"Taksówka dla taksówkarza" podzieliła rząd. Ustawa ministra Adamczyka trafi do kosza?

Projekt ustawy ograniczającej działalność nielicencjonowanych przewoźników podzielił członków rządu. Zaostrzenia przepisów chce minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk, sprzeciwiają się temu wicepremierzy Mateusz Morawiecki i Jarosław Gowin.

2017-05-31, 11:44

"Taksówka dla taksówkarza" podzieliła rząd. Ustawa ministra Adamczyka trafi do kosza?

Propozycja resortu sprowadza się do wyeliminowania z rynku wszystkich przewoźników, którzy nie posiadają licencji. Pomysł chwalą taksówkarze, którzy od dłuższego czasu walczą ze wspomnianymi firmami na własną rękę. Ich działania są wymierzone zwłaszcza w Ubera - amerykańską firmę, której aplikacja pozwala na zamawianie przewozów u zwykłych kierowców, nieposiadających licencji oraz poruszających się nieoznakowanymi samochodami.

- Wszyscy przewoźnicy powinni funkcjonować na jednakowych zasadach. Nie może być tak, że jedni zdają egzaminy, przechodzą okresowe badania i płacą podatki, a innych to nie obowiązuje. Przecież to nieuczciwa konkurencja – skarży się pan Waldemar, stołeczny taksówkarz z ponad 20 letnim stażem w branży. Podobnym pogląd wyrażają taksówkarze z innych miast, ale to w stolicy ze względu na liczbę nielegalnych przewoźników problem jest największy.

Przedstawiciele Związku Zawodowego Warszawskich Taksówkarzy ostrzegają, że jeśli rząd nie rozwiąże problemu nielegalnych przewoźników, to oddadzą licencje i przejdą do szarej strefy. Pomysł podoba się panu Waldemarowi. - Jak rząd zobaczy, że zmniejszyły się wpływy do budżetu, to błyskawicznie zmieni zdanie i zacznie ścigać nielegalnych przewoźników – tłumaczy rozmówca portalu Polskiego Radia. Dodaje on jednak, że wolałbym uczciwe zarabiać na chleb i konkurować z innymi przewoźnikami na równych i sprawiedliwych zasadach.

Morawiecki i Gowin chcą deregulacji

Do zaostrzenia przepisów może jednak nie dojść. Projekt ustawy autorstwa ministra infrastruktury i budownictwa został skierowany do poprawy po konsultacjach z Komitetem Ekonomicznym Rady Ministrów, którym kieruje wicepremier Mateusz Morawiecki. Szef resortu finansów i rozwoju opowiada się za łagodzeniem przepisów niż ich zaostrzaniem i ma w tej sprawie wielkiego sojusznika w postaci wicepremiera Jarosława Gowina, który uchodzi za zwolennika deregulacji. Czy to oznacza, że nielegalni przewoźnicy mogą odetchnąć z ulgą? Nic bardziej mylnego.

REKLAMA

- Zmiany w prawie są konieczne. Działalność Ubera opiera się dziś na lukach w przepisach i to musi zostać wyeliminowane. Ale nie może być też tak, że jedynym celem regulacji jest usunięcie z rynku konkurencji dla taksówkarzy, a mam wrażenie, że w tym właśnie kierunku zmierzała propozycja ministra Adamczyka - tłumaczy portalowi Polskiego Radia polityk PiS znający szczegóły sprawy. W jego ocenie zmiana przepisów musi wprowadzić sprawiedliwe zasady konkurencji i pozwolić klientom wybierać z kim chcą jeździć.

Nad projektem ustawy znów pracuje ministerstwo infrastruktury i budownictwa. Na razie nie wiadomo, kiedy trafi on na posiedzenie rządu. Jak informuje nasze źródło w PiS do zmian dojdzie, bo Andrzej Adamczyk ma zbyt słabą pozycję w rządzie, aby mógł wyjść zwycięsko ze starcia z dwójką wicepremierów. - Teoretycznie mogłaby się wstawić za nim pani premier, ale nie sądzę, aby chciała eskalować napięcie w Radzie Ministrów przy okazji tak błahej sprawy - informuje polityk PiS pragnący zachować anonimowość.

A co o zmianach w przepisach mówią klienci? - Dla mnie nie jest ważne z kim będę jeździła, tylko za ile. Obecnie wybieram Ubera, bo jest tańszy. Jak taksówkarze obniżą ceny, to zacznę korzystać z ich usług - mówi Magda 27-latka z Warszawy, która korzysta z Ubera od kiedy pojawił się na polskim rynku. - Jak rząd zwolni nas z płacenia podatków, jak kierowców Ubera, to też zejdziemy z ceny - ripostuje pan Waldemar.

Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej