ani nie zaczął nim być, ani nie przestał. Wiem, że ma takie ambicje i ma prawo o nich mówić – tłumaczy posłanka Nowoczesnej. Ale i ona przyznaje, że tweet był niefortunny i mógł zdenerwować elektorat. Z kolei Norbert Maliszewski dodaje, że politykowi trudno będzie włączyć się w skuteczną walkę o prezydenturę w stolicy.

- Nie jest posłem, więc funkcja rzecznika prasowego skutecznie pomagała mu istnieć w świadomości opinii publicznej. Teraz zniknął, aby przeczekać obecny szum. Gdy wróci to wszystko będzie musiał budować od nowa, dlatego nie wróżę sukcesu – komentuje ekspert UKSW.

Jak nieoficjalnie dowiedziało się PolskieRadio.pl kandydatem Nowoczesnej może być osoba niewywodząca się z partii, np. znany ekspert czy autorytet kojarzony z Warszawą. Zwolennikiem takiego scenariusza jest podobno sam Ryszard Petru. W ocenie dr hab. Maliszewskiego, to dobry pomysł.

REKLAMA

- To pozwoliłoby osiągnąć przyzwoity wynik. Znalezienie autorytetu, który chciałby wystartować pod flagą Nowoczesnej może jednak nie być łatwe – wyjaśnia rozmówca portalu PolskieRadio.pl. Dlatego Maliszewski uważa, że partia powinna zastanowić się nad poparciem kandydata Platformy.

Taki scenariusz nie wchodzi jednak w rachubę. Nowoczesna od dawna mówi, że chce mieć w Warszawie własnego kandydata i zdania nie zmienia, co potwierdza Katarzyna Lubnauer. – Podtrzymujemy naszą wcześniejszą deklarację. Będziemy mieć własnego kandydata, a jeśli nie wejdzie on do drugiej tury, to wtedy poprzemy kandydata Platformy. Uważamy, że Warszawą powinna rządzić osoba wywodząca się z obozu demokratycznego – kończy posłanka.

Na znalezienie własnego kandydata partia ma coraz mniej czasu. Wybory samorządowe odbędą się jesienią 2018 roku. Nowoczesna zapewnia, że swojego kandydata przedstawi opinii publicznej na początku przyszłego roku. Jeśli nie wejdzie on do drugiej tury, to w decydującej rozgrywce partia będzie zmuszona poprzeć polityka Platformy.


Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl 

REKLAMA

 

  

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej