Donald Trump przegrał apelację. Dekret ograniczający migrację nadal zawieszony
Troje sędziów Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco w orzeczeniu wydanym w czwartek podtrzymało decyzję Jamesa Robarta, sędziego z federalnego sądu okręgowego w Seattle, który wstrzymał wykonywanie dekretu prezydenta o czasowym ograniczeniu imigracji.
2017-02-10, 06:42
Posłuchaj
Kolejna porażka Donalda Trumpa w strawie dekretu imigracyjnego. Federalny sąd apelacyjny odrzucił wniosek amerykańskiego prezydenta o przywrócenie obowiązywania wprowadzonych dwa tygodnie temu przepisów. Decyzja zapadła jednogłośnie.
Donald Trump zapowiedział dalszą walkę na drodze prawnej.
W Stanach Zjednoczonych federalny sąd apelacyjny jednogłośnie podtrzymał zawieszenie dekretu prezydenta Donalda Trumpa o czasowym wstrzymaniu imigracji z siedmiu krajów zamieszkanych w większości przez muzułmanów.
Sprawę rozpatrywał sąd apelacyjny w San Francisco. We wtorek trójka pracujących w nim sędziów wysłuchała argumentów Departamentu Sprawiedliwości oraz przedstawicieli stanów Waszyngton i Minnesota, które zaskarżyły dekret prezydenta. 3 lutego sędzia federalny James Robart ze Seattle zawiesił obowiązywanie przepisów. Amerykańska administracja domagała się anulowania tego orzeczenia.
REKLAMA
Wprowadzenie czasowego zakazu imigracji z siedmiu krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz wstrzymanie przyjmowania uchodźców amerykańskie władze uzasadniają względami bezpieczeństwa. Rządowi prawnicy odrzucają twierdzenia, że dekret prezydenta Trumpa wymierzony jest w muzułmanów. Argumentują, ze restrykcje dotyczą krajów będących ośrodkami terroryzmu.
Jak wspomniano, pierwotną decyzję o zawieszeniu dekretu podjął sędzia federalny z Seatle James Robart. Sprowokowało to Donalda Trumpa do ataku na sędziego. W jednym z wpisów na Twitterze amerykański prezydent nazwał Robartsa "tak zwanym sędzią". Po wczorajszym orzeczeniu sądu apelacyjnego Donald Trump zapowiedział złożenie odwołania. "Stawką jest bezpieczeństwo naszego kraju" - oświadczył prezydent USA.
Sąd w sprawie dekretu
Sąd Apelacyjny uznał, że dekret prezydenta Donalda Trumpa z 27 stycznia jest niezgodny z Konstytucją, odrzucając tym samym argumenty administracji Trumpa.
Adwokaci reprezentujący podlegające Trumpowi ministerstwo sprawiedliwości przekonywali, że względy bezpieczeństwa narodowego przemawiają za tym, aby natychmiast wznowić wykonywanie rozporządzenia Trumpa.
REKLAMA
Sędziowie, w tym – dwoje nominowanych przez prezydentów z Partii Demokratycznej i jeden mianowany przez republikańskiego prezydenta George’a W. Busha, byli odmiennego zdania. W 29-stronicowym orzeczeniu ocenili, że argumentacja adwokatów reprezentujących Biały Dom "godzi w podstawowe zasady konstytucyjnej demokracji USA".
Federalny Sąd Apelacyjny w San Francisco ma opinię najbardziej lewicowego w strukturze sądownictwa federalnego – pogląd taki przedstawił w czwartek m.in. b. minister edukacji William Benett w swej wypowiedzi dla telewizji Fox News.
Przegrana Donalda Trumpa
Czwartkowe orzeczenie Sądu Apelacyjnego zostało przyjęte jednomyślnie, co zdaniem ekspertów dodatkowo pogłębia rozmiary porażki prezydenta Donalda Trumpa.
On sam zgoła odmiennie ocenił sytuację: "jest to po prostu decyzja, która zapadła, ale to my ostatecznie wygramy sprawę" – powiedział. W jego opinii decyzja Sądu Apelacyjnego w San Francisco "ma charakter polityczny". Prezydent wyraził taką opinię podczas krótkiej rozmowy z dziennikarzami zgromadzonymi przed biurem rzecznika Białego Domu po ogłoszeniu wyroku. - Zobaczymy się z nimi (sędziami – PAP) w sądzie – dodał.
REKLAMA
Rzeczniczka ministerstwa sprawiedliwości i prokuratury generalnej powiedziała bezpośrednio po ogłoszeniu decyzji, że resort już "analizuje werdykt ws. dekretu o tymczasowym zawieszeniu imigracji i rozważa dostępne opcje" – podała agencja Reutera.
Wcześniej, w reakcji na czwartkową decyzję Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco, który uznał, że dekret z 27 stycznia jest niezgodny z Konstytucją, a Biały Dom nie przedstawił wystarczających dowodów na to, że nowe regulacje były podyktowane wyłącznie względami bezpieczeństwa narodowego i były wolne od zamiaru dyskryminacji obywateli z siedmiu krajów muzułmańskich, których wizy miały być unieważnione, prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, używając przy tym wyłącznie dużych liter: "DO ZOBACZENIA W SĄDZIE. STAWKĄ JEST BEZPIECZEŃSTWO NASZEGO KRAJU".
Prezydent skierował swój wpis do trójki sędziów Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco. Nie musiał czekać długo na odpowiedź.
REKLAMA
Jay Inslee, gubernator stanu Washington, który zaskarżył dekret o tymczasowym ograniczeniu imigracji w okręgowym sądzie federalnym w Seattle, napisał kilka minut później na Twitterze: "Panie Prezydencie, widzieliśmy się już w sądzie i pokonaliśmy Pana".
Skutki dekretu
Dekret prezydenta Trumpa wydany 27 stycznia, w tydzień po zaprzysiężeniu, przewidywał bezterminowe wstrzymanie imigracji z Syrii oraz tymczasowe wstrzymanie imigracji z siedmiu państw zamieszkiwanych przez muzułmańską większość. Nowe regulacje zostały wprowadzone pośpiesznie, bez konsultacji z Kongresem oraz szefami resortów odpowiedzialnych za jego wykonanie. Przyznał to pośrednio sam Donald Trump.
W rezultacie, rozporządzenie dotyczące obywateli siedmiu państw muzułmańskich, w tym również osób, które już otrzymały wizy wjazdowe do USA, spowodowało chaos, wywołując falę demonstracji i przynajmniej 40 pozwów oraz petycji złożonych w amerykańskich sądach różnych instancji.
- Decyzja Sądu Apelacyjnego w San Francisco jest ważną, ale nie decydującą bitwą w wojnie Donalda Trumpa ze zdominowanym przez Demokratów systemem amerykańskich sądów – uważa ekspert telewizji Fox News i przedstawiciel think tanku American Enterprise Institute, Marc Thiessen.
REKLAMA
Demokraci będą teraz przenosić swą obstrukcyjną taktykę do sądów – powiedział Thiessen, w przeszłości doradca ministra obrony Donalda Rumsfelda w wypowiedzi dla Fox News.
Co dalej?
Zdaniem ekspertów w dziedzinie prawa prezydent Trump może się teraz zwrócić do sądu niższej instancji o ponowne rozpatrzenie sprawy albo odwołać się do Sądu Najwyższego.
Jednak nawet w Sądzie Najwyższym jednoznaczne rozstrzygnięcie tego sporu nie jest zapewnione. Od roku po śmierci konserwatywnego sędziego Antonina Scalii, Sąd Najwyższy obraduje w niepełnym składzie. Utrzymuje się w nim bardzo chwiejna równowaga pomiędzy konserwatywnymi a lewicowymi sędziami. Taki układ sił powoduje, że często zespół sędziów nie jest w stanie wydać jednoznacznej opinii i sprawa kończy się remisem. Donald Trump dopiero niedawno mianował swojego kandydata, sędziego Neila Gorsucha na miejsce pozostawione przez sędziego Scalię. W przypadku remisu, wyrok Sądu Apelacyjnego byłby utrzymany w mocy.
Prezydent Donald Trump może też jeszcze skorzystać z rady senatora Charlesa Schumera ze stanu Nowy Jork – przywódcy demokratycznej mniejszości w Senacie – i po konsultacjach z Kongresem przedstawić projekt nowego rozporządzenia.
REKLAMA
Jednak szanse, że prezydent Trump - mający opinię zapalczywego i nieprzejednanego - skorzysta z tego rozwiązania, są – zdaniem jego otoczenia – raczej nikłe.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA