Prokuratura: wybuch w kamienicy mógł być próbą zatarcia śladów przestępstwa
Wybuch w kamienicy w Poznaniu mógł być spowodowany w sposób celowy, aby zatrzeć ślady innego przestępstwa - przyznała prokuratura. Śledczy poinformowali, że na jednym z ciał odnalezionych w gruzowisku stwierdzono obrażenia zadane zapewne przez osoby trzecie.
2018-03-07, 20:35
Posłuchaj
W niedzielę na poznańskim Dębcu runęła cześć kamienicy, z gruzów wydobyto pięć ciał. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną katastrofy budowlanej był wybuch gazu. W ruinach budynku znaleziono ciała pięciu osób, 21 osób zostało rannych.
Od poniedziałku śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Postępowanie dotyczy sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób, albo mieniu w wielkich rozmiarach mającego postać zawalenia się budowli, którego następstwem jest śmierć pięciu osób.
W poniedziałek pojawiła się nieoficjalna informacja, że do katastrofy mogło dojść po tym, jak mężczyzna, który zamordował jedną z jej mieszkanek, próbował zatrzeć ślady zbrodni bądź popełnić samobójstwo i odkręcił kurki z gazem, lub uszkodził instalację gazową. Poparzony miał trafić do szpitala. Prokuratura dopiero w środę odniosła się do tych doniesień.
Powiązany Artykuł
![pap_poznan1200.jpg](http://static.prsa.pl/images/074abd28-4e3e-4a51-a054-05984529ee25.jpg)
Katastrofa budowlana w Poznaniu. "Priorytetem jest pomoc poszkodowanym"
Szukają narzędzia zbrodni
- Czynności, które są wykonywane od poniedziałku przez prokuratorów upoważniają nas do przyjęcia jednej z hipotez, która rzeczywiście mówi o tym, że zdarzenie mające postać wybuchu mogło zostać spowodowane w sposób celowy, po to ażeby zatrzeć ślady innego przestępstwa - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus.
REKLAMA
Potwierdziła, że na jednym ze znalezionych na miejscu zdarzenia ciał "stwierdzono obrażenia, które biegli jednoznacznie określili jako obrażenia zadane przez osoby trzecie". Podkreśliła, że w związku z tymi ustaleniami "jest uzasadnione podejrzenie, iż ta osoba została zamordowana, a wybuch mógł być konsekwencją ukrycia takiego przestępstwa". Mazur-Prus nie chciała komentować informacji, że możliwym sprawcą zabójstwa jest osoba przebywająca obecnie w jednym z poznańskich szpitali.
Rzeczniczka przyznała, że w miejscu katastrofy poszukiwane jest ewentualne narzędzie zbrodni. - Biegli określili nam rodzaj narzędzia, które mogło być użyte do przestępstwa. Przeszukiwane jest gruzowisko na miejscu zdarzenia, w drugiej kolejności przeszukany zostanie też gruz wywieziony z miejsca katastrofy - powiedziała.
Mazur-Prus podkreśliła, że postępowanie cały czas prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. - Na tym etapie postępowania, niespełna trzy dni po zdarzeniu, bardzo trudno jest w sposób jednoznaczny określić, kto jest odpowiedzialny za to zdarzenie - dodała. Wskazała, że obecnie śledczy czekają na wyniki przeprowadzonych w środę sekcji zwłok, by móc ustalić, jaka była bezpośrednia przyczyna zgonu tych osób.
- Przesłuchiwani są przez cały czas pokrzywdzeni, przesłuchiwani są świadkowie, korzystamy z wiedzy biegłych na miejscu zdarzenia. Staramy się ustalić, co było przyczyną wybuchu - zaznaczyła. Mazur-Prus przyznała, że budynek, który uległ częściowemu zawaleniu jest w bardzo złym stanie, zagraża bezpieczeństwu m.in. prowadzącym oględziny. Rozpoczęto je po uzyskaniu zgody nadzoru budowlanego.
REKLAMA
- Oględziny były dokonywane m.in. przy pomocy urządzeń skanujących obraz, który potem możemy odtworzyć w technice 3D - powiedziała. W oględzinach uczestniczą m.in. biegli z dziedziny gazownictwa i z dziedziny przepisów przeciwpożarowych.
Kulisy tragedii?
W Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu przeprowadzane są w środę sekcje zwłok czterech ofiar. Pierwszą sekcję przeprowadzono w poniedziałek. Do tej pory potwierdzona została tożsamość trzech ofiar śmiertelnych.
Według nieoficjalnych informacji lokalnych mediów, ofiarą morderstwa była Beata J. Kobieta i jej mąż Tomasz J. pochodzili ze Śremu. Para miała kilkunastoletniego syna. Mężczyzna, który w ostatnim czasie pracował poza granicami Polski, już wcześniej miał być agresywny. Beata J. postanowiła rozwieść się z mężem.
Na początku stycznia tego roku doszło do wypadku samochodowego, autem podróżował Tomasz J. wraz synem. Mężczyźnie w wyniku zdarzenia nic poważnego się nie stało, natomiast chłopiec od momentu wypadku przebywa w szpitalu. Media podają, że do tego zdarzenia doszło krótko po tym, jak kobieta oświadczyła mężowi, że od niego odchodzi. Beata J. miała mówić, że mąż z zemsty próbował zabić ich syna. Po tym zdarzeniu kobieta zerwała kontakt z mężem.
REKLAMA
Beata J. odnowiła kontakt z dawnym znajomym i planowała wyjechać do niego za granicę. Według nieoficjalnych informacji, to właśnie zazdrość o żonę miała być powodem morderstwa. Media wskazują, że Tomasz J. przyjechał niespodziewanie do Poznania już w sobotę - w niedzielę rano kobieta planowała wyjazd. Wtedy doszło do tragedii.
mg
REKLAMA