Zwolennicy Borys protestują przed domem w Iwieńcu
Kilkudziesięciu działaczy kierowanego przez Andżelikę Borys Związku Polaków na Białorusi zebrało się przed Domem Polskim w Iwieńcu.
2010-02-09, 13:41
Wczoraj budynek został przejęty przez białoruską milicję i oplombowany przez urzędników sądu. Związkowcy, którzy dziś przyszli przed Dom Polski, śpiewali polskie piosenki i rozpoczęli zbieranie podpisów pod petycją do białoruskich władz o zwrócenie im nieruchomości. Wczorajsze przejęcie budynku w Iwieńcu nastąpiło na wniosek prorządowej organizacji noszącej również nazwę Związek Polaków, która przypisuje sobie prawo zarządzania majątkiem polonijnym na Białorusi. Spór o Dom Polski rozstrzygnie 15 lutego sąd w Wołożynie.
Wezwano ambasadora
Sprawą zainteresowało się polskie MSZ. Wczoraj w Warszawie na rozmowy wezwano białoruskiego ambasadora, a dziś do Polski wyjechał na konsultacje polski ambasador na Białorusi. Szef dyplomacji Radosław Sikorski chce o sytuacji polskiej mniejszości rozmawiać z białoruskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Martynowem, który ma 12 lutego przylecieć do naszego kraju.
Ofensywa propagandy
Rządowy dziennik „Sawieckaja Białoruś" opublikował artykuł poświęcony trudnej sytuacji wokół Domu Polskiego w Iwieńcu. Gazeta krytycznie ocenia działalność Związku Polaków na Białorusi, którym kieruje Andżelika Borys, i przypisuje członkom tej organizacji sentyment do idei rewizji granic.
„Sawieckaja Białoruś" sugeruje, że prawowitym właścicielem nieruchomości jest prorządowy Związek Polaków kierowany przez Stanisława Siemaszkę, a odłam, na którego czele stoi Andżelika Borys, nie ma żadnych praw do dysponowania polonijnym majątkiem. Gazeta skrytykowała również zespół ludowy „Kresowianka" działający w Iwieńcu. W artykule podkreślono, że w Polsce Piłsudskiego ziemie mińską, grodzieńską i brzeską nazywano kresami wschodnimi. „Bardzo mnie zabolało, że w suwerennej Białorusi znaleźli się artyści i reżyserzy, którzy próbują reanimować zapomniane przez Białorusinów pojęcie kresów" - konkluduje autor publikacji.
REKLAMA
Zdaniem rzecznika prasowego Związku Polaków na Białorusi Igora Bancera, dzisiejszy artykuł w rządowej gazecie wpisuje się w kontekst działań podejmowanych przeciwko polonijnej organizacji, którą kieruje Andżelika Borys.
Walka z Polakami
Spór między Warszawą a Mińskiem o legalność działań Związku Polaków na Białorusi trwa od pięciu lat. W 2005 roku doszło do rozłamu we władzach związku. Większość jego członków wybrała na szefa organizacji Andżelikę Borys. Mińsk jednak nie zgodził się z taką decyzją związkowców i pod kontrolą służb specjalnych przeprowadził ponowne wybory, w których zwycięstwo odniósł Józef Łucznik.
Kilka miesięcy temu Łucznika zastąpił biznesmen z Grodna Stanisław Siemaszka. Białoruskie władze upierają się, że związek Siemaszki jest jedyną legalnie działającą organizacją polonijną na Białorusi. Władze Rzeczpospolitej natomiast uznają legalność działań Andżeliki Borys i jej zwolenników.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), rk
REKLAMA
REKLAMA