Były szef Amber Gold Marcin P.: ja nic Polakom do zwrócenia nie mam
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold prawie sześć godzin przesłuchiwała w środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie twórcę i prezesa Amber Gold Marcina P.
2017-06-28, 21:41
Posłuchaj
Komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała byłego prezesa firmy Marcina P. Relacja Karola Darmorosa (IAR)
Dodaj do playlisty
Marcin P. podczas przesłuchania przed sejmową komisją nie chciał odpowiadać na pytania, skąd miał środki na założenie firmy. Stwierdził też, że Amber Gold nie była piramidą finansową i że nie szukał kontaktu z politykami, a raczej to oni chcieli z nim kontaktu. Jego zdaniem, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów na pewno musiała mieć wiedzę o sprawie Amber Gold.
"Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam"
Marcin P. oświadczył na wstępie, że będzie składał wyjaśnienia, ale tylko w części, która nie będzie zagrażała procesowi karnemu przeciwko niemu.
"Odmawiam odpowiedzi" padło po każdym pytaniu dotyczącym początkowego finansowania firmy. Założyciel Amber Gold nie odpowiedział też jasno na pytanie, czy chciał uciec do Argentyny, co według notatki Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego rozważał.
Marcin P. Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam (...) Kompletnie nic
Były szef Amber Gold powiedział też, że "że nie ma nic do zwrócenia Polakom". Była to reakcja na uwagę Witolda Zembaczyńskiego z Nowoczesnej, który ocenił, że ma on teraz "ekskluzywną szansę", żeby zwrócić Polakom prawdę o Amber Gold. - Ja nic Polakom do zwrócenia nie mam, panie pośle - oświadczył P. - Kompletnie nic - dodał, dopytywany.
REKLAMA
P. oburzył się też na nazwanie firmy "piramidą". - Było to przedsiębiorstwo, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, nie była piramidą finansową. Żaden wyrok prawomocny w tej sprawie nie zapadł, więc prosiłbym się ograniczać do takich kolokwializmów - oznajmił.
TVP
"Politycy sami szukali kontaktu ze mną"
Przewodnicząca komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann z PiS zapytała Marcina P., czy w zakresie swojej działalności i bieżącego funkcjonowania jego firma kontaktował się z politykami na Pomorzu.
- Nie zostawałem na Pomorzu w kontakcie z żadnymi politykami. Politycy sami szukali ze mną kontaktu, ja raczej próbowałem się zawsze od polityków odcinać - oznajmił P.
REKLAMA
Dopytywany, którzy politycy szukali z nim kontaktu stwierdził: "Na pewno prezydent miasta Gdańska poprzez port lotniczy w Gdańsku".
Marcin P. Politycy sami szukali ze mną kontaktu, ja raczej próbowałem się zawsze od polityków odcinać
- Ja do końca nie pamiętam np. sytuacji ze sponsorowaniem filmu "Wałęsa", bo mnie w tym czasie w biurze nie było, ale z relacji moich pracowników (...) to sam prezydent miasta Gdańska dostarczył mi propozycję i chciał ze mną rozmawiać na temat sponsorowania filmu o Wałęsie - podkreślił.
REKLAMA
- Chęć znalezienia kontaktu ze strony polityków różnych opcji zawsze była, chyba najczęstszy był jednak z członkami Prezydium Miasta Gdańska z tego względu, że spółka miała siedzibę na terenie Gdańska - dodał Marcin P.
"Wiedziałem, że ABW się mną interesuje"
Zapytany przez Wassermann, od którego momentu wiedział, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego się nim interesuje, Marcin P. odparł, że od końca lipca 2012 roku, kiedy "ostatni bank nam wypowiedział umowę rachunków bankowych".
Wskazał, że to zainteresowanie "na pewno" dotyczyło działalności Amber Gold. Zeznał, że nie uzyskał samego planu śledztwa, tylko informacje o zaplanowanych czynnościach ABW w sprawie Amber Gold, m.in. co do zweryfikowania kont bankowych spółki i przepływów pieniężnych, a nie wobec niego.
REKLAMA
Dodał: "15 sierpnia dowiedziałem się, że 16 z rana przyjdzie do mnie ABW do mieszkania i do spółki". Wyjaśnił, że dowiedział się tego z smsa wysłanego z nieznanego mu numeru, "który można odszukać". - W smsie był komentarz, że mam uciekać, ale nie planowałem żadnej ucieczki - dodał.
Zapytany, czy o czynnościach ABW uprzedzał go Emil Marat, P. odparł: "Tak, na pewno tak". Dopytywany, skąd Marat to wiedział, świadek odparł, że miał on się zajmować PR Amber Gold i postawił warunek, że będzie współpracował tylko z radcą prawnym Pawłem Kunachowiczem, który prowadził kancelarię w Warszawie.
Marcin P. 15 sierpnia - z smsa wysłanego z nieznanego mi numeru - dowiedziałem się, że 16 z rana przyjdzie do mnie ABW do mieszkania i do spółki
- Marat wielokrotnie sugerował mi także, że jest możliwość wykorzystania kontaktów Kunachowicza z politykami, co do załatwienia tej sprawy, czytaj Amber Gold - oznajmił P. Zapytany, na kogo Marat się powoływał, odpowiedział, że "powoływał się na kogoś z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale nazwiska nie jestem w stanie podać".
Wassermann spytała: "Czy powoływał się na Cichockiego?". Marcin P. odpowiedział: "Być może tak".
REKLAMA
Zapytany, na czym miałaby polegać rola tych polityków, P. odparł: "Któryś z tych polityków był koordynatorem służb specjalnych, odpowiedzialnym za ABW (...) Oni mieli po prostu także uzyskać informacje ze strony ABW, jakie czynności są prowadzone, jakie są realizowane i w jaki sposób można je zablokować albo zmienić".
- Takie były sugestie. Ja nie skorzystałem z takich możliwości wpływania - oświadczył świadek.
***
W 2012 roku ówczesny szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Jacek Cichocki miał uprawnienia w zakresie koordynacji działalności Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
REKLAMA
"Nie było założenia, że Tusk miał być kamuflażem"
Podczas przesłuchania wielokrotnie przewijał się wątek pracy Michała Tuska, syna byłego premiera Donalda Tuska, dla należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express.
Poseł PiS Jarosław Krajewski zapytał Marcina P., jakie korzyści wynikały z faktu zatrudnienia w 2012 roku Tuska. - Dla mnie największymi korzyściami przemawiającymi za tym był dostęp do informacji, które nie były jawne, a które mają znaczenie dla funkcjonowania podmiotów zajmujących się lotniczym przewozem osób - powiedział były szef Amber Gold.
Marcin P. Nigdy nie było takiego założenia, że Michał Tusk miał być kamuflażem dla mojej działalności, nigdy także Tusk nie został przeze mnie wykorzystany w jakichkolwiek sytuacjach politycznych, czyli wpływów u ojca
- Nigdy nie było takiego założenia, że Tusk miał być kamuflażem dla mojej działalności, nigdy także Tusk nie został przeze mnie wykorzystany w jakichkolwiek sytuacjach politycznych, czyli wpływów u ojca, czy innych osób, do których jego ojciec mógł mieć dostęp - zapewnił P.
Jak dodał, Michał Tusk miał się zajmować tylko i wyłącznie kontaktami między dyrektorem zarządzającym OLT Express Jarosławem Frankowskim, lotniskiem w Gdańsku i uzyskiwaniem informacji z tego lotniska, odnośnie możliwości rozwoju siatki połączeń.
REKLAMA
- Michał Tusk dostarczał nam dane, które w mojej ocenie (...) naruszały, jeżeli nie prawnie, to na pewno moralnie, był konflikt interesów - stwierdził świadek.
TVP
REKLAMA
***
W połowie 2011 roku spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 roku w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express - linie OLT Express rozpoczęły działalność 1 kwietnia 2012 roku.
Po upadku OLT Express pod koniec lipca 2012 roku okazało się, że ze spółką współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku Michał Tusk.
***
W czwartek przed komisją ds. Amber Gold będzie przesłuchiwana Katarzyna P., żona Marcina P.
REKLAMA
Komisja śledcza ds. Amber Gold
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold
Powołana w lipcu ubiegłego roku komisja śledcza ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.
Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Generalny Inspektor Informacji Finansowej i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
A także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja śledcza ma także zbadać działania podejmowane w sprawie Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Afera Amber Gold
Powstała w 2009 roku Amber Gold kusiła klientów wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
Głośno o firmie zrobiło się w lipcu 2012 roku, kiedy kłopoty finansowe zaczęły mieć linie lotnicze OLT Express, których właścicielem było Amber Gold. Zawieszono wówczas wszystkie rejsy regularne przewoźnika. 13 sierpnia 2012 roku firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
REKLAMA
Proces, w którym oskarżeni są były prezes spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. trwa przed gdańskim sądem od 21 marca ubiegłego roku. Marcin P. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Oskarżony nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania, w tym także swojego obrońcy. Katarzyna P. też nie przyznała się do żadnego z zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.
Według śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.
W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia.
kk
REKLAMA
REKLAMA