Ulotka - zmora lokatora i kierowcy. Ich roznosiciele są bezkarni. "To absurd"

- Kiedyś przez przypadek wyrzuciłem przez nich PIT. Całą skrzynkę zasypali mi tymi papierami i nie zauważyłem. Ktoś powinien zrobić z nimi porządek – skarży się portalowi Polskiego Radia Mateusz, mieszkaniec stołecznego Mokotowa. Okazuje się jednak, że ulotkarze działają zgodnie z prawem.

2017-08-23, 18:49

Ulotka - zmora lokatora i kierowcy. Ich roznosiciele są bezkarni. "To absurd"
Widok skrzynki pocztowej przy wiejskiej drodze to dzisiaj rzadkość. Foto: PAP/Michał Walczak

Każdy chyba wyciągnął kiedyś ze swojej skrzynki pocztowej ulotkę. Reklamodawcy docierają tym sposobem nie tylko do mieszkańców wielkomiejskich osiedli, ale również wsi, choć w tym drugim przypadku, na znacznie mniejszą skalę. Większość osób nawet nie zapoznaje się z treścią ulotek tylko natychmiast wyrzuca je do kosza. Jak pokazuje przykład Mateusza, czasami lepiej wnikliwie prześledzić wkład skrzynki pocztowej. Nie zmienia to jednak faktu, że większości z nas ulotki nie interesują, a wręcz denerwują.

- Każdego dnia opróżniam swoją skrzynkę ze śmieci, bo tak postrzegam te reklamy, które ktoś mi nieustannie podrzuca. Czy te wszystkie firmy myślą, że naprawdę skuszę się na ich telewizję kablową, jeśli codziennie będą mi zaśmiecać skrzynkę? Wręcz przeciwnie. Nie skorzystam z usług firm, które są tak nachalne – denerwuje się pani Janina z warszawskiej Ochoty. Jej podejście do sprawy nie jest odosobnione.

- Denerwują mnie te ulotki strasznie. Zwłaszcza, gdy czekam na jakieś ważne pismo i często chodzę do skrzynki, a tam same reklamy – mówi portalowi PolskieRadio.pl pan Daniel, również mieszkaniec Ochoty. Przyznaje, że gdyby miał dom, to rozwiązałby problem jak jego kolega, który dogadał się z listonoszem, aby zostawiał listy w umówionym miejscu i zlikwidował skrzynkę pocztową. W bloku jednak tak się nie da.

Ulotkarze uprzykrzają życie nie tylko mieszkańcom, ale również kierowcom samochodów. Zaparkowanie auta w centrum dużego miasta i nie znalezienie po powrocie za wycieraczką reklamy graniczy z cudem. Przeważnie ulotki dotyczą ogłoszeń erotycznych. – Każdego dnia wyciągam zza wycieraczki gołe baby. Strasznie mnie to irytuje. Jak można komuś zaśmiecać coś, co należy do niego i to jeszcze takimi ogłoszeniami? – skarży się pani Magda, która pracuje w jednym z biurowców w centrum miasta. Kobieta jest matką dwójki chłopców i tłumaczy, że nie chciałaby, aby jej dzieci natknęły się kiedyś przy samochodzie na takie obrazki.

REKLAMA

Okazuje się jednak, że w świetle polskiego prawa zaśmiecanie ulotkami samochodu czy skrzynki pocztowej nie jest zakazane. - Umieszczanie ulotek w skrzynkach pocztowych, w myśl obowiązujących przepisów, nie stanowi wykroczenia – informuje portal PolskieRadio.pl Monika Niżniak, rzecznik prasowy stołecznej straży miejskiej.

 „Zgodnie z art. 63a. § 1. odpowiedzialności prawnej podlega osoba, która umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny. Skrzynce pocztowej nie można przypisać charakteru publicznego” informuje w piśmie wysłanym do redakcji.

Problemem ulotkarzy zajmowały się w przeszłości polskie sądy. Zgodnie z wydanymi orzeczeniami , umieszczenie ulotki za wycieraczką pojazdu nie czyni jej treści widocznym dla wszystkich osób korzystających z miejsca ogólnodostępnego jakim jest ulica. Za miejsce publiczne, w myśl orzeczeń sądów , nie można uznać samochodów, które stanowią własność indywidualnych osób i zostały zaparkowane na ulicy. Identycznie sytuacja ma się w przypadku ogłoszeń zawierających treści erotyczne. Sądy stwierdziły, że samochodu zaparkowanego na ulicy nie można uznać za miejsce ogólnodostępne publiczne w związku z tym art. 141 nie znajduje zastosowania.

Kara może spotkać ulotkarzy jedynie z art. 145 Kodeksu Wykroczeń, ale tylko pod warunkiem, że ich ulotki zaśmiecają miejsce publiczne. W tej sytuacji ulotkarzowi grozi pouczenie lub mandat w wysokości nawet 500 zł. Problem w tym, że prywatna skrzynka pocztowa nie jest miejscem publicznym w związku z tym, w tym przypadku ulotkarz nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności z artykułu 145.

REKLAMA

- To jakiś absurd. Rozumiem, że wrzucanie ulotki do skrzynki pocztowej nie jest jakimś poważnym przestępstwem, ale jako właściciel danej skrzynki mogę sobie tego nie życzyć. Jakim prawem ktoś może naruszać moją własność prywatną? – pyta Mateusz. I po chwili zastanowienie dodaje, że chyba zacznie bojkotować firmy, które zaśmiecają mu skrzynkę. - Może, jeśli wszyscy zaczną tak robić, to osoby odpowiedzialne za marketing zrozumieją, że to nie tędy droga do serca klienta? – pyta.  

- MF, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej