Afera Amber Gold. Przesłuchanie funkcjonariusza ABW
- Po otrzymaniu z prokuratury materiałów, musieliśmy wykonać dodatkowo podstawowe czynności, taki "alfabet" w postępowaniu w sprawach o postępowanie przygotowawcze, m.in. ustalić skład osobowy, uzyskać dokumenty dot. wszystkich spółek grup Amber Gold - mówił przed komisją śledczą funkcjonariusz ABW.
2018-02-07, 12:23
Posłuchaj
W środę komisja przesłuchuje kolejnego funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, świadek jest przesłuchiwany bez upublicznienia wizerunku, ustanowił pełnomocnika.
Świadek powiedział, że w delegaturze ABW w Gdańsku pracuje od grudnia 2004 r., a wcześniej pracował w innych jednostkach, służbach mundurowych. - Łącznie 25 lat służby - dodał.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, kiedy po raz pierwszy dowiedział się o sprawie Amber Gold. Odpowiedział, że pod koniec maja 2012 r. jego przełożony - naczelnik - poinformował go, że będzie prawdopodobnie śledztwo prowadzone przez ABW i będzie osobą, która będzie prowadziła to postępowanie, czyli będzie referentem w sprawie.
REKLAMA
Wassermann przypomniała, że 2 lipca 2012 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku - która przejęła sprawę od Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz - powierzyła w całości śledztwo ABW.
Świadek powiedział, że powierzenie śledztwa było faktycznie 2 lipca, a materiały z prokuratury zostały przesłane 6 lipca. - Z tego, co pamiętam w skład tych materiałów wchodziła notatka urzędowa sporządzona przez ABW, a także zawiadomienie BGŻ, płyty z danymi z banków i polecenia prokuratora, co należy umieścić w planie śledztwa - tłumaczył.
Dodał, że 6 lipca otrzymał te materiały, a 9 lipca, uzyskał akta główne od biegłego. - Po uzyskaniu materiałów z prokuratury, akt głównych sprawy (...) chciałem dokonać analizy tej sprawy. Należało wykonać podstawowe czynności, które są alfabetem w postępowaniu w sprawach o postępowanie przygotowawcze - powiedział świadek.
Wassermann stwierdziła, że "to jest niebywałe", co świadek zastał po dwóch latach prowadzenia sprawy przez prokuraturę rejonową. Dodała, że to "nic", które świadek zastał w aktach nie podlegało żadnej negacji, ani krytyce ze strony przełożonych prok. Barbary Kijanko, która w prokuraturze rejonowej jako pierwsza zajmowała się sprawą Amber Gold po złożeniu doniesieniu przez KNF. - To bardzo wiele mówi, o tym, komu mogło, i w jakim kręgu, zależeć na tym, żeby w tej sprawie nic się nie działo - podkreśliła szefowa komisji.
REKLAMA
Świadek dodał, że akta główne z prokuratury rejonowej zawierały dokumentację związaną m.in. z zawiadomienia KNF-u. - Były tam umowy na lokaty i to był materiał, na którym mogliśmy bazować, ale należało dodatkowo wykonać podstawowe czynności, mianowicie ustalenia wszelkie w KRS-ach, uzyskać dokumenty związane z wszystkimi spółkami z grup Amber Gold, OLT - powiedział.
Stwierdził, że podstawową rzeczą jest ustalenie składu osobowego, jaki jest kapitał i zależność osobowa. - Gdy mieliśmy to ustalone, wiedzieliśmy z kim mamy do czynienia - zaznaczył.
- Przy okazji tych czynności ujawniono fałszerstwo wpłaty na kapitał zakładowy, który miał być rzekomo wpłacany w gotówce. Sąd poprosił, aby poza oświadczeniem, które jest składane o wpłaconym kapitale, o potwierdzenie przelewu, ten przelew został dostarczony, niemniej jednak, okazało się po sprawdzeniach, iż kwota ta nie wpłynęła nigdy na rachunek, był on spreparowany - powiedział świadek.
mr
REKLAMA
REKLAMA