Dramat polskich koni w Skaryszewie. Scarlett Szyłogalis: zakończmy wreszcie tę rzeź

- Skaryszew to niechlubny symbol targów koni w Polsce. Jeżeli ten symbol zniknie, to wtedy uda nam się rozwiązać problem wywozu tych zwierząt na rzeź. Akcja, którą planujemy, to wielki sprawdzian i preludium do walki o zmianę ustawy - twierdzi prezes fundacji Tara Scarlett Szyłogalis.

2017-03-02, 14:35

Dramat polskich koni w Skaryszewie. Scarlett Szyłogalis: zakończmy wreszcie tę rzeź
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Oleksii Glyzhev/Shutterstock.com

Na początku przyszłego tygodnia w podradomskim Skaryszewie odbędą się największe Europie targi koni. Organizacje pozarządowe biją na alarm i przypominają: co roku łamana jest tam ustawa o ochronie zwierząt. W tym celu Fundacja Tara zorganizowała akcję wykupienia wszystkich koni wystawionych na sprzedaż.

Karol Kozłowicz, PolskieRadio.pl: chociaż targi koni w Skaryszewie odbywają się od lat, w dalszym ciągu wiele osób nie ma pojęcia, co tam się dzieje. Dlaczego o tym miejscu krąży tak wiele złych opinii?

"

Scarlett Szyłogalis Skaryszew to niechlubny symbol wszystkich targów koni w Polsce. Zwierzęta są tam sprzedawane, a następnie transportowane w tragicznych warunkach do ubojni w kraju i za granicą

Scarlett Szyłogalis, założycielka pierwszego schroniska dla koni w Polsce, prezes Fundacji Tara: Skaryszew to niechlubny symbol wszystkich targów koni w Polsce. Zwierzęta są tam sprzedawane, a następnie transportowane w tragicznych warunkach do ubojni w kraju i za granicą. Problemów związanych z tym miejscem jest wiele. W tym momencie targowisko jest bardzo małe. Setki koni i setki ludzi stłoczonych jest na niewielkiej przestrzeni. Gdyby doszło do jakiegoś wypadku, karetka nie ma możliwości wjechać na targ. Handlarze bardzo często szarpią konie i traktują je w okrutny sposób. Duża część osób chodzi z kijami w rękach, które służą tylko i wyłącznie do bicia zwierząt. Krótko mówiąc, Ci ludzie traktują je jak mięso. Zresztą, jeżeli kupuje się tam konia, to przede wszystkim… na wagę.

Sama transakcja na targach to jedna strona medalu. Potem zwierzęta czeka potworna, ostatnia podróż do ubojni rozsianych nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie.

To mordercza trasa, podczas której zwierzęta są bardzo często pozbawione jedzenia i picia. Konie ładuje się do różnych transportów, które nie są do tego przystosowane. Nikt tego nie pilnuje. Zwierzęta są zestresowane i poddenerwowane. Dodatkowo są bite i bardzo źle traktowane.

Dzięki działalności państwa fundacji wiele udało się zmienić w samej organizacji targów. Które osiągnięcia uważa Pani za najważniejsze?

Przede wszystkim powstały wiaty, oświetlenie, utwardzono teren i zapewniono dostęp do wody. Nie ma też rozstawionych stolików z alkoholem, które tylko pogarszały tylko sytuację. Wiadomo, że jeżeli ktoś jest pod wpływem, to nie zastanawia się nad tym, co czyni tej żywej istocie. Udało nam się też doprowadzić do tego, że już w nocy obecni są lekarze weterynarii i jest policja. Policja zaczęła też chronić nas, obrońców koni i same zwierzęta, przed agresywnym zachowaniem ze strony handlarzy. To pokazuje, że dużo zmieniło się w mentalności służb.

REKLAMA

Z mentalnością handlarzy jest natomiast dużo gorzej

Rzeczywiście ten proces jest głęboko zakorzeniony i nad tym musimy dłużej popracować. Pod tym kątem za wiele się nie zmieniło. Jestem jednak pewna, że jeżeli uda nam się doprowadzić do zmiany ustawy i koń będzie miał zapis, który mówi, że jest zwierzęciem towarzyszącym człowiekowi i nie można go zabijać w rzeźniach, to wtedy będzie dużo łatwiej.

W tym roku Fundacja Tara zorganizowała głośną akcję przy pomocy jednego z serwisów crowdfundingowych. Zebrali państwo prawie ćwierć miliona złotych na wykup koni sprzedawanych w Skaryszewie. Chyba nie spodziewała się Pani takiego odzewu?

Rzeczywiście od trzech tygodni jestem w stałym kontakcie telefonicznym z osobami zainteresowanymi wsparciem tej akcji. Dziennie dostajemy ponad sto maili, na które staramy się odpowiadać. Jak wiemy bardzo trudno jest zjednoczyć się Polakom w różnych akcjach. Tym razem udało nam się scalić osoby prywatne i organizacje prozwierzęce w kwestii wspólnych działań. Sprawa targów wreszcie zainteresowała szeroko obrońców zwierząt.

"

Scarlett Szyłogalis W tym roku nie jedziemy tam, więc po dwa, trzy konie. Nie jedziemy robić zdjęć i żegnać tych zwierząt. Jedziemy je ratować

W tym roku nie jedziemy tam, więc po dwa, trzy konie. Nie jedziemy robić zdjęć i żegnać tych zwierząt. Jedziemy je ratować. Będziemy w Skaryszewie z misją wykupienia koni. Jest to też preludium do walki o zmianę ustawy.

Do tej pory udało się Państwu zebrać prawie 6,5 tys. podpisów pod petycją w tej sprawie. Zmiany mają m.in. zabraniać uboju domowych koni, mułów i osłów w: ubojniach, rzeźniach, gospodarstwach domowych i w innych miejscach, a także wywozu ich w tym celu poza granice Polski.

Fundacja Tara ma już przygotowany projekt ustawy. Czekamy tylko na odpowiedni moment. Ludzie, którzy żyją w tym kraju muszą wyraźnie powiedzieć "żądamy zmiany ustawie o ochronie koni". Zakończmy wreszcie tę rzeź przyjaciół człowieka. Tegoroczne targi w  Skaryszewie to wielki sprawdzian dla wszystkich obrońców koni, które żyją w tym kraju. To sprawdzian, który pokaże, czy rzeczywiście jesteśmy w stanie tę ustawę zmienić.

REKLAMA


Petycja przeciwko ubojowi i wywozowi polskich koni na rzeź:


https://www.petycjeonline.com/petycja_przeciwko_ubojowi_i_wywozowi_polskich_koni_na_rze

Rozmawiał Karol Kozłowicz, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej