Grupa Polaków ze Wschodu spędzi święta wielkanocne w Lublinie

2017-04-15, 18:55

Grupa Polaków ze Wschodu spędzi święta wielkanocne w Lublinie
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Rodacy ze Wschodu pozostaną w Polsce przez cały poświąteczny tydzień. Pojadą na wycieczkę do Krakowa, Częstochowy i Warszawy. W stolicy odwiedzą Sejm i Senat. - W piątek przyjmie ich para prezydencka - powiedział prezes Stowarzyszenia "Wspólne Korzenie" Zbigniew Wojciechowski.

35-osobowa grupa Polaków ze Wschodu przyjechała w sobotę do Lublina na święta wielkanocne, które spędzą w domach mieszkańców miasta. Świąteczne wizyty stały się tradycją. Lublinianie podejmują rodaków ze Wschodu już po raz 18.

Gości, wśród których są potomkowie dawnych zesłańców, uroczyście powitano na placu Zamkowym w Lublinie. - Witamy was na polskiej, na waszej ziemi. Czujcie się jak u siebie w domu, macie do tego prawo - podkreślił inicjator i organizator wizyt Zbigniew Wojciechowski.

Do Lublina przyjechali Polacy z odległych krańców Rosji i Kazachstanu, a także wschodniej Ukrainy oraz Białorusi. Są goście z Omska, Nowosybirska, Gornoałtajska, Krasnogorska, Bijska, Barnauła, często osoby starsze, mówiące łamaną polszczyzną.

Przybysze ze wzruszeniem witali się z lublinianami. Mówili, że bardzo cieszą się z zaproszenia. Opowiadali dziennikarzom o sobie, swoich losach, polskich korzeniach.

"Nigdy jeszcze nie widziałam polskich świąt"

Natalia Bałabanowa z Nowosybirska zaznaczyła, że czuje się Polką, jej panieńskie nazwisko brzmi: Rębisz.

- Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku mój dziadek został ranny i trafił do szpitala na Ukrainie. Tam ożenił się pielęgniarką, Polką, która się nim opiekowała. Wkrótce potem oboje zostali zesłani na Syberię, trafili do Nowosybirska. Dziadek pracował jako piekarz, w 1937 roku został rozstrzelany - wskazała.

- Babcia miała listy z Polski, jak była pierestrojka, to mi je pokazała. Tak dowiedziałam się o polskich korzeniach. Uczę się języka polskiego, już dużo rozumiem. Jestem drugi raz w Polsce, bardzo mi się podoba. Nigdy jeszcze nie widziałam polskich świąt, cieszę się, że zobaczę - dodała.

Z Nowosybirska przyjechał także Borys Pietruszko.

- Moi dziadkowie i ich czterech synów w 1936 roku byli wywiezieni z Ukrainy do Kazachstanu. Warunki były straszne, najmłodszy ich syn, 2-letni, zmarł w drodze. Mój ojciec pracował przy budowie dróg, potem trafił na Syberię. Żyje do dziś, ma 90 lat - podkreślił Pietruszko.

- Ja bym chciał przenieść się do Polski, ale nie mogę zostawić ojca, on wymaga opieki, a jest za stary, żeby go zabierać. Za to mój syn już jest w Polsce, studiuje historię na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, chce w Polsce zostać - wyjaśnił.

"Wszyscy powinniśmy czuć się do tego zobowiązani"

Mieszkańcy Lublina, którzy przyszli, aby zabrać przybyszy do swoich domów, mówili dziennikarzom, że czują się zobowiązani okazać gościnność rodakom. Chcą im pokazać rodzinne polskie święta, a także jak wygląda teraz życie w Polsce.

- Trzeba przyjąć rodaków, przybliżyć im Polskę, wszyscy powinniśmy czuć się do tego zobowiązani - stwierdził Tomasz Kudela, który wraz żoną będzie gościł Polkę przybyłą z Ułan-Ude.

- Spędzimy razem tradycyjne święta, wraz z rodziną, pójdziemy na rezurekcję. Gościliśmy już kilka lat temu panią z Władywostoku, było bardzo przyjemnie. Do dziś utrzymujemy z nią kontakt, rozmawiamy przez internet. Wiem, że napisała książkę o losach zesłańców - opowiadał.

kk

Polecane

Wróć do strony głównej