Londyn: były kapłan Jacek Międlar zatrzymany na lotnisku Stansted. Nie został wpuszczony
Jacek Międlar, były ksiądz Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego a Paulo, został zatrzymany na lotnisku Stansted w Londynie przez brytyjską straż graniczną (UK Border Agency), a następnie odesłany do Polski. Międlar przyleciał do Wielkiej Brytanii na zaproszenie organizacji "Britain First"
2017-02-25, 19:54
Informację o zatrzymaniu Międlara przez brytyjskie służby przekazał dziennikarz portalu - Piotr Szlachtowicz. Opis sytuacji udostępnił następnie na Facebooku dziennikarz śledczy i pisarz Wojciech Sumliński.
Wedle informacji Sumlińskiego, Jacek Międlar miał być zatrzymany pod zarzutem "mowy nienawiści", gdyż miał wziąć udział w demonstracji przeciw poprawności politycznej.
Służby prasowe policji hrabstwa Essex, której podlega lotnisko w Stansted, odmówiły komentarza w sprawie. Sprawą zajmowała się bowiem brytyjska służba graniczna Border Force, która podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych (Home Office).
REKLAMA
Rzecznik MSW zaznaczył w oświadczeniu przesłanym PAP, że "wszyscy pasażerowie próbujący wjechać do Wielkiej Brytanii podlegają kontroli służb granicznych i sprawdzeniu, czy nie figurują na listach osób obserwowanych przez policję, siły porządkowe i służby imigracyjne. Za każdym razem kiedy uznajemy, że ktoś stanowi zagrożenie, funkcjonariusze mogą - i robią to - odmówić wjazdu" - zaznaczono. Służby prasowe MSW podkreśliły jednak, że ministerstwo "nie komentuje pojedynczych spraw".
Wieczorem Jacek Międlar poinformował, że został zatrzymany przez "żydowskie służby specjalne" i wraca do kraju.
REKLAMA
Szlachtowicz: przyleciał, by manifestować przeciwko bezczynności policji wobec przestępstw popełnianych przez muzułmańskich uchodźców
Jak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej Piotr Szlachtowicz z portalu Polonii brytyjskiej "nowypolskishow" - Jacek Międlar przyleciał do Anglii, by wziąć udział w manifestacji przeciwko bezczynności policji wobec przestępstw popełnianych przez muzułmańskich uchodźców. Manifestacja odbywa się w mieście Telford niedaleko Birmingham.
Jacek Międlar przyleciał na zaproszenie jej organizatora, "Britain First". Zdaniem Piotra Szlachtowicza, prawdopodobnym powodem jego zatrzymania było przemówienie, które miał wygłosić podczas demonstracji. W opinii Piotra Szlachtowicza, brytyjskie służby obawiają się ewentualnych treści rasistowskich lub ksenofobicznych, które mogło ono zawierać.
Międlar oczekuje na lotnisku na przesłuchanie. Po nim brytyjska straż graniczna ma zdecydować, czy pozwolić mu na wjazd na terytorium Wielkiej Brytanii.
Manifestacja "Britain First"
O wizycie Międlara pisał także brytyjski portal IBT Times. Portal już w piątek potwierdzał, że Międlar miał wziąć udział w demonstracji brytyjskiego ugrupowania nacjonalistycznego "Britain First".
REKLAMA
Autor tekstu podkreślał, że Międlar propaguje "wojnę domową" z islamistami oraz głosi poglądy "homofobiczne i antysemickie". Przeciw wizycie byłego duchownego protestowała członkini Izby Gmin z Partii Konserwatywnej Lucy Allen.
- Nie ma w Telford miejsca dla Britain First, a sympatycy tej partii nie są tutaj mile widziani. Jest całkowicie nieakceptowalne, aby osoby, chcące promować radykalnie prawicową, antymuzułmańską ideologię, próbowały wykorzystać debatę na tak wrażliwy temat dla swoich potrzeb - podkreśliła poseł w rozmowie z lokalną gazetą "Shropshire Star".
Britain First zasłynęło w przeszłości m.in. wprowadzaniem "chrześcijańskich patroli" w miejscowościach zamieszkanych przez mniejszość muzułmańską. W programie wyborczym podkreślono, że członkowie partii są "przeciwko doktrynie i religii islamu (...), która promuje nienawiść, przemoc i nietolerancję", i chcą "ochronić ten kraj politycznie poprawnym multikulturalnym szaleństwem Unii Europejskiej".
Specjalny gość biegu
Międlar był także zapowiadany jako specjalny gość niedzielnego biegu pamięci Żołnierzy Wyklętych Tropem Wilczym w Slough na zachodzie Londynu. Oprócz niego w dyskusji po biegu mieli wziąć udział historycy i członkowie Społecznego Trybunału Narodowego, obywatelskiego sądu ds. zbrodni komunistycznych - Tadeusz Płużański i Leszek Żebrowski.
W piątek Fundacja Wolność i Demokracja, główny organizator biegów Tropem Wilczym na całym świecie, wydała oświadczenie, w którym apelowała do organizatorów londyńskiego wydarzenia o "zmianę programu oraz odcięcie się od poglądów, nawołujących do dyskryminacji, nietolerancji i przemocy".
REKLAMA
- Celem biegu jest oddanie hołdu oraz godne upamiętnienie żołnierzy antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia zbrojnego, którzy kierowali się w swoim życiu zasadą wierności Bogu, Polsce i Honorowi Żołnierza Wojska Polskiego. Państwa działania stoją w sprzeczności z tymi wartościami, a co za tym idzie wypaczają ideę oraz podważają sens całego projektu - napisała w imieniu Fundacji sekretarz zarządu, Lidia Luboniewicz.
O odwołanie wydarzeń z udziałem Międlara apelowały także brytyjskie organizacje antyfaszystowskie i walcząca z mową nienawiści organizacja "Hope not Hate". Podnosiły także kwestię w ich opinii antysemickich wypowiedzi Leszka Żebrowskiego.
Organizatorzy powiedzieli Polskiemu Radiu, że "jeśli Jacek Międlar zostanie wpuszczony, pojawi się na biegu, bo nie mogą nikomu zakazać uczestnictwa". Podkreślili jednak, że nigdy nie miał on przemawiać podczas imprezy, a program biegu londyńskiego znany był od paru miesięcy.
***
Jacek Międlar, były ksiądz, stał się znany dzięki kontrowersyjnym poglądom, bliskim nacjonalizmowi. Za ich głoszenie był karany przez władze kościelne. W 2016 roku postanowił opuścić Zgromadzenie Księży Misjonarzy.
W kwietniu 2016 roku ks. Międlar odprawiał mszę świętą przy okazji obchodów 82. rocznicy powstania Obozu Radykalno-Narodowego w Białymstoku. Jak podawały regionalne media, Międlar w kazaniu nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". "Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" - miał mówić podczas mszy.
REKLAMA
dcz/fc/PAP
REKLAMA