Sopot: wjechał w tłum ludzi na Monciaku. Sąd pozwolił mu wyjść na wolność

Michał L., który w 2014 r. wjechał autem na sopocki deptak raniąc 23 osoby, może leczyć się na wolności - zdecydował w czwartek Sąd Rejonowy w Sopocie. Mężczyzna, który cierpi na chorobę psychiczną, przebywał dotąd w szpitalu zamkniętym.

2017-04-06, 15:31

Sopot: wjechał w tłum ludzi na Monciaku. Sąd pozwolił mu wyjść na wolność
Mężczyzna ranił 23 osoby . Foto: TVN 24/x-news

35-letni dziś Michał L. trafił na przymusowe leczenie do szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim niedługo po wypadku, gdy biegli orzekli, że w momencie zdarzenia był niepoczytalny. Mężczyzna przebywał w lecznicy na podstawie kolejnych decyzji podejmowanych przez Sąd Rejonowy w Sopocie.

Ostatnie z takich postanowień zapadło w grudniu ub.r. Michał L. odwołał się od niego, a Sąd Okręgowy w Gdańsku w styczniu br. orzekł, że sopocki sąd powinien jeszcze raz zbadać sprawę.

Opinia psychiatrów 

W czwartek na niejawnym posiedzeniu sopocki sąd przesłuchał biegłych psychiatrów, którzy w ostatnim czasie badali L. Jak poinformowała po posiedzeniu dziennikarzy prezes sądu Rejonowego w Sopocie Małgorzata Przybylska-Lewandowska, która orzekała w tej sprawie, sąd zdecydował o zastosowaniu wobec L. "wolnościowych środków zapobiegawczych".

Sędzia odmówiła innych informacji o sprawie, w tym dotyczących rodzaju zastosowanych wolnościowych środków zapobiegawczych.

REKLAMA

Pełnomocnik L. adwokat Jacek Potulski powiedział dziennikarzom, że jego klient może wyjść ze szpitala jeszcze w czwartek.

Rajd po "Monciaku"

19 lipca 2014 r. późnym wieczorem kierowana przez Michała L. szybko jadąca honda wjechała na sopocki deptak - ulicę Bohaterów Monte Cassino - a następnie na sopockie molo. Zanim samochód zatrzymał się, uderzając w napotkaną przeszkodę, poszkodowane zostały 23 osoby, z których jedna odniosła ciężkie obrażenia. Sprawca wypadku został zatrzymany na miejscu przez świadków zdarzenia i przekazany policji.

TVN24/x-news

Biegli psychiatrzy, którzy zbadali mężczyznę, orzekli, że w chwili wypadku L. miał "zupełnie wyłączoną poczytalność" i "całkowicie zniesioną zdolność rozumienia i pokierowania swoim postępowaniem". Według psychiatrów jego niepoczytalność związana była z chorobą psychiczną, na którą cierpi.

REKLAMA

W grudniu 2014 r. Sąd Rejonowy w Sopocie powołując się na tę opinię biegłych, umorzył postępowanie wobec mężczyzny - zgodnie z prawem osoba niepoczytalna w momencie popełnienia przestępstwa nie odpowiada za nie karnie - i skierował go na przymusowe leczenie. 

zi 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej