"Mińsk-Warszawa, wspólna sprawa". Manifestacja w obronie wolnej Białorusi

- Białorusini potrzebują pomocy, ponieważ są prześladowani przez autorytarny reżim Aleksandra Łukaszenki. Dochodzą do nas informacje, że dziś w Mińsku dziesiątki, jeśli nie setki osób, zostało zatrzymanych - powiedział jeden z organizatorów manifestacji Vitaut Siwczyk z Ruchu Solidarności "Razem".

2017-03-25, 17:06

"Mińsk-Warszawa, wspólna sprawa". Manifestacja w obronie wolnej Białorusi
Uczestnicy marszu z okazji święta Narodowego Białorusinów (Dzień Ogłoszenia Niepodległości Białoruskiej Republiki Ludowej, Dzień Wolności) w Warszawie. Foto: PAP/Leszek Szymański

W sobotę w Mińsku doszło do kolejnych zatrzymań obywateli Białorusi, którzy z okazji nieoficjalnego Dnia Wolności protestują przeciwko dekretowi o pasożytnictwie (zobowiązuje osoby niepracujące do płacenia specjalnego podatku).

- Dzień Wolności, przypadający 25 marca a związany z ogłoszeniem niepodległości Białorusi w 1918 roku, to jest najważniejsze święto narodowe Białorusinów, które nie jest uznawane przez obecne władze - przypomniał Vitaut Siwczyk.


Powiązany Artykuł

białoruś flaga 510 FREE
Raport Białoruś

- To dla mnie smutny dzień, ponieważ w ostatnich dniach został aresztowany także mój ojciec. Milicja porwała go z drogi na pogrzeb jego wujka. Okazało się, że został brutalnie pobity i wsadzony do aresztu - powiedział członek Ruchu Solidarności "Razem".

Manifestacja w Warszawie rozpoczęła się przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki i przeszła stołecznymi ulicami przed pomnik Adama Mickiewicza.

Wzięli w niej udział głównie mieszkający w Polsce Białorusini.

Wiele osób niosło biało-czerwono-białe flagi Białorusi, także flagi Unii Europejskiej oraz kartki z hasłami: "Europo, nie zapominaj o Białorusi", "Solidarni z Białorusią", "Uwolnić więźniów politycznych na Białorusi".

Skandowano "Mińsk - Warszawa, wspólna sprawa", "Łukaszenka do kołchozu".

"Alternatywy nie ma"

W rozmowie z dziennikarzami manifestujący Białorusini, najczęściej studenci stołecznych uczelni, podkreślali, że Polacy powinni wiedzieć, co dzieje się w ich sąsiednim kraju i nie zapominać, że łamane są tam prawa człowieka.

Zwracali uwagę, że w ich kraju od ponad dwóch lat jest głęboki kryzys gospodarczy, który powoduje, że ludziom żyje się coraz ciężej, a białoruskie władze dodatkowo wprowadziły specjalny podatek dla osób, które nie pracują.

Wskazywali też, że takie praktyki przypominają im najgorsze czasy komunizmu, gdy Białoruś należała do Związku Sowieckiego.

"Prosimy Polaków o pomoc, bo Polska ma doświadczenie, jak sobie z takim reżimem poradzić w sposób pokojowy" - mówili studenci. Podkreślili też, że jeżeli Europa nie upomni się o wolną Białoruś, to ich ojczyzną zajmie się Rosja. "Alternatywy nie ma" - dodali.

Manifestację w Warszawie zorganizowały trzy organizacje obywatelskie - Ruch Solidarności "Razem", Białoruski Dom w Warszawie i Europejska Białoruś. Wsparli Białorusinów posłowie z komisji spraw  zagranicznych Sejmu: Andrzej Halicki i szef zespołu parlamentarnego ds. Białorusi, Robert Tyszkiewicz.

(Planujemy kontynuację i uzupełnienie tematu o wiele wątków:)

kk, agkm

Polecane

Wróć do strony głównej