Wybory we Francji. Niepewność wyniku i lęk przed zamachami [Reportaż]
Według obserwatorów wynik odbywającej się w niedzielę pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji jest najbardziej ze wszystkich dotychczasowych wyborów nieprzewidywalny. Na atmosferę wpływają też obawy przed zamachami terrorystycznymi.
2017-04-23, 15:47
Niedzielny poranek na paryskiej ulicy nie różnił się specjalnie od innych weekendowych dni w stolicy Francji.
Powiązany Artykuł
EUROPA WYBIERA - RAPORT SPECJALNY
Na handlowej avenue Secretan kilka osób stało w kolejce do piekarni, niewielu klientów zatrzymało się przy stoisku z owocami i warzywami, a w sklepie mięsnym nie było nikogo. W ogródku narożnego bistra mężczyzna z początkami siwizny dopijał kawę, gawędząc z kelnerką. Różniło ten poranek od innych to, że wszystkie rozmowy krążyły wokół jednego tematu - na kogo głosować. Albo czy w ogóle iść do urny.
(Film - We Francji trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich. Faworytami Macron i Le Pen. Źródło: RUPTLY/X-NEWS)
Rzeźnik Maxime Debordeaux (35 lat) uważa, że nie ma po co: "Sprawa w ogóle mnie nie interesuje, lewica, prawica czy ekstrema, to nie oni płacą moje komorne, nie oni zafundują mi urlop. To nie mój, to ich i tylko ich interes".
REKLAMA
"Arabska okupacja"
Kierownik supermarketu, pochodzący z Algierii pięćdziesięciolatek Abdel Besbas pójdzie głosować, ale jest przekonany, że tylko jego kandydat, bardzo nisko notowany w sondażach François Asselineau "ma program i mówi prawdę". - Nawet jeśli ma otrzymać tylko 1 proc. głosów, nie zmienia to faktu, że tylko on zna historię i dlatego wie, jak budować przyszłość. I wiadomo o nim, że się nie wykolei. A inni są zdalnie kierowani - twierdzi.
Inny wyborca pochodzenia arabskiego, Ahmed, nie chce powiedzieć, na kogo głosuje. - To moja słodka tajemnica - mówi. Dodaje jednak: "Jedno powiem, zagrodzę drogę Le Pen".
Sam Ben, dwudziestodwuletni technik budowlany, zastanawia się, czy ma głosować "na prawo, czy na lewo". Przedstawicielem prawicy jest dla niego odrzucający taki podział w swym programie Emmanuel Macron. Sama serce ciągnie ku przedstawicielowi skrajnej lewicy Jean-Lucowi Melenchonowi, ale mówi: "myślę, że głos oddany na Macrona pożyteczniejszy będzie przeciw skrajnej prawicy". I dodaje: "I tak wybierzemy albo złodzieja, albo oszusta”.
- A ja już głosowałam. Na Marine. Bo to jedyna kobieta i tylko ona będzie w stanie wyzwolić nas spod arabskiej okupacji - z dumą informuje Eve, sprzedawczyni w najlepszej w tej okolicy piekarni.
Filozof za Melenchonem, inzynier za Fillonem
Zdecydowanym zwolennikiem Melenchona jest 48-letni filozof Laurent Bertin. - Ma on dobry program, ma wizję, najlepiej się nadaje na prezydenta. Jest inteligentny, to wspaniały mówca, ale nie ogranicza się do mówienia - również działa- stwerdził Bertin.
- Na kandydata prawicy Francois Fillona wylano tony pomyj, ale bez wahania zagłosuję na niego, gdyż nikt inny nie proponuje wyciągnięcia Francji z dołka, do którego wepchnęła kraj lewica - deklaruje 60-letni inżynier Stephane Duprat.
O godzinie 11 w lokalach wyborczych było już sporo ludzi. Tworzyły się kilkunastoosobowe kolejki, ale - jak informowali przewodniczący komisji wyborczych - prawdziwego natłoku spodziewano się po godz. 14. Według MSW do południa oddało głos 28,54 proc. wyborców, nieco więcej niż w poprzednich wyborach prezydenta.
Do lokali wyborczych wejść mógł każdy. Nikt nie sprawdzał dokumentów przy drzwiach, nie rewidowano pakunków. Wchodzili ludzie z ciężkimi plecakami. Inni obywatele przyglądali im się z wyraźnym niepokojem.
Strach
Po zabójstwie policjanta, zastrzelonego w czwartek przez islamistę na Polach Elizejskich, w Paryżu nie maleje lęk przed zamachami. W lokalu wyborczym nr 61 przewodniczący komisji zapewniał, że budynek jest chroniony i podjęto kroki w celu zapobieżenia zamachom.
Te kroki były niezauważalne zarówno w tym lokalu, jak i w trzech innych. Na ulicach trudno było dostrzec policjantów i nie było patroli wojskowych, bardzo widocznych w poprzednim tygodniu, w czasie trwania żydowskiego święta Pesach.
Według informacji rządowych bezpieczeństwa wyborów strzeże 50 tys. policjantów i żandarmów, wspomaganych przez 7 tys. żołnierzy i policjantów municypalnych (straż miejską) oraz ochroniarzy z firm prywatnych.
dcz
REKLAMA