Zmarł muzyk Zbigniew Wodecki. "Miał talent na miarę światową"
Zbigniew Wodecki, jeden z najpopularniejszych polskich piosenkarzy, skrzypek, trębacz i kompozytor, zmarł w poniedziałek w Warszawie. Miał 67 lat. Był znany m.in. z takich przebojów jak: "Opowiadaj mi tak", "Pszczółka Maja", "Zacznij od Bacha", "Izolda", "Chałupy". Jak wspominają go bliskie mu osoby?
2017-05-22, 21:42
Posłuchaj
Krzysztof Cugowski o Zbigniewie Wodeckim (IAR)
Dodaj do playlisty
Zbigniew Wodecki 5 maja przeszedł zabieg wszczepienia bypass-ów. Niespodziewanie 8 maja nad ranem doznał rozległego udaru mózgu.
"Mimo niezwykłej woli życia i starań lekarzy udar dokonał nieodwracalnych obrażeń. Odszedł od nas w dniu 22 maja w jednym z warszawskich szpitali. Żona i dzieci byli przy nim. Zostanie pochowany w ukochanym Krakowie" - podano na stronie internetowej artysty.
Prezydent: odszedł wybitny muzyk
"Odszedł wybitny muzyk, artysta, człowiek z klasą, wielka strata" - napisał na swoim koncie na Twitterze prezydent Andrzej Duda o zmarłym Zbigniewie Wodeckim.
Powiązany Artykuł
Zmarł Zbigniew Wodecki. Przypominamy ostatni wywiad w Jedynce
Piotr Gliński: legenda polskiej muzyki
- Z wielkim żalem przyjąłem wiadomość o śmierci Zbigniewa Wodeckiego - legendy polskiej muzyki, artysty o niezwykłym talencie i kojącym, aksamitnym głosie - oświadczył wicepremier, minister kultury prof. Piotr Gliński.
Minister kultury zwrócił uwagę, że Wodecki był "bardzo lubiany przez publiczność przede wszystkim za swój bogaty, różnorodny repertuar muzyczny, ale też za wysoką kulturę i niepowtarzalny, elegancki styl bycia".
- Pozostają z nami niezapomniane utwory, które znają całe pokolenia - podkreślił Gliński.
REKLAMA
Paweł Sztompke: miał talent na miarę światową
Szef redakcji rozrywki radiowej Jedynki Paweł Sztompke powiedział, że odszedł człowiek, który miał talent na miarę światową, który miał jeszcze wiele do zaproponowania i wyśpiewania. Jak ocenił, był to najbardziej wszechstronny, największy talent pośród osobowości polskiej muzyki rozrywkowej.
Szef redakcji rozrywki w Jedynce podkreślił, że Wodecki był artystą, który mógłby zrobić karierę światową, ale na szczęście dla nas tworzył i śpiewał w Polsce. Dodał, że Wodecki był muzykalny absolutnie, a dziełem muzyki rozrywkowej było w jego wykonaniu nawet zagranie hejnału mariackiego.
x-news.pl, Agencja TVN
Piotr Metz: był postacią unikatową
Powiązany Artykuł
"Fenomen dla wielu pokoleń". Wspominamy Zbigniewa Wodeckiego
- Wspaniały, towarzyski człowiek, dusza towarzystwa, gaduła i kopalnia anegdot. Ale równocześnie fantastyczny profesjonalista w wielu dziedzinach, niemający w Polsce konkurencji. Człowiek, który - chyba jako jedyny w naszym kraju - potrafił zaśpiewać Nata "Kinga" Cole'a tak, że nie musieliśmy mieć kompleksów wobec oryginału - stwierdził dziennikarz muzyczny Piotr Metz.
Jak dodał, Wodecki "potrafił śpiewać, grać na trąbce, prowadzić koncert z fantastyczną lekkością. Jako jedyny chyba narodził się po raz kolejny po kilkudziesięciu latach i to dla zupełnie innej publiczności, robiąc z zespołem Mitch and Mitch swoją klasyczną, choć nieco zapomnianą płytę. Myślę, że była to unikatowa postać pod każdym względem - oznajmił.
Zaznaczył również, że ktoś, kto "kojarzy Wodeckiego z dwóch, trzech największych przebojów, to ktoś, kto nie ma pojęcia, jak wielka była jego klasa, jak zaczynał w krakowskim środowisku".
REKLAMA
- Ale tak to już jest. Być może jest to dowód na jego szaloną uniwersalność. Potrafił śpiewać dla prawie każdej publiczności z równym sukcesem. A to domena naprawdę nielicznych - zwrócił uwagę dziennikarz.
Występ Zbigniewa Wodeckiego podczas "Lata z Radiem" w 2011 roku:
Magda Umer: odszedł w momencie największego uznania
- Widzieliśmy się niedawno, miesiąc temu, na mszy poświęconej Wojtkowi Młynarskiemu. Był w dobrej formie, pogodny. Mówiliśmy sobie z radością, że żyjemy i że trzeba cieszyć się każdym kolejnym dniem, cenić każdą chwilę, jaka została - powiedziała Magda Umer, piosenkarka i reżyserka, wykonawczyni poezji śpiewanej.
Jak podkreśliła, "Zbyszek był jednym z najpoważniejszych artystów, jakich poznałam. Był też 'królem życia' i takim zostanie".
Wspomniała także zdziwienie artysty, gdy "po wydaniu płyty z zespołem Mitch and Mitch udzielał wywiadów, w których mówił, że sam nie wie, co się dzieje - że młodsze pokolenie wzięło go za swojego rówieśnika".
- Cieszył się bardzo tym, że nie tylko dzieci, z powodu "Pszczółki Mai", go znają, ale że akceptuje go także młode pokolenie. Odszedł w momencie największego uznania - zaznaczyła.
REKLAMA
Zbigniew Wodecki w radiowej Jedynce:
Andrzej Grabowski: był fantastycznym człowiekiem
- Odszedł od nas wielki artysta i wspaniały człowiek, naprawdę wspaniały człowiek, od kiedy pamiętam. Był uroczym, fantastycznym, uśmiechniętym człowiekiem, nigdy nie złośliwym, dowcipnym, niesamowicie prowadzącym swoje koncerty - powiedział aktor Andrzej Grabowski.
Jak wskazał, Wodecki nigdy nie potrzebował konferansjera na koncertach, ponieważ sam nim był. - I to niezmiernie dowcipnym, ludzie się śmiali podczas jego koncertów, słuchali tych jego fantastycznych wykonań piosenek, jego genialnej gry na skrzypcach. Słuchali, jak grał na trąbce, słuchali jego opowieści o sobie, o życiu, o dzieciństwie - wymienił.
- To był naprawdę wspaniały człowiek i wielki artysta. To olbrzymia strata. Jego twórczość była przecież tak bogata. Uwielbiał koncertować, uwielbiał kontakt z żywą publicznością. To był artysta, który robił najwięcej kilometrów w kraju spośród wszystkich moich znajomych artystów. Uwielbiał zresztą jeździć samochodem - oznajmił aktor.
Przyznał, że Wodecki zawsze "wyglądał wspaniale". - Wyglądał na człowieka, który nigdy nie miał problemów zdrowotnych. Nie wiedziałem, że ma chore serce, nigdy o tym nie wspominał. Spotkania z nim to była jedna wielka przyjemność. On dowcipkował, ja dowcipkowałem, wspominaliśmy wspólnych znajomych, miejsca - podkreślił Grabowski.
Zbigniew Wodecki w radiowej Dwójce:
Jan Pietrzak o Zbigniewie Wodeckim
- Ubolewam, bo to duża strata dla polskiej rozrywki, dla świata artystycznego. Z pewnością mógł jeszcze wiele nagrać i z powodzeniem występować - powiedział Jan Pietrzak.
- Znałem go dobrze. W naszym showbiznesie był najlepszym reprezentantem Krakowa. Powszechnie lubiany i ceniony w środowisku, bo chyba nigdy nie miał wrogów, a na dodatek kochany przez publiczność - dodał.
REKLAMA
kk
REKLAMA