Komentarze po słowach Mateusza Morawieckiego. "Za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać"

Premier Mateusz Morawiecki powiedział w Monachium prawdę. Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać - oświadczyła rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Odniosła się do wypowiedzi szefa polskiego rządu i użycia słowa "sprawcy" w kontekście Żydów w czasie II wojny światowej.

2018-02-18, 16:53

Komentarze po słowach Mateusza Morawieckiego. "Za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać"

Posłuchaj

Na konferencji w Monachium o nowelizacji ustawy o IPN - relacja Karola Surówki (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek, napisała na Twitterze, że premier Mateusz Morawiecki w Monachium "powiedział prawdę, która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską". "Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać" - oświadczyła rzeczniczka PiS.

"Dolewacie oliwy do ognia"

Podczas jednego z paneli sobotniej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium dziennikarz Ronen Bergman, zwracając się do szefa polskiego rządu ws. nowelizacji ustawy o IPN, przedstawił historię swojej urodzonej w Polsce matki, która przeżyła Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków. Następnie oświadczył: "Gdybym opowiedział jej historię w Polsce, byłbym uznany za przestępcę. Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia".

Odpowiadając na pytanie Bergmana, Mateusz Morawiecki powiedział m.in.: "jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane, jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy zbrodniarze. Tak jak byli żydowscy zbrodniarze, tak jak byli rosyjscy zbrodniarze, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy".

Powiązany Artykuł

pap_premier1200.jpg
"Głos premiera nie służył negowaniu Holokaustu". Oświadczenie KPRM

Premier użył angielskiego słowa "perpetrators", co w Izraelu odebrano jako stwierdzenie, że wśród sprawców Holokaustu byli także Żydzi i wywołało ostrą reakcję. Jeszcze tego samego dnia premier Izraela Benjamin Netanjahu uznał wypowiedź za "oburzającą", a lider izraelskiej Partii Pracy Awi Gabbaj powiedział, że brzmiała jak negowanie Holokaustu. Przewodniczący Światowego Kongres Żydów Ronald S. Lauder w opublikowanym w nocy z soboty na niedzielę oświadczeniu potępił wypowiedź Morawieckiego, jako "absurdalną i niesumienną".

Rzeczniczka polskiego rządu Joanna Kopcińska w oświadczeniu przekazanym mediom napisała, że głos premiera w dyskusji w Monachium w najmniejszym stopniu nie służył negowaniu Holokaustu ani obciążaniu żydowskich ofiar jakąkolwiek odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo.

REKLAMA

"Władze państwa polskiego zawsze będą bronić dobrego imienia Polski"

- Jako naród polski, władze państwa polskiego, czy premier, czy prezydent, zawsze będziemy bronić dobrego imienia Polski, a jak pojawiają się takie pytania, to premier wyjaśnił, o co chodzi. Zaprzeczył, że ta ustawa penalizowałaby takie wypowiedzi, czy odnoszenia się do konkretnego przypadku historycznego - oświadczył rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Jego zdaniem, reakcje izraelskich polityków na słowa premiera w Monachium są zdeterminowane wewnętrzną sytuacją w Izraelu.

Łapiński, który był gościem Polsat News, ocenił, że z pytania Bergmana "wynikało zupełne niezrozumienie ustawy o IPN". - Gdyby przeczytał tę ustawę, to by wiedział, że jego pytanie jest w ogóle bezzasadne w tym sensie, że odpowiedź jest znana już na początku. W tym kontekście padła wypowiedź pana premiera - stwierdził.

W ocenie rzecznika prezydenta, reakcje izraelskich polityków na słowa Morawieckiego są zdeterminowane wewnętrzną sytuacją panującą w Izraelu. - Jeśli państwo byście zobaczyli w jakiej sytuacji teraz trudnej znajduje się premier Benjamin Netanjahu wewnątrz swojego kraju, jakie są demonstracje przeciwko jego rządom, lub jemu osobiście, jakie śledztwa prowadzi policja przeciwko jego najbliższym, czy jemu osobiście, to byście wiedzieli, że w takiej sytuacji politykowi, a Benjamin Netanjahu jest bardzo sprawnym politykiem, często łatwo jest przykrywać swoje kłopoty wewnętrzne różnymi sprawami międzynarodowymi - powiedział Łapiński.

Jak dodał, "nie można bagatelizować tego, że ta sprawa jest tak nagłaśniana".

"Powinny zostać uznane za stwierdzenie faktów"

Do wypowiedzi premiera odniósł się w TVP Info szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski. Pytany, czy spodziewa się kolejnej eskalacji w sporze między Polską a Izraelem, Suski odpowiedział, że do eskalacji może dojść, "jeżeli to będzie oparte na kampanii wyborczej, jaka jest w tej chwili w Izraelu i poszukiwaniu takiego sposobu na to, żeby pozyskiwać głosy".

- Natomiast jeżeli będziemy to opierać na prawdzie i na tym, co do tej pory premier Mateusz Morawiecki zrobił w sprawie potępienia Holocaustu, oddania czci ofiarom tego straszliwego mordu, to wtedy, jeżeli prawda ma szansę zwyciężyć, to te słowa powinny zostać uznane, jako stwierdzenie oczywistych faktów - powiedział Suski.

Wcześniej szef KPRM Michał Dworczyk apelował na Twitterze do "wszystkich atakujących premiera Mateusza Morawieckiego" o "mniej histerii, więcej faktów". Dołączył też zdjęcie książki: "Getto warszawskie, przewodnik po nieistniejącym mieście" Barbary Engelking i Jacka Leociaka.

"Co złego powiedział premier?"

- Czy Polacy zawsze powinni przepraszać za to, jak zachowali się podczas II Wojny Światowej? - tak wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki odpowiedział na pytanie, czy rząd polski powinien przeprosić za słowa premiera Mateusza Morawieckiego w Monachium.

W programie "Kawa na ławę" w TVN24, Jaki był pytany, czy będą przeprosiny ze strony polskiego rządu za monachijską wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, o co zaapelował m.in. przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder. - My mamy ciągle przepraszać, że podczas II Wojny Światowej zachowywaliśmy się przyzwoicie, walczyliśmy z Hitlerem, a najwięcej sprawiedliwych wśród narodów świata jest wśród Polaków? - odpowiedział Jaki. - Co złego powiedział premier? Powiedział, że były poszczególne zbrodnie Polaków, Ukraińców, były zbrodnie Żydów i jest wielkie oburzenie, że wspomniał o zbrodniach Żydów - dodał.

Wiceminister przywołał także słowa Hanny Arendt, że "dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu, stanowi najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii". - Hanna Arendt udowadniała, że nie byłoby takiej skali tej zbrodni, gdyby nie współpraca również Żydów. Czy to znaczy, że Żydów należy obwiniać albo Polaków? Nie, Żydzi byli wielkimi ofiarami, wielkimi ofiarami byli Polacy. Premier Morawiecki powiedział przecież to, co Hanna Arendt, to o co macie pretensje do Polaków? - pytał wiceminister sprawiedliwości.

Jaki wyraził też zrozumienie, że "powinniśmy rozumieć wrażliwość innych narodów". - Ale kto w takim razie zrozumie naszą wrażliwość, wrażliwość Polaków, jednej z największych ofiar II wojny światowej? - pytał. I dodał: "Polska jest takim ulubionym chłopcem do bicia, ulubionym chłopcem do kopania, trzeba powiedzieć temu dość".

Z kolei Andrzej Halicki (PO) zwracał w tym samym programie uwagę, że relacje polsko-żydowskie są bardzo wrażliwe. - Trzeba bardzo dużo umiaru, każde słowo się liczy. Jeżeli pada słowo sprawcy, to choćby przez to, że jest interpretowane niezgodnie z intencjami, będzie stanowiło problem - zaznaczył. Jego zdaniem, trzeba w takich sytuacjach przede wszystkim mówić o faktach i "odpowiedzialności konkretnych ludzi". - Nie wolno generalizować - ocenił Halicki.


"Głos premiera nie służył negowaniu Holokaustu"

W nocy z soboty na niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przekazała oświadczenie, w którym podkreśliła, że głos premiera Mateusza Morawieckiego "w najmniejszym stopniu nie służył negowaniu Holokaustu, ani obciążaniu Żydowskich Ofiar jakąkolwiek odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo".

Jak dodała, szef rządu "wielokrotnie i zdecydowanie sprzeciwiał się zaprzeczaniu niewyobrażalnemu ludobójstwu, jakim była Zagłada europejskich Żydów, jak również wszelkim przejawom antysemityzmu". Według Kopcińskiej, słowa Morawieckiego "należy interpretować jako wezwanie do szczerego mówienia o zbrodniach popełnianych na Żydach - zgodnie z faktami i bez względu na narodowość tego, kto w konkretnym przypadku ich dokonał, brał w nich udział lub się do nich przyczynił".

mg

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej