Dwie czaszki z czasów wojny trafiły do Poznania. Czy uda się ustalić, do kogo należały?
Niemka, której ojciec był w czasie II wojny światowej studentem medycyny Uniwersytetu Rzeszy w Poznaniu, przywiozła do Polski dwie czaszki. Eksperci próbują teraz ustalić, kim były osoby, których szczątki przez dzisięciolenia znajdowały sie w jej domu.
2017-08-09, 16:00
Marei Drassdo, która przywiozła czaszki do Poznania, powiedziała, że ojciec kupił je jako pomoc do nauki anatomii. Przyznała, że jakiś czas temu zapragnęła ustalić, kim były osoby, których szczątki przez dziesięciolecia znajdowały się w posiadaniu jej rodziny. - Te czaszki były u nas od kiedy pamiętam, były takim samym elementem wyposażenia naszego domu jak wszelkie inne sprzęty. Kiedyś zapytałam ojca, skąd je ma. Powiedział, że kupił je w Poznaniu, bo były mu potrzebne do nauki - powiedziała.
Wędrówka po całej Europie
Jak powiedziała Marei Drassdo, jej ojciec w czasie wojny był żołnierzem Wehrmachtu, służył we Francji, Norwegii, Bułgarii i Polsce. Gdy zdecydował się zostać lekarzem, przez pewien czas studiował w Poznaniu. - Kupione w tym mieście czaszki ojciec zabrał ze sobą do kolejnych miast na studia, potem do Berlina Zachodniego, gdzie zaczął praktykę i wreszcie, gdy przeprowadzaliśmy się do RFN, one pojechały razem z nami - powiedziała.
Marei Drassdo podkreśliła, że w swoim mieście działa w organizacji funkcjonującej przy byłym obozie pracy. - Mam częsty kontakt z potomkami ofiar obozu i wiem jak ważna dla nich jest wiedza, co stało się z ich krewnymi. To dlatego przyszło mi na myśl, że należałoby się dowiedzieć, do kogo należały czaszki leżące od lat w moim domu - wyjaśniła.
REKLAMA
Mail od Niemki, wysłany pierwotnie do jednej z uczelni medycznych, trafił ostatecznie do Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu. Szef placówki skontaktował kobietę z pasjonatami historii Piotrem Świątkowskim i Jarosławem Burchardtem. Im udało się nakłonić ją do przyjazdu do Poznania i do przekazania czaszek.
Zginęli w obozie koncentracyjnym w Forcie VII?
Zdaniem poznańskiego historyka Jarosława Burchardta, który wraz z dziennikarzem Piotrem Świątkowskim skontaktował się z mieszkanką Leonbergu, czaszki mogą pochodzić od Polaków zamordowanych w czasie wojny w obozie koncentracyjnym w Forcie VII w Poznaniu.
Jarosław Burchardt powiedział PAP, że w latach II wojny światowej w Poznaniu działała niemiecka uczelnia z wydziałem medycznym, który przygotowywał m.in. felczerów do pracy na froncie. - Dziekan Wydziału Medycznego Uniwersytetu Rzeszy w Poznaniu, anatom prof. Hermann Voss robił doświadczenia na materiale ludzkim. Preparował zwłoki mordowanych Polaków, wydobywając czaszki i szkielety, które następnie oferował m.in. europejskim muzeom. Podejrzewamy, że także czaszki, które nabył student Drassdo, pochodzą z takich zwłok - wyjaśnił.
Jego zdaniem czaszki mogły pochodzić od osób straconych w Forcie VII, pierwszym na ziemiach polskich niemieckim obozie koncentracyjnym, lub zamordowanych w więzieniu przy ul. Młyńskiej. Ciała z obu tych miejsc trafiały do anatomów z niemieckiego uniwersytetu w Poznaniu.
Odtworzą wygląd właścicieli czaszek, pomoże najnowsza technika
Odtworzenia wizerunków osób, do których należały czaszki, podjęli się eksperci z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu. W środę trafiły do nich przywiezione z Niemiec ludzkie szczątki. - Możliwość nieodpłatnego stworzenia wizerunków na podstawie czaszek jest możliwe dzięki przychylności kierownictwa ZMS. Chcemy opublikować gotowe wizerunki. Jeśli zgłosi się ktokolwiek, kto będzie uważał, że osoba z ilustracji to rodzina, przeprowadzone zostaną badania genetyczne - powiedział dziennikarz Radia Poznań Piotr Świątkowski.
Jak dodał, ZMS wykorzysta urządzenie stosowane przez lata przez Komendę Główną Policji, a obecnie wykorzystywane do pracy z czaszkami z czasów średniowiecza, wykopanymi w trakcie prac archeologów. Odtworzone wizerunki twarzy mają być gotowe za kilka tygodni.
Niezależnie od powodzenia poszukiwań bliskich ofiar, do których należały czaszki, zostaną one w przyszłym roku uroczyście pochowane na terenie jednej z poznańskich nekropolii, w mogile nieznanych ofiar wojny. - W ten sposób zamierzamy w godny sposób zakończyć historię tych czaszek - powiedział Świątkowski. Podkreślił przy tym, że na tę uroczystość zostanie zaproszona do Polski córka niemieckiego lekarza.
mat
REKLAMA
REKLAMA