"Nasz główny postulat to zakaz handlu zwierzętami na targach"
Skala tego procederu, jeśli chodzi o gospodarkę jest zupełnie nieproporcjonalna do cierpienia, jakie zwierzęta przeżywają - powiedział Paweł Artyfikiewicz z fundacji Viva!. Fundacja postuluje całkowity zakaz handlu zwierzętami na targach.
2017-03-03, 21:20
W Skaryszewie pod Radomiem co roku odbywa się największy targ koni w Polsce - "Wstępy". W tym roku impreza, która przypada na pierwszy poniedziałek Wielkiego Postu, zacznie się 6 marca.
Polski Związek Hodowców Koni twierdzi, że targ jest głównie miejscem spotkania hodowców. Aktywiści informują z kolei, że większość sprzedawanych zwierząt trafia do włoskich ubojni. Organizacje pozarządowe alarmują też, że dochodzi tam do łamania ustawy o ochronie zwierząt, a koniom nie zapewnia się godnych warunków transportu czy higieny.
W ostatnich czterech latach organizacje Animals’ Angels i Viva! Interwencje wysłały pisma do każdego z 23 operatorów targów. W pismach samorządy były informowane o wszystkich naruszeniach przepisów zaobserwowanych podczas imprezy. Urząd w Skaryszewie nie dał żadnej odpowiedzi.
Filip Ciszewski, PolskieRadio.pl: Burmistrz Skaryszewa chwali się, że jest przygotowane nowe targowisko, które jest ogrodzone, zadaszone, utwardzone i oświetlone. Dodatkowo impreza została rozbita na dwa dni, aby handel przebiegał bez ścisku i tłoku, z zachowaniem zasad dobrostanu. Na wjeździe będzie utworzona specjalna strefa weterynaryjna, odprawy koni, kontroli paszportów i chipów. Do dyspozycji hodowców ma być też wydzielony plac w centrum jarmarku, gdzie konia będzie można sprawdzić pod względem fizycznym. Czy rzeczywiście jest przeciwko czemu protestować?
Paweł Artyfikiewicz, fundacja Viva!: Nowe targowisko istnieje od 2014 roku. To zaadaptowane targowisko miejskie. Tam przy wiatach, gdzie normalnie sprzedaje się rzeczy codziennego użytku są przywiązywane konie. To jest dość mały plac, a koń, żeby mieć zachowany dobrostan, potrzebuje sporo miejsca. Tymczasem konie - płochliwe zwierzęta - po długim transporcie często stoją ciasno uwiązane jeden obok drugiego, w niektórych przypadkach nawet przez kilkanaście godzin, obok zwierząt których nie znają. To jest dla nich bardzo stresujące. Dodatkowo, przy murze targowiska konie, które nie zmieściły się przy wiatach, są uwiązane do samochodów. Żeby zapewnić koniom tyle miejsca, ile potrzebują, powinno ich tam być 100, maksymalnie 150, a jest szacunkowo ok. 500. Dokładną liczbę trudno określić, bo przyjeżdżają i wyjeżdżają. Zwykle odbywa się też handel nielegalny na dawnym placu targowym przy cmentarzu. Również w zeszłym roku konie były tam sprzedawane poza kontrolą weterynaryjną.
REKLAMA
Jeśli handel odbywa się poza targowiskiem, trudno winić o to organizatorów.
Powiązany Artykuł
Dramat polskich koni w Skaryszewie. Scarlett Szyłogalis: zakończmy wreszcie tę rzeź
Trudno, ale burmistrz unika odpowiedzi na pytanie, co ma zamiar zrobić, żeby ten targ nielegalny się nie odbywał. Nadzór weterynaryjny też udaje, że nie widzi tej sytuacji. W zeszłym roku dzwoniliśmy do weterynarza, którego samochód zaparkowany był obok tego nielegalnego targu i on stwierdził, że nic nie widział.
Przy takiej skali imprezy nie sposób zobaczyć wszystkiego.
Dlatego nasz główny postulat to zakaz handlu zwierzętami na targach w ogóle. Skaryszew to jedno – jest od lat obserwowany i wygląda pozornie lepiej. Handlarze tu są przyzwyczajeni, że przyjeżdżają organizacje jak nasza i starają się pilnować. Zdarza im się stracić panowanie i użyć przemocy, ale nie jest to tak nagminne jak na innych targach. W ostatnią środę byliśmy na targu w Zwoleniu, też pod Radomiem - tam koni było dużo mniej, może 30, a przemocy dużo więcej niż na całym Skaryszewie.
Targi zwierząt w Polsce. Foto: Animals' Angels/Viva!
Przedstawiciel Polskiego Związku Hodowli Koni twierdził niedawno w Polskim Radiu, że kontrole w Skaryszewie są bardzo drobiazgowe i nie ma możliwości, żeby jakikolwiek koń w złym stanie zdrowia, niezdolny do transportu albo nieprzygotowany pojazd znalazł się na targu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Polski Związek Hodowców Koni o Skaryszewie i współczesnym wykorzystaniu koni
Skaryszewa nie da się kontrolować w sposób do końca rzetelny - zwierząt jest za dużo a kontrolerów za mało. ITD, która sprawdza transporty, robi to wyrywkowo. Gdyby mieli kontrolować wszystkich dokładnie, to sama kolejka wjazdowa stałaby 2 dni. Inspekcja weterynaryjna też ma ograniczone kompetencje. Może zwracać uwagę handlarzom i prosić o pomoc policję, ale nie ma chęci współpracy ze strony funkcjonariuszy. Nawet tam, gdzie inspekcja zachowuje się kompetentnie, to napotyka na opór ze strony policji i nie da się zapewnić zwierzętom godnego traktowania.
Gość z PZHK wskazywał też, że przez ostatnie cztery lata w Skaryszewie był tylko jeden przypadek śmierci konia i to z winy tych, którzy go ratowali. Jak powiedział "zamiast pomóc mu wstać, ktoś mu usiadł na grzbiet i nastąpiło przerwanie rdzenia kręgowego".
Nie jest to prawda. Byłem na miejscu cały czas, kiedy temu koniowi była udzielana pomoc i nikt na nim nie siadał. Gdyby ktokolwiek na koniu usiadł, od razu przestałby być przedstawicielem organizacji.
REKLAMA
źródło: youtube/Fundacja Tara
W raporcie przygotowanym przez Vivę! i organizację Animals' Angels wskazujecie Państwo, że zwierzęta, które trafiają do ubojni nie z targu, a prosto z gospodarstwa są w lepszym stanie - mniej posiniaczone, mniej spragnione. Ale przecież konia nie bije targ, ale konkretny człowiek. Jeśli nie ma on oporów, żeby okładać zwierzę w miejscu publicznym w obecności setek świadków, to w zaciszu stajni czy obory nie będzie na pewno lepiej.
Próbujemy kontrolować jak najwięcej gospodarstw pod kątem stanu bytowania i zdrowia zwierząt. Otrzymujemy zgłoszenia od ludzi, staramy się to sprawdzać.
Targi to zupełnie inna historia. Przepisy, które regulują postępowanie ze zwierzętami na targach obowiązują od 1997 r., a rozporządzenie od 2005 r. Jeżeli przez tyle lat nie jesteśmy w stanie zapewnić tego, żeby zwierzęta były traktowane na targach zgodnie z prawem – chociażby tego, żeby sprzedaż odbywała się z zachowaniem bezpieczeństwa żywności, która powstaje z tych zwierząt – to naszym zdaniem, te targi nie powinny odbywać się w ogóle. Szczególnie, że obrót zwierzętami na targach to poniżej 5 proc. całego obrotu zwierzętami w Polsce. Gospodarka nie odczuje ich braku, a szara strefa i tak istnieje.
REKLAMA
Czy bez zmiany mentalności ludzi, którzy na wsi mają raczej do zwierząt podejście utylitarne niż emocjonalne, można liczyć na jakąś realną zmianę?
Na pewno bez zmiany mentalności nie da się wprowadzić trwałej poprawy, ale jeśli chodzi o targi, to organizatorzy czasu na poprawę mieli bardzo dużo. Skala tego procederu, jeśli chodzi o gospodarkę jest zupełnie nieproporcjonalna do cierpienia, jakie zwierzęta przeżywają. Tego się nie da porównać.
Nad mentalnością też pracujemy. Jeździmy, kontrolujemy, to również praca edukacyjna. Jeśli jest jakaś nieprawidłowość, w wielu przypadkach dajemy zalecenia, staramy się tłumaczyć, jak zwierzęta powinny być traktowane. Nie każde zwierzę się odbiera od razu.
Skoro o przejmowaniu zwierząt mowa - czy Viva! będzie starała się prowadzić takie działania w Skaryszewie?
Nie wykupujemy koni od handlarzy, nie bierzemy udziału w nakręcaniu tego biznesu. Organizacje słyszą zwykle wyższe ceny niż handlarze między sobą - oni dobrze wiedzą, kto kupuje. Wykupowanie koni na dłuższą metę nie ma sensu.
W ciągu roku wykupujemy dużo koni od rolników - stare, wyeksploatowane zwierzęta, które zamiast do rzeźni trafiają do nas na emeryturę. Ale takie zwierzę nie przechodzi przez handlarza, handlarz na tym nie zarabia.
REKLAMA
Rozmawiał Filip Ciszewski, PolskieRadio.pl
REKLAMA