Rodzice, którzy zabrali dziecko ze szpitala, wrócili z nim do domu

2017-09-22, 21:36

Rodzice, którzy zabrali dziecko ze szpitala, wrócili z nim do domu
zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay/yimi567

Rodzice dziewczynki, którzy po sądowym ograniczeniu praw rodzicielskich zabrali ze szpitala nowonarodzone dziecko są już w domu. Matka i niemowlę zostały przebadane przez lekarzy - obie czują się dobrze.

- Rodzina wróciła do domu po długiej podróży. Są bardzo szczęśliwi, bo długo czekali na tę chwilę - mówił pełnomocnik rodziny mecenas Arkadiusz Tetela. Dodał, że zarówno matka jaki i niemowlę zostały otoczone opieką lekarską. - Dziecko było przebadane przez lekarza przed wyjazdem, jak i na miejscu, w domu. Badania przeszła też mama dziecka. W domu odbyła się też wizyta położnej - wyjaśniał. 

Sąd Rodzinny w Białogardzie nadal prowadzi postępowanie o częściowe ograniczenie praw rodzicielskich, o które wniósł szpital, w którym urodziła się dziewczynka. Mecenas prowadzący sprawę rodziny tłumaczył, że rodzice prawdopodobnie pojawią się na najbliższej rozprawie, zaplanowanej na 13 października. - Rodzice chcą, aby sąd usłyszał ich relację. Do tej pory matka dziecka w ogóle nie została wysłuchana przez sąd. Rodzice, którzy mieli obawę, że kurator podejmie decyzje co do zabiegów medycznych, do których sami mieli wątpliwości, ukrywali się i nie mogli stawić się na wyznaczoną rozprawę. Dlatego wysłali do sądu list, w którym opisują swoją sytuację - mówił Tetela. 

Rodzice zaprzeczają relacjom lekarzy, według których odmawiali wszystkich zabiegów medycznych wobec noworodka. - Z tego, co wiem, rodzice zgodzili się na pobranie krwi z pięty dziecka. Dziecko miało zrobione badanie przesiewowe słuchu. Wykonano także standardowe badanie usg ciemiączka pod kątem tego, czy można zaobserwować krwawienia i czy konieczne jest podanie witaminy K - relacjonował pełnomocnik rodziny. 

Teraz rodzice domagają się zadośćuczynienia od szpitala w Białogardzie. - Wystąpienie z wnioskiem o ograniczenie praw rodzicielskich odbyło się w zaledwie dwie i pół godziny po narodzinach dziecka, w sytuacji, kiedy żadna z procedur, których odmówili, nie była procedurą mającą bezpośrednio ratować życie dziecka, było niewłaściwym postępowaniem. Pozbawiło to całą rodzinę tego radosnego momentu możliwości spotkania z dzieckiem, a zmusiło do ukrywania się, przeżywania stresu. Prowadzenia życia trochę jak uciekinierzy - tłumaczył mecenas.

Rodzina domaga się od szpitala odszkodowania w wysokości 500 tys. zł. Złożone przez nich zawiadomienie do prokuratury dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa przez lekarzy sprawujących opiekę, polegającego na narażenie dziecka na niebezpieczeństwo poprzez podanie preparatu Vitacon. Zdaniem mecenasa "preparat ten zawiera substancje niebezpieczne dla noworodków i powinien być wycofany 2 lata temu".

W środę minister zdrowia Konstantego Radziwiłła wyjaśniał, że według jego wiedzy "personel szpitala w Białogardzie działał zgodnie z procedurami opartymi na aktualnej wiedzy medycznej, na rzecz bezpieczeństwo dziecka, którego życie mogło być zagrożone". Jak mówił, "szpital przede wszystkim chciał podać witaminę K, którą zgodnie z wytycznymi wcześniakom podaje się obowiązkowo, ponieważ niepodanie tej witaminy - zapobiegającej krwawieniom wewnętrznym - to poważne ryzyko i poważny błąd w sztuce lekarskiej”.

Dziewczynka urodziła się w 36. tygodniu ciąży w białogardzkim szpitalu. Według ordynatora oddziału, rodzice nie wyrażali zgody na podejmowanie wobec noworodka podstawowych czynności medycznych. Zawiadomiony został sąd rodzinny i na terenie szpitala przeprowadzono rozprawę; sąd orzekł o częściowym ograniczeniu rodzicom władzy rodzicielskiej, w zakresie udzielanych świadczeń medycznych. Gdy pracownik sądu dostarczył do szpitala pismo z postanowieniem sądu, rodzice z dzieckiem opuścili placówkę.

W środę sąd w Białogardzie uchylił postanowienie o ustanowieniu kuratora wobec rodziców dziecka, cofnął też decyzję o ograniczeniu władzy rodzicielskiej w zakresie opieki okołoporodowej. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie sprawdzają, czy postępowanie rodziców mogło narazić dziecko na niebezpieczeństwo.

Na wniosek resortu zdrowia w piątek rozpoczęła się kontrola w szpitalu w Białogardzie, prowadzana przez wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie neonatologii prof. Marię Czeszyńską. Wyniki kontroli mają być znane w ciągu najbliższych kilku dni.

PAP,ac

Polecane

Wróć do strony głównej