Rząd w Ankarze wezwał niemieckiego ambasadora
Po wczorajszej manifestacji Kurdów w niemieckiej Kolonii, turecki MSZ wezwał do siebie niemieckiego ambasadora w Ankarze. Konflikt między Niemcami a Turcją narasta od kilku miesięcy.
2017-09-17, 14:11
Posłuchaj
Władze Kolonii wydały zgodę na zorganizowanie w sobotę przez kurdyjską społeczność festynu pokazującego kulturę Kurdystanu. Festyn przeobraził się w wielotysięczną demonstrację zwolenników Abdullaha Oecalana, szefa Kurdyjskiej Partii Pracy, uznawanej przez społeczność międzynarodową za organizację terrorystyczną.
Tureckie MSZ zarzuca Niemcom stosowanie podwójnych standardów. "Z jednej strony niemiecki rząd zapewnia, że walczy z terroryzmem i zakazuje działalności partii PKK, ale z drugiej - toleruje propagandę terroru prezentowaną przez zwolenników Oecalana" - czytamy w komunikacie wydanym przez MSZ w Ankarze. Strona turecka zwróciła uwagę, że podczas demonstracji uczestnicy nieśli portrety Ocalana i symbole PKK, natomiast organizatorzy zapewnili, że zostały one szybko usunięte. Podczas przemarszu Kurdów zraniona w głowę została policjantka, przewrócona na ziemię przez jednego z uczestników. Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych na razie nie komentuje sprawy i nie wydało żadnego komunikatu.
Na początku tygodnia, A. Oecalan oświadczył, że ponad 30-letni konflikt między Turcją a PKK może zostać zakończony w pół roku, jeśli Ankara zgodzi się na wznowienie rozmów pokojowych.
W sobotnim wiecu w Kolonii wzięło udział ponad 30 tys. Kurdów. Tysiące z nich trzymając portrety szefa kurdyjskiej partii pracy PKK domagali się jego uwolnienia oraz żądali uznania Kurdystanu.
W ostatnich miesiącach stale rośnie napięcie pomiędzy Ankarą i Berlinem. Pod koniec sierpnia szef niemieckiego MSZ Sigmar Gabriel ostrzegał Niemców przed wyjazdami do Turcji. W odwecie tureckie MSZ uznało Niemcy za niebezpieczny kraj dla tureckich obywateli.
abi
REKLAMA
REKLAMA