Stanowisko przewodniczącego RE powodem niepokoju
Belgia z niecierpliwością i obawą czeka na czwartkowy szczyt w Brukseli i decyzję w sprawie obsady najwyższych stanowisk w Unii Europejskiej.
2009-11-14, 11:39
Premier tego kraju Herman Van Rompuy jest wymieniany jako jeden z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, potocznie zwanego unijnym prezydentem.
Jeśli rzeczywiście zostanie wybrany, dla Belgów może to oznaczać tylko kłopoty. Belgijskie media od kilkunastu dni informują o kandydaturze Hermana Van Rompuya. Zadowolenie i duma miesza się z niepokojem.
Jest on bowiem premierem dopiero od roku, wcześniej przez kilkanaście miesięcy Belgią wstrząsały kryzysy polityczne i teraz bardziej potrzebny jest w kraju - mówi Jerzy Kuczkiewicz, dziennikarz gazety Le Soir.
REKLAMA
Dzięki temu, że Herman Van Rompuy jest ugodowy, rząd złożony z partii francusko i niederlandzkojęzycznych jeszcze trwa. „On jest tym człowiekiem, który przywrócił spokój na scenie politycznej, po długim okresie bardzo zaciętych walk między dwiema wspólnotami" - dodaje dziennikarz.
Na razie szef rządu zaprzecza, że jest kandydatem na unijnego prezydenta, choć przyznał ostatnio, że jeśli w tej sprawie zapadnie decyzja, to „takiej oferty nie można odrzucić". I wtedy Belgia będzie miała problem, „bo nie za bardzo wiadomo kim go zastąpić" - dodaje Jerzy Kuczkiewicz.
Pojawiła się informacja, że premierem mógłby zostać nielubiany Yves Leterme, który już stał na czele rządu, ale podczas zawirowań politycznych nie sprawdził się, a dodatkowo skłócił Flamandów z Walonami.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA
REKLAMA