Śledztwo odnośnie SKW: Donald Tusk stawił się na przesłuchaniu. Zwolennicy i przeciwnicy byłego premiera na dworcu i przed prokuraturą

Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zeznaje w warszawskiej prokuraturze jako świadek w sprawie dotyczącej podjęcia współpracy przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB.

2017-04-19, 17:05

Śledztwo odnośnie SKW: Donald Tusk stawił się na przesłuchaniu. Zwolennicy i przeciwnicy byłego premiera na dworcu i przed prokuraturą
Donald Tusk przed wejściem do budynku wydziału ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie przy ulicy Nowowiejskiej. Foto: PAP/Jakub Kamiński

Posłuchaj

Na Dworcu Centralnym, gdzie przyjechał Donald Tusk, witały go tłumy, zarówno zwolenników jak i przeciwników (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Donald Tusk przyjechał do Warszawy w środę przed południem z Sopotu pociągiem Pendolino. W podróży towarzyszył mu m.in. były rzecznik rządu Paweł Graś. Na stołecznym Dworcu Centralnym przywitali go m.in. inni jego dawni bliscy współpracownicy: b. premier Ewa Kopacz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa Błońska, b. wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska, b. wiceszef MSZ ds. UE Rafał Trzaskowski, a także posłowie: Cezary Tomczyk, Jakub Rutnicki i Sławomir Nitras. Nie było szefa PO Grzegorza Schetyny.

Na peronie zebrał się tłum zarówno zwolenników Tuska, wśród których dominowali działacze młodzieżówki PO, Stowarzyszenia Młodych Demokratów, i Komitetu Obrony Demokracji, jak i przeciwników, m.in. z klubów Gazety Polskiej.

Po wyjściu z pociągu Tusk udał się pieszo do warszawskiej prokuratury okręgowej przy ul. Nowowiejskiej. Wychodząc z dworca Warszawa Centralna, szef Rady Europejskiej był pytany, jak ocenia zorganizowane mu przez zwolenników powitanie. - Bardzo się cieszę - powiedział b. premier.

"Jestem bardzo krytyczny"

Pytany o nadzieje, jakie wyrażają jego zwolennicy, Tusk odparł, że "trzeba by się dopytać, o jakie nadzieje chodzi". - Ja jestem bardzo krytyczny wobec tego, co dzieje się dziś w naszej ojczyźnie, ale wszystko jest dziś w rękach ludzi, tutaj żaden pojedynczy wysiłek nic nie zmieni - powiedział.

Wcześniej w środę, przed wyjazdem z Sopotu, b. premier podkreślał, że nie ma najmniejszych zastrzeżeń do pracy służb specjalnych po katastrofie smoleńskiej. - Byłbym wyjątkiem w Polsce, gdybym powiedział, że sprawa ta jest neutralna i że wszystko jest w tej kwestii uczciwe. Nie mam wątpliwości, że to jest element politycznej nagonki, czego autorzy zresztą nie ukrywają - dodał Tusk.

O tym, że środowe przesłuchanie ma charakter polityczny przekonana jest też Ewa Kopacz. - Uważam, że to jest upolityczniona sprawa. Tą sprawą zajmowano się wcześniej i prokuratura ją umorzyła. Dzisiaj, kiedy ci jedyni słuszni, jak to oni twierdzą, doszli do władzy, tak to się rozwija - powiedziała b. premier.

Podkreślała przy tym, że Tusk nie zasługuje na sposób, w jaki jest traktowany przez obecne władze. - Uważam, że nie zasługuje na takie traktowanie, wykorzystywanie polityki i władzy, jaką posiada PiS do tego, żeby krzywdzić człowieka, który autentycznie jest patriotą, który nie musi tatuować na swoim czole "jestem patriotą". On swoimi czynami świadczył jak bardzo jest przywiązany do swojego kraju - dodała Kopacz.

Politycy PO, lider KOD

Wsparcie dla b. szefa rządu deklarowała też Małgorzata Kidawa-Błońska. - Jako przyjaciele powinniśmy być tutaj z nim na dworcu, podziękować mu za +27 do jednego+ i dodać otuchy, żeby się trzymał i dalej reprezentował nas bardzo godnie i dzielnie w Europie - powiedziała wicemarszałek Sejmu, nawiązując do wyniku marcowego głosowania nad ponownym wyborem Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Wówczas to premier Beata Szydło, jako jedyna spośród 28 szefów rządów państw UE, nie poparła jego kandydatury, forsując na to stanowisko europosła Jacka Saryusz-Wolskiego.

Na Dworcu Centralnym obecny był też lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski. Jak mówił , chciał w ten sposób zademonstrować swoją życzliwość dla Donalda Tuska. - Polacy nie uwierzą w politycznie umotywowane zarzuty wobec Tuska, nie zgodzą się na to, żeby niszczyć ludzi w sposób bezsensowny i bezpodstawny - powiedział lider KOD. Pytany o manifestację zorganizowaną przez kluby Gazety Polskiej, Kijowski powiedział: "Niestety w Polsce zawsze tak jest, że musi się znaleźć ktoś, kto przychodzi tylko po to, żeby innym dokuczać, widać że znaleźli się ludzie, którzy chcą innym utrudniać życzliwe spotkanie" - uznał Kijowski.

W podobnym tonie wypowiadali się też inni działacze Komitetu. Jedna z aktywistek, która - jak mówiła dziennikarzom - przyjechała z Kujawsko-Pomorskiego przekonywała, że Tusk potrzebuje dziś wsparcia. - Potrzeba wsparcia - nas, jako rodaków, zdrowo myślących, o przyszłości, co z nami będzie, czy zostaniemy w Unii, czy nie - powiedziała członkini KOD.


Darek Adamski/PR

Przedstawiciele klubów Gazety Polskiej mówili z kolei PAP, że przyszli na Dworzec Centralny, aby pokazać Tuskowi, że jego czas w polityce polskiej i europejskiej się skończył. - Tusk jest odpowiedzialny za Smoleńsk, za aferę Amber Gold, będzie siedział w więzieniu. To jest pewne. Tusk to największy szkodnik, który powinien od lat siedzieć za kratami - podkreślił jeden z nich.

Przywitanie na Dworcu Centralnym

Grupy zwolenników i przeciwników Tuska gromadziły się na Dworcu Centralnym na długo przed przyjazdem pociągu, którym podróżował b. premier. Tuż przed przyjazdem pociągu dworcowe perony, schody i antresole wypełniły się ludźmi. Większość z nich stanowili sympatycy Tuska, którzy mieli ze sobą flagi UE, portrety szefa Rady Europejskiej. Skandowali nazwisko byłego premiera. "Wolna Polska europejska!", "Wolna Polska bez Kaczora!" - m.in. takie okrzyki przywitały w środę przyjazd Donalda Tuska do Warszawy.

Jego przeciwnicy skandowali z kolei: "zdrajca", "będziesz siedział". Słychać było gwizdy. Wśród transparentów można było zaobserwować te, odnoszące się do katastrofy smoleńskiej. "Współwinni zbrodni wciąż żyją. Mord Smoleńsk 2010" - widniało na jednym z transparentów. Inne przedstawiały postać Donalda Tuska ubraną w więzienny pasiak i słynną już fotografię, na której b. szef rządu rozmawia tuż po katastrofie w Smoleńsku w z ówczesnym premierem Rosji Władimirem Putinem. "Koniec z bezkarnością. Donald Tusk, trybunał stanu czeka" - głosił kolejny baner, który mieli ze sobą przeciwnicy szefa Rady Europejskiej.

Tusk do stołecznej prokuratury przy ul. Nowowiejskiej udał się pieszo w asyście m.in. Pawła Grasia, Ewy Kopacz i innych polityków PO. Towarzyszyła mu też duża grupa, już głównie jego zwolenników - na czas ich przejścia zamknięto jeden pas jezdni w al. Niepodległości, grupie towarzyszyli też policjanci.

"Warszawa wita Tuska", "dziękujemy", "27 do jednego Donald ograł Kaczyńskiego", "Jesteśmy z tobą, Donaldzie jesteśmy z tobą", "prezydent Europy, prezydent Polski" - skandowali sympatycy b. premiera. Odśpiewali mu też "sto lat" z okazji przypadających w najbliższą sobotę jego 60-tych urodzin. Ze strony przeciwników Tuska, w drodze do prokuratury dobiegały m.in. okrzyki "będziesz siedział". 

Darek Adamski/PR

Śledztwo dotyczy "przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody prezesa Rady Ministrów". Za przestępstwo przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego grozi do trzech lat więzienia.

Ustawa o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów tych służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.

Zarzuty dla szefów SKW

W grudniu 2016 r. ujawniono, że w tym śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i jego następcy Piotrowi Pytlowi; trzecim podejrzanym jest Krzysztof D., b. dyrektor szefa gabinetu SKW.

Powołując się na niejawny charakter postępowania, prokuratura nie podaje żadnych szczegółów. Zdaniem "Gazety Wyborczej", byli szefowie SKW odmówili wyjaśnień, a sprawę nazwali "politycznym odwetem" i "absurdem".

Porozumienie z FSB

W marcu br. "GW" pisała, że rozmowy o porozumieniu między SKW a FSB zaczęły się w listopadzie 2010 r., co miało wynikać z konieczności ustalenia statusu polskich oficerów, którzy po katastrofie smoleńskiej przebywali w Moskwie; współpraca miała być też potrzebna przy zagranicznych misjach NATO i ONZ.

Według "GW", w 2011 r. Nosek "wystąpił do premiera Tuska o zgodę na podjęcie współpracy z Rosjanami; Tusk zgodę wydał". "GW" dodała, że porozumienie ostatecznie podpisano we wrześniu 2013 r., ale nie wprowadzono go w życie, bo zaraz zaczął się kryzys rosyjsko-ukraiński.

"GW" twierdzi, że wyrażając zgodę, Tusk nie konsultował się z MON - czego wymaga ustawa. Zdaniem "GW", przesłuchany już b. szef MON Tomasz Siemoniak miał powiedzieć, że Tusk się z nim nie konsultował, ale "prawdopodobnie nie miałby zastrzeżeń".

Brak konsultacji Siemoniak uznał za "drobne uchybienie", a opinia MON nie była dla premiera wiążąca.

Czego dotyczyło porozumienie?

TVN podawało zaś, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 r. z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. Według TVN, umowa miała pozwolić na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu.

"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron" - pisała z kolei "Gazeta Polska Codziennie".

"A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - dodano.

Wątpliwości śledczych

Według "GPC", pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje Noska i Pytla w Rosji. "Umowa pomiędzy SKW a FSB została zawarta z pominięciem Donalda Tuska, który wówczas nadzorował służby specjalne. Dawała ona rosyjskim służbom specjalnym możliwość infiltracji polskiego kontrwywiadu wojskowego" - dodano. Np. przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stało ich auto, którego nie sprawdzono pod kątem urządzeń szpiegowskich.

"Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB" - podano.

"W wielu obecnie toczących się postępowaniach nazwisko Donalda Tuska się przewija"

Pierwotnie przesłuchanie wyznaczono na 15 marca. Tusk nie mógł wówczas stawić ze względu na udział w sesji Parlamentu Europejskiego, gdzie prezentował informację na temat szczytu UE z 9 i 10 marca.

Po ujawnieniu pierwszego terminu przesłuchania prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że w "wielu obecnie toczących się postępowaniach nazwisko Donalda Tuska się przewija, to jest fakt związany z normalnym działaniem wymiaru sprawiedliwości. Za czasów PO wymiar sprawiedliwości działał, można powiedzieć, w sposób dosyć szczególny; dzisiaj powoli, bo to jest jeszcze daleka droga, wraca do normalności" - dodał.

- Ja mogę na każdą świętość przysiąc, że się dzisiaj o tym dowiedziałem. To nie ma nic wspólnego z moją osobą, bo to chyba o to chodziło, że to jest jakieś osobiste nękanie - tak 13 marca odpowiedział na pytanie, czy wezwanie nie ma charakteru nękania szefa RE i czy nie ma podłoża osobistego.

pp/PAP/IAR

Polecane

Wróć do strony głównej