Będą kolejne zawiadomienia do prokuratury ws. Amber Gold. Wiemy, kogo mogą dotyczyć

- Myślimy o kilkunastu zawiadomieniach do prokuratury. Uważam, że powinny one dotyczyć m.in. urzędników ULC - mówi portalowi Polskiego Radia Witold Zembaczyński, poseł Nowoczesnej i członek komisji śledczej ds. Amber Gold. I dodaje, że mogą one dotyczyć również sprawy korumpowania urzędników gdańskiego magistratu. Polityk odniósł się również do czwartkowego przesłuchania Katarzyny P.

2017-06-29, 18:25

Będą kolejne zawiadomienia do prokuratury ws. Amber Gold. Wiemy, kogo mogą dotyczyć
Witold Zembaczyński. Foto: PAP/Leszek Szymański

Michał Fabisiak: Czuje się pan rozczarowany decyzją pani Katarzyny P.?

Witold Zembaczyński: Przewidywałem, że Katarzyna P. skorzysta ze swojego prawa i odmówi składania zeznań. Jej decyzja jest wielką szkodą dla opinii publicznej oraz komisji śledczej, która pokonuje trudną, ciernistą ścieżkę w kierunku prawdy na temat afery Amber Gold. Zwróciłem się z prośbą do Katarzyny P., żeby złożyła zeznania. Przypomniałem jej, że została przez Marcina P. w korespondencji określona „księżniczką” którą posadził na tronie Amber Gold. Katarzyna P. pozostając w odosobnieniu miała dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć i przedstawić swój udział w działalności piramidy finansowej, której była wiceprezesem. Niestety, nie zdecydowała się zeznawać.

Jak pan myśli, jaki jest prawdziwy powód odmowy składania zeznań przez Katarzynę P.?

Jestem przekonany, że państwo P. mają się wzajemnie w szachu. Chodzi o to, że kiedy jedno z nich zacznie otwartym tekstem mówić o aferze Amber Gold, to wtedy pogrąży drugie. Choć Marcin P. i Katarzyna P. są w trakcie rozwodu, to w pewien sposób postępują oni według ustalonego planu, który zakłada milczenie obu stron.  

A może Katarzyna P. nie chciała zeznawać, bo kogoś się obawia?

Mogę jednoznacznie powiedzieć, że oboje mają się czego obawiać. Państwo P. nie są postaciami obojętnymi dla trójmiejskiego półświatka, który z pewnością liczy na to, że właściciele Amber Gold mają gdzieś ukryte pieniądze. Szacuję, że może to być od 50 do 60 mln złotych. Myślę, że trójmiejski półświatek będzie chciał, żeby Marcin P. i Katarzyna P. podzielili się z nimi tą sumą. Do tego dochodzi druga kwestia.

Jaka?

Spodziewam się, że na liście klientów wpłacających pieniądze do piramidy Amber Gold jest wiele osób, które zdawały sobie sprawę z tego czym jest ta firma i brały pod uwagę, jakie ryzyko ze sobą niesie. Nie uzyskały one jednak założonych dochodów i teraz mogą się o nie upomnieć.  

REKLAMA

Stwierdził pan, że dzisiejsza decyzja Katarzyny P. jest „wielką szkodą”. Co istotnego mogły wnieść do sprawy jej zeznania?

Kluczem jest geneza powstania i rozwoju Amber Gold. Katarzyna P. mogła opowiedzieć nam o początkach działalności spółki, kiedy wpadli na pomysł utworzenia piramidy finansowej, skąd go zaczerpnęli oraz jakie było początkowe źródło jej finansowania. Kluczowa jest też kwestia ustalenia wiedzy Katarzyny P. na temat osłony prawnej, którą Marcin P. skutecznie wykorzystywał do prowadzenia firmy.

Wiemy już, że Katarzyna P. nie przekaże tych informacji komisji. Wiedzą na ten temat nie chciał podzielić się również Marcin P. Czy pomimo milczenia właścicieli Amber Gold potrafi pan powiedzieć, jak była geneza tej piramidy finansowej?

Dramat polega na tym, że skutecznej odpowiedzi wciąż nie udzieliły zarówno służby specjalne, w postaci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i prokuratura. Nie można zapomnieć, że na przestrzeni ostatnich dwóch lat obecna ekipa rządząca miała wszystkie możliwości ku temu, aby posunąć do przodu wątki karne afery Amber Gold. Tak się jednak nie stało. Komisja śledcza skupia się na analizowaniu pracy instytucji publicznych, co nie zostało nigdy wcześniej zrobione i rozliczone. Ale do całkowitego oczyszczenia państwa i ustalenia mocodawców Marcina P. potrzebna jest kooperacja służb specjalnych i prokuratury.  

Nie myśli pan sobie czasem, że może instytucjom tym z nieznanych opinii publicznej powodów, nigdy nie zależało i dalej nie zależy, aby doprowadzić tę sprawę do końca?

Dziś trudno jest formułować kategoryczne wnioski, ale jedno mogę powiedzieć na pewno. Nie widzę sprawstwa polityków w aferze Amber Gold. Dostrzegam natomiast ich odpowiedzialność za to, w jak niefrasobliwy sposób zachowywały się względem tej spółki instytucje takie, jak prokuratura czy Urząd Lotnictwa Cywilnego.

Amber Gold upadło latem 2012 roku, oszukując 19 tys. osób na kwotę ponad 850 mln złotych. Czas upływa, a w sprawie wciąż nikt nie został ukarany. Myślę, że Polacy mogą być zirytowani tempem prac polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Proszę pamiętać, że jest to największa sprawa karna w historii polskiego sądownictwa. Wyrok powinien zapaść szybko. Kłopotem jest jednak materiał dowodowy, który w dużej części został niewłaściwie zabezpieczony przez ABW. Wiemy dziś o tym, że Marcin P. próbuje skutecznie udowadniać w procesie karnym, że miał dobre intencje, biznes miał odpalić, ale złe towarzystwo jego współpracowników i przeszkadzająca mu Komisja Nadzoru Finansowego sprawiły, że Polacy stracili pieniądze. Oczywiście nie daję w to wiary, ale obawiam się, że upływ czasu będzie niekorzystnie wpływał na dotarcie do prawdy o Amber Gold.

REKLAMA

Komisja śledcza chce rozszerzyć pracę organów ścigania o nowe wątki i szykuje kolejne zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Kogo będą one dotyczyć?

Myślimy o kilkunastu zawiadomieniach do prokuratury. Uważam, że powinny one dotyczyć m.in. urzędników ULC. Potrzeba jednak czasu i współpracy komisji, żeby je przygotować. Sądzę iż nasze prace w tym aspekcie będą owocne, czyli zakończą się złożeniem stosowanych zawiadomień. Bardzo zależy mi na tym, aby dotyczyły one konkretnych osób, wskazanych z imienia i nazwiska, bo tego do tej pory brakowało w naszym działaniu.

Członkowie komisji otwarcie przyznają, że część świadków zeznając przed komisją dopuściła się kłamstwa. Czy w tej sprawie również planują państwo podjąć czynności prawne?

Krzywoprzysięstwo jest bardzo poważnym zarzutem, jednak taką ocenę może wydać tylko sąd prawomocnym wyrokiem. Dlatego zawiadomienia o których wspomniałem będą dotyczyć głównie kwestii niedopełnienia obowiązków przez urzędników, choć nie tylko. Osobną kwestią jest to o czym mówił Marcin P., czyli że dochodziło do korumpowania urzędników gdańskiego magistratu przez jego współpracowników. Myślę, że w tej sprawie również można formułować zarzuty karne.

- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej