Konstanty Radziwiłł spotkał się z protestującymi lekarzami. Nadal brak porozumienia
Zdaniem ministra zdrowia, postulaty rezydentów są realizowane, brak jedynie porozumienia ws. wynagrodzeń. Lekarze zapewniają, że zależy im na podwyższeniu jakości opieki nad pacjentem.
2017-12-22, 10:51
W spotkaniu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" uczestniczyli m.in. minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko oraz przedstawiciele Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Zarządu Krajowego OZZL i Naczelnej Izby Lekarskiej.
Około trzygodzinne spotkanie nie zakończyło się porozumieniem, obie strony zadeklarowały gotowość do dalszych rozmów. Jednocześnie rezydenci po raz kolejny zaapelowali o spotkanie z premierem Mateuszem Morawieckim.
"Lekarz podejmuje we własnym sumieniu decyzje"
Po spotkaniu Radziwiłł skrytykował nawoływanie do masowego wypowiadania przez lekarzy klauzuli opt-out "z celem skomplikowania pracy szpitali czy wręcz sparaliżowania ich pracy w niektórych sytuacjach". Powiedział, że jeśli lekarz uzna, "że nie może pracować dłużej niż 48 godz. tygodniowo, to rzeczywiście powinien zrezygnować z możliwości zatrudnienia dodatkowego, konsekwentnie nie podejmując pracy w innych miejscach, w tym także gabinetach prywatnych, ale powinna to być jego osobista decyzja, a nie efekt tego protestu, który zaczyna grać bezpieczeństwem pacjentów".
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński zaprzeczył, że protestujący nakłaniają do paraliżowania szpitali. - Każdy lekarz podejmuje we własnym sumieniu decyzję, czy będzie pracował dłużej, czy będzie pracował normalnie, zgodnie z prawem. Realizujemy apel Naczelnej Rady Lekarskiej, której nadrzędnym celem jest dbanie o jakość wykonywania zawodu lekarza. Nikt mi nie powie, że lekarz w 72. godzinie swojej pracy dobrze jakościowo doba o pacjenta - powiedział.
REKLAMA
Podwyżki nie poprawiły sytuacji medyków?
Biliński powiedział, że podczas spotkania lekarze zostali poinformowani, że rząd "nie planuje poprawy sytuacji płacowej personelu medycznego w kontrze do ustawy, która obecnie obowiązuje". - Rząd nie przygotował żadnej zachęty do tego, abyśmy spędzali w pracy połowę swojego życia, abyśmy poświęcali całe swoje życie na pracę dla chorego - dodał.
Minister Radziwiłł przypomniał, że w ostatnich miesiącach wynagrodzenia rezydentów wzrosły. - Dzisiaj już żaden rezydent nie zarabia mniej niż ponad 3,5 tys. zł, a niektórzy zarabiają blisko 4,8 tys. zł. Mówię cały czas o wynagrodzeniu zasadniczym, czyli tak naprawdę ci lekarze zarabiają często dużo więcej - powiedział. Zaznaczył, że "bardzo wiele szpitali dofinansowuje tych lekarzy z własnych środków", by zachęcić rezydentów do podjęcia pracy w danej placówce.
"Nie można mówić nieprawdy"
- Często te dodatki zaczynają się od 500 zł, tysiąca zł, ale znam takie szpitale, w których przekraczają 2 tys. zł miesięcznie. Więc mówiąc o wynagrodzeniach lekarzy rezydentów też trzeba mieć świadomość, że w ramach zwykłej pracy, nie przedłużonej, ich zarobki dzisiaj naprawdę są już zarobkami, które z trudnością można by nazwać głodowymi. Dodatkowo trzeba też powiedzieć, że lekarze ci dyżurują, pracują w innych miejscach, często w gabinetach prywatnych i jeśli mówi się o ich nadmiernym zmęczeniu, to też należałoby pomyśleć, co ci lekarze robią, gdy kończą pracę w swoich szpitalach - oni często zupełnie dobrowolnie podejmują pracę w innych miejscach i nie jest to praca, która zapewnia im przeżycie, to jest praca, która zapewnia im godne życie i nie można mówić nieprawdy na ten temat - powiedział Radziwiłł.
REKLAMA
MZ szacuje, że dotychczas umowy opt-out wypowiedziało 3,5 tys. lekarzy, w tym ok. 1,8 tys. rezydentów. Minister ocenił, że może to skomplikować pracę niektórych szpitali, ale dyrektorzy mają narzędzia, by zapewnić ciągłość opieki nad pacjentami. Rezydenci szacują, że klauzulę opt-out wypowiedziało 4,2 tys. lekarzy.
pr
REKLAMA