Jan Szyszko: przed Trybunałem Sprawiedliwości UE Polska wniosła o oddalenie żądań KE i odstąpienie od kary
Podczas rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE Polska wniosła o oddalenie żądań KE w sprawie wstrzymania wycinki, zażądała by nie wymierzać kary - mówił we wtorek w TVP Info minister środowiska Jan Szyszko. Według niego propozycje KE są nieporozumieniem.
2017-10-18, 06:18
Posłuchaj
Szyszko powiedział, że wtorkowa debata dotyczyła tego, że Komisja Europejska żądała, aby wstrzymać jakąkolwiek wycinkę na terenie Puszczy Białowieskiej, która obejmuje lasy gospodarcze oraz park narodowy. "I również wnioskowała, żeby skorzystać z prawa, możliwości nałożenia kary na Polskę" - powiedział Szyszko.
- To się zakończyło - prawdę powiedziawszy - nie wiem, czym. Dlatego, że Trybunał Sprawiedliwości UE będzie obradował i wyda w tym kierunku postanowienie. Natomiast wydaje mi się, że tego rodzaju żądanie było całkowicie nieuzasadnione i Polska oczywiście to podnosiła. Pokazaliśmy jednoznacznie, że to, co żąda KE jest niezgodne z prawem UE i niezgodne z implementowanymi przez Polskę dyrektywami ptasią i habitatową - tłumaczył szef resortu środowiska.
"Nieporozumienie"
Według niego to, co KE proponowała wobec Polski "po prostu było nieporozumieniem". Szyszko wyjaśnił, że Polska wniosła o całkowite oddalenie żądań KE, ponieważ są zupełnie bezpodstawne i niegodne z prawem.
REKLAMA
- Równocześnie Polska zażądała, aby nie wymierzać jakiejkolwiek kary Polsce, gdyż Polska nie łamie prawa, wręcz odwrotnie. Polska w stu procentach reprezentuje prawo UE, a KE - i chyba zostało to dziś jasno powiedziane - nie zna prawa UE w zakresie Natury 2000. W związku z tym posługuje się różnego rodzaju sloganami, nie odwołując się do meritum sprawy - dodał.
Wtorkowe wysłuchanie przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu dotyczyło środka tymczasowego, czyli nakazu natychmiastowego wstrzymania wycinki do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Na wniosek Polski rozprawa została powtórzona; tym razem odbyła się przed 15-osobową Wielką Izbą Trybunału, bo polskie władze uznały, że prowadzący poprzednie wysłuchanie wiceprezes Trybunału Antonio Tizzano nie był bezstronny.
"Groźba kary pieniężnej"
Pełnomocniczka Komisji Europejskiej Katarzyna Hermann w pełni podtrzymała swoje wnioski z poprzedniego wysłuchania, które obyło się 11 września. Przekonywała, że powstrzymanie Polski przed dalszą wycinką jest konieczne ze względu na możliwość wystąpienia nieodwracalnej szkody na obszarze chronionym.
REKLAMA
Według niej wniosek o zastosowanie kary pieniężnej już na tym etapie jest zasadny. Powołała się przy tym na art. 279 traktatu o UE, który mówi o tym, że w sprawach, które rozpatruje, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może zarządzić niezbędne środki tymczasowe.
Jej zdaniem nałożenie kary na Polskę już teraz w żaden sposób nie przesądzałoby, jakie będzie rozstrzygnięcie w głównej sprawie (już dotyczącej nie tymczasowego nakazu wstrzymania wycinki, tylko tego, czy działania Polski są sprzeczne z unijnymi dyrektywami).
Z wypowiedzi Hermann wynika, że Komisja chciałaby, żeby w ramach postanowienia Trybunał przewidział "groźbę kary pieniężnej" za postępowanie władz w Warszawie.
"Drzewa usuwane są tylko tam, gdzie trzeba zapewnić bezpieczeństwo publiczne"
Szyszko podkreślał podczas rozprawy, że jest "niezwykle gorącym zwolennikiem" prawidłowej implementacji dyrektyw - ptasiej i siedliskowej. Przekonywał, że teren, o którym mowa, był użytkowany przez człowieka, dlatego twierdzenie, że to las naturalny, jest całkowicie bezpodstawne.
REKLAMA
Zapewniał, że Polska stosuje się do wszystkich zaleceń Komisji. Powtarzał, że drzewa usuwane są tylko tam, gdzie trzeba zapewnić bezpieczeństwo publiczne. Zwracał uwagę, że polskie prawo dopuszcza poruszanie się po lesie, również poza drogami i wyznaczonymi ścieżkami, dlatego nie można prowadzić wycinki tylko wzdłuż nich.
Minister środowiska mówił również, że dowody przedstawione przez KE na to, że Polska łamie nakaz wstrzymania wycinki, są niewiarygodne. Przekonywał, że przedstawione zdjęcia nie mają "nawiązania" do konkretnego miejsca, natomiast obrazy satelitarne mogą pochodzić sprzed okresu obowiązywania postanowienia o wstrzymaniu wycinki. Szyszko mówiąc o dowodach ocenił, że mogło dojść do ich "manipulacji" lub "cyberataku", bo jasny obszar (który wskazywałby na wycinkę) jest na zdjęciach przesunięty. - Czy to jest solidny dowód? - pytał.
O tym, jak zakończy się ten etap sprawy, dowiemy się w ciągu najbliższych tygodni. Na 12 grudnia zaplanowano kolejne posiedzenie, tym razem dotyczące już istoty sporu między Polską i Komisją Europejską co do tego, czy zwiększona wycinka narusza postanowienia dyrektyw ptasiej i siedliskowej.
dcz
REKLAMA
REKLAMA