Donald Tusk nie stawi się w prokuraturze, ale zamierza zeznawać. Rzecznik: ma obowiązki w Strasburgu
Donald Tusk jest na środę wezwany do Prokuratury Okręgowej w Warszawie jako świadek w śledztwie przeciwko b. szefom SKW o podjęcie bez zgody władz współpracy z rosyjskim FSB. Były premier nie może jednak stawić się w stołecznej prokuraturze. Jak wyjaśnił jego rzecznik, będzie w tym dniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.
2017-03-13, 15:50
Posłuchaj
Śledztwo prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik Michał Dziekański poinformował PAP, że Tusk - b. premier, który w zeszłym tygodniu uzyskał reelekcję na przewodniczącego Rady Europejskiej - jest wezwany w tym śledztwie jako świadek.
Powiązany Artykuł
Szef SKW generał Janusz Nosek podpisał tajną umowę z rosyjską FSB
Jak powiedział rzecznik przewodniczącego Tuska, "został on wezwany jako świadek i chce zeznawać jako świadek. Jednak z powodu zobowiązania do wystąpienia przed Parlamentem Europejskim po każdym posiedzeniu Rady Europejskiej, przewodniczący będzie w środę na sesji plenarnej Parlamentu w Strasburgu. Dlatego nie jest możliwe, aby w tym dniu zeznawał w Polsce".
Wezwanie wysłano 1 marca
W komunikacie na stronie warszawskiej Prokuratury Okręgowej podkreślono, że zawiadomienie zostało wysłane 1 marca br. "Prokuratura Okręgowa w Warszawie informuje, że wezwanie do stawiennictwa dla pana Donalda Tuska w charakterze świadka zostało wysłane mu 1 marca 2017 r. Czynności z jego udziałem były więc zaplanowane z dwutygodniowym wyprzedzeniem" - głosi komunikat.
Rzecznik prokuratury dodaje, że "w przypadku niestawiennictwa pana Donalda Tuska w powyższym terminie, z uwagi na konieczność przeprowadzenia dowodu z jego zeznań, wyznaczony zostanie kolejny termin przesłuchania".
REKLAMA
Zarzuty za "przekroczeniu uprawnień" dla Noska i Pytla
W grudniu 2016 r. ujawniono, że w śledztwie postawiono zarzuty b. szefom SKW Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Zarzuty - jak informował wtedy PAP prok. Michał Dziekański - polegają na "przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę o SKW i SWW".
"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron. A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - pisała w grudniu "Gazeta Polska Codziennie".
Art. 9 ustęp 2 ustawy o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów obu służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.
Umowa z 2010 roku z rosyjskimi służbami
W grudniu TVN i "Gazeta Wyborcza" podawały, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 r. z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. "Umowa pozwalała na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu" - podała TVN, powołując się na rozmówców ze służb.
Według portalu niezalezna.pl pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje gen. Janusza Noska oraz Piotra Pytla do Rosji. - Według świadków przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stał ich samochód, którego nie sprawdzono m.in. pod kątem urządzeń szpiegowskich. Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB - napisał portal odwołując się do informacji "GPC".
dcz
REKLAMA