Proces Lech Wałęsa kontra TVP ws. TW Bolek. Sąd oddala pozew byłego prezydenta

2017-03-14, 17:53

Proces Lech Wałęsa kontra TVP ws. TW Bolek. Sąd oddala pozew byłego prezydenta
Pełnomocnik Lecha Wałęsy - Paweł Janc (z lewej) i sędzia Marcin Polakowski (z prawej) na sali sądowej. Foto: PAP/Marcin Obara

TVP nie musi zamieszczać sprostowania "nieprawdziwych informacji" "Wiadomości" z lutego 2016 r. o tym, że wtedy IPN potwierdził, iż Lech Wałęsa był współpracownikiem SB, a grafolog orzekł autentyczność teczek TW "Bolka" - orzekł warszawski sąd.

We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie oddalił pozew Wałęsy przeciw dyrektorowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej o sprostowanie "nieprawdziwych informacji" "Wiadomości". Pełnomocnik Wałęsy radca prawy Paweł Janc wnosił o uwzględnienie pozwu. Reprezentująca stronę pozwaną radca prawna Irmina Płowiec chciała oddalenia pozwu, argumentując, że sprostowanie jest "nierzeczowe i nie odnosi się do faktów" (co według prawa jest podstawą odmowy jego zamieszczenia - przyp.red.).

Jak mówił sędzia Marcin Polakowski w uzasadnieniu wyroku, pierwotnie żądane od TVP sprostowanie zaczynało się od słów: "W >>Wiadomościach<< podaliśmy nieprawdziwą informację...", co przy braku podpisu pod tym tekstem Wałęsy mogło sugerować odbiorcy, że autorem sprostowania jest redaktor naczelny, a nie sam Wałęsa. Sędzia podkreślił, że istotą sprostowania jest nie wypowiedź redaktora naczelnego, lecz właśnie osoby, które dotyczy określona informacja.

Według sędziego Polakowskiego, późniejsza zmiana tekstu sprostowania - w toku procesu - i jego podpisanie nie są prawnie skuteczne. Uznał, że nie można "naprawić" pierwotnego sprostowania, skoro Prawo prasowe stanowi, że trzeba je złożyć do redaktora naczelnego w terminie 21 dni od dnia publikacji materiału, który ma być sprostowany. "To nie była tylko drobna zmiana językowa" - dodał sędzia, podkreślając, że sprawy o sprostowanie mają "sformalizowaną procedurę".

Informując w lutym 2016 r. o znalezieniu przez IPN teczek TW "Bolka" w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka, prowadzący "Wiadomości" Krzysztof Ziemiec powiedział, iż "wiadomo, że materiały są autentyczne, co potwierdził grafolog". Dodał, że IPN "potwierdza, że były prezydent Lech Wałęsa był współpracownikiem SB".

Prowadzący "Wiadomości" o "nadinterpretacji"

Ówczesny prezes IPN Łukasz Kamiński informował zaś wtedy, że badania grafologiczne nie zostały jeszcze przeprowadzone (ich wyniki ujawniono w końcu stycznia br.). Ziemiec w kolejnym wydaniu "Wiadomości" przepraszał za podanie błędnej informacji. Na portalu społecznościowym napisał: "Chcę przeprosić za popełniony błąd. Czuję się niezmiernie skonfundowany nierzetelnością przekazanej przeze mnie informacji i użytym przeze mnie stwierdzeniu o pracy grafologów, którzy mieli zbadać materiały przekazane przez żonę generała Kiszczaka. Oświadczam, że moje i tylko moje, tzn. napisane przeze mnie sformułowanie było NADINTERPRETACJĄ".

W procesie o sprostowanie sąd nie bada prawdziwości tekstu sprostowania, ale czy spełnia ono przesłanki formalne: czy złożono je w terminie, czy jest rzeczowe i odnosi się do faktów, czy jest podpisane oraz czy nie przekracza objętością pierwotnego materiału prasowego.

W końcu stycznia br. IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie nt. teczek TW "Bolka" wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. On sam neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku.

dad

Polecane

Wróć do strony głównej