Śledztwo w sprawie śmierci posła Rafała Wójcikowskiego. Nowe ustalenia śledczych

Nowe ustalenia w sprawie śmierci posła Rafała Wójcikowskiego. Jak informuje tygodnik "Wprost"  w sprawie okoliczności śmierci polityka przesłuchany został jeden z najbogatszych Polaków. Prokuratura nie jest w stanie wykluczyć udziału osób trzecich w spowodowaniu wypadku posła ruchu Kukiz'15 . Okoliczności śmierci posła bada Prokuratura Okręgowa w Łodzi.

2018-03-12, 14:29

Śledztwo w sprawie śmierci posła Rafała Wójcikowskiego. Nowe ustalenia śledczych

Do wypadku doszło 19 stycznia 2017 roku. Rafał Wójcikowski jechał autem osobowym w kierunku Warszawy. Kierowany przez niego samochód uderzył w barierę energochłonną i obrócił się około 90 stopni w prawo, ustawiając się na prawym pasie prostopadle do innych użytkowników, jadących w tym samym kierunku. Nadjeżdżający van zdołał ominąć lewym pasem samochód posła, zatrzymując się w niedużej odległości. Następnie w auto posła uderzył inny van. Parlamentarzysta zmarł mimo reanimacji. Cztery inne osoby zostały ranne.

Zagadka śmierci wciąż nie rozwiązana

W sprawie od początku towarzyszyło wiele znaków zapytania. Redakcja Polskiego Radia bezpośrednio po śmierci posła otrzymała informacje dotyczące akcji ratowniczej. Świadek, który zadzwonił do Radia Kierowców Programu I Polskiego Radia powiedział na antenie, że próbował ratować posła Wójcikowskiego. Jak dodał później w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl, poseł jeszcze żył, kiedy wyciągnął go z samochodu. Jego zdaniem ratownicy stracili najcenniejsze 4 minuty.

Z jego relacji wynika, że po dotarciu na miejsce wypadku zamiast przystąpić od razu do reanimacji, najpierw wyciągnęli automatyczny defibrylator zewnętrzny AED, który w dodatku nie działał, więc próbowali go uruchomić. – Ja wiem, że takie są procedury, ale życie ludzkie jest chyba ważniejsze - stwierdził.

Policjanci, którzy przybyli na miejsce wypadku, odnaleźli akumulator z auta posła 20 metrów od pojazdu, mimo iż maska samochodu była zamknięta. Według części świadków poseł po kolizji wysiadł z samochodu, obszedł go dookoła, a następnie wsiadł do środka - to wtedy miał uderzyć w niego ford transit.

REKLAMA

 Nowe fakty

Dziennikarze "Wprost" dotarli do nowych ustaleń prokuratury.  Kilka miesięcy po wypadku przesłuchano kolejnego świadka, który stwierdził, że minął ciężarówką samochód Wójcikowskiego, a w aucie włączone były światła awaryjne. Tymczasem według kierowcy pojazdu, który uderzył w samochód posła, nie był on oświetlony.

Autor artykułu podkreśla, że wciąż nie wiadomo, dlaczego poseł stracił kontrolę nad pojazdem i uderzył w barierkę.

Śledczy otrzymali opinię z Instytutu Jana Sehna z Krakowa, w której eksperci piszą, że nie ma dowodów osobowych, które relacjonowałyby ruch auta posła przed zderzeniem, stąd też pojawia się hipoteza zakładająca udział osób trzecich w spowodowaniu wypadku. Jak ustalił dziennikarz tygodnika, w śledztwie dotyczącym śmierci posła przesłuchano osobę z listy "100 najbogatszych Polaków", którego przedstawiciele rzekomo mieli grozić Wójcikowskiemu. Do pogróżek miało jednak dojść około 10 lat temu.

REKLAMA

Wprost.pl, ms

 

 

 

REKLAMA

 

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej