Grzegorz Górny: spór o IPN ujawnił nam, jaki jest prawdziwy obraz Polaków za granicą, pokazał, że żyliśmy często w nieświadomości
- Są na Zachodzie księgarnie, gdzie na półkach z literaturą historyczną książka Grossa „Sąsiedzi” jest jedyną pozycją dotyczącą Polski w czasie II wojny światowej – mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl publicysta Grzegorz Górny.
2018-03-19, 12:14
Petar Petrović: Spór o ustawę o IPN pokazał, że zarówno w Izraelu jak i wielu krajach zachodnich wiele środowisk dziennikarskich, politycznych czy naukowych jest bardzo negatywnie nastawionych do Polski. Nie chodzi o samą krytykę zapisów ustawy, ale o antypolonizm i fałszowanie nawet najbardziej znanych i udokumentowanych faktów.
Tak radykalne działania, jak chociażby akcja Fundacji Ruderman Family - „Polish Holokaust” - wychodzą tylko z niektórych grup środowisk żydowskich. Nie należy tej postawy uogólniać. Natomiast faktem jest, że przedstawiają one Polaków w niesprawiedliwym świetle, co wynika z potocznej wiedzy, jaka panuje na temat Holokaustu i Polaków w czasie II wojny światowej, nie tylko w społeczeństwie Izraela czy wśród Żydów amerykańskich, ale generalnie coraz częściej na Zachodzie. Obserwujemy wypowiedzi publicystów i polityków z wielu krajów i widzimy, że ten problem nieprawdziwej, niesprawiedliwej narracji wobec Polaków w czasie okupacji, nie jest tylko problemem antypolonizmu żydowskiego, ale ma on znacznie szerszy kontekst. Po prostu taki jest wizerunek Polaków w wielu środowiskach na Zachodzie.
Zobacz internetowy serwis edukacyjno-społeczny Polskiego Radia - GermanDeathCamps.info >>>
Dla wielu Polaków jest to szok. Z czego to wynika?
Polska, odcięta za Żelazną Kurtyną, nie uczestniczyła w krwiobiegu kulturalnym Zachodu. Nasze relacje, nasz punkt widzenia, nasze świadectwa, nasza wrażliwość nie docierały, nie przebijały się na Zachód. Byliśmy nieobecni, kiedy pisano książki i kręcono filmy o Holokauście, kiedy kształtowała się tam świadomość na temat II wojny światowej. Niestety, po upadku komunizmu nie tylko nie nadrobiliśmy tych braków, ale nawet nie przeciwdziałaliśmy temu, że niesprawiedliwe, krzywdzące Polaków narracje zdobywały tam coraz większą popularność. Zwłaszcza po książce Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” mord w Jedwabnem stał się najbardziej znanym epizodem II wojny światowej, w którym uczestniczyli Polacy. W samych Niemczech po ukazaniu się tej książki powstało około 300 tekstów prasowych. Są na Zachodzie księgarnie, gdzie na półkach z literaturą historyczną jest ona jedyną książką dotyczącą Polski w czasie II wojny światowej. Takie filmy jak finansowane z naszych podatków „Pokłosie” szerzyły tę wersję na świecie i rozpowszechniały obraz Polaków jako patologicznych antysemitów, morderców, szmalcowników i grabieżców żydowskiego mienia. Czy można się zatem dziwić ludziom we Francji czy Hiszpanii, że uznają Polaków za współsprawców Holokaustu, jeżeli zetknęli się tylko z tego typu przekazami?
Powiązany Artykuł

Dr Rafał Brzeski: Polskę od dawna wpędza się w poczucie winy
Nie można… ale mimo wszystko dziwi skala. W końcu mówimy o sytuacji absurdalnej – Polska – jedna z głównych ofiar Hitlera, staje się jego sprzymierzeńcem w ludobójstwie.
Myślę, że obecna sytuacja związana ze sporem o ustawę o IPN ma o tyle dobry skutek, że ujawniła nam, jaki jest prawdziwy obraz Polaków za granicą, że żyliśmy często w nieświadomości, że inni widzą nas tak, jak my sami siebie. Dla nas jest to sytuacja wyjątkowo niekomfortowa, gdyż formułuje się wobec nas nieprawdziwe oskarżenia, które dają grunt dla twierdzeń o „polskich obozach śmierci”. Teraz stoi przed nami poważne zadanie. Chodzi o to, by walczyć o prawdę i bronić naszego dobrego imienia. Nie możemy się zgodzić, że będziemy powszechnie uznani za naród współsprawców Holokaustu. To jest długa praca: muszą powstać publikacje historyczne, filmy edukacyjne, ekspozycje muzealne, dzieła kultury masowej itd.
REKLAMA
Czy to nie oznacza, że będziemy oskarżani o manipulowanie historią, faktami o to, że piszemy historię na nowo?
Świadomość, że będziemy o to oskarżani, nie powinna nas paraliżować, lecz mobilizować do jeszcze bardziej aktywnego działania. Nie mamy innej drogi niż uparcie powtarzać, jak było naprawdę i demaskować takie fałszerstwa, jak 200 tysięcy żydowskich ofiar Polaków. Nie ma innej drogi, bo co jest alternatywą? Zgodzenie się na nieprawdę. Twierdzenie, że to Polacy byli współsprawcami Holokaustu będzie nie tylko nieprawdziwe, ale także niesprawiedliwe i głęboko krzywdzące wobec naszych przodków, zarówno tych znanych z nazwiska, jak i bezimiennych, dla przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego, którzy alarmowali świat o Holokauście, a byli niesłuchani, czy dla przedstawicieli Kościoła katolickiego, tak zaangażowanego w ratowanie Żydów.
Powiązany Artykuł

Wiceszef MSZ: rozpoczęliśmy z Izraelem merytoryczny dialog, koniec z oskarżeniami
Dziś raczej słyszymy, jak to polski antysemityzm czerpał swoją energię z katolicyzmu…
Są już na szczęście badania dotyczące postaw biskupów w czasie Holokaustu i okazuje się, że wszyscy członkowie polskiego Episkopatu, którzy nie byli zamordowani, uwięzieni lub wyemigrowali, czynnie pomagali Żydom – oprócz jednego, który akurat był Niemcem. Takie przykłady trzeba nagłaśniać, bo to nie jest propaganda, tylko historia. Trzeba ją pokazywać w szerszym kontekście historycznym ówczesnej okupacji niemieckiej, a nie abstrahować od całości sytuacji. Na Zachodzie ludzie są często przekonani, że Holokaust dokonał się w państwie polskim, a przecież wtedy go nie było. Pierwszym warunkiem Holokaustu była tak naprawdę likwidacja polskiego państwa, ponieważ to ono zapewniało ochronę swoim obywatelom pochodzenia żydowskiego. Dopiero zniszczenie tego państwa otworzyło drogę do Holokaustu. Przypominajmy: nie było wtedy polskich władz, polskie elity były zdziesiątkowane i prześladowane, nie było ani jednego Polaka w załodze obozu w Auschwitz, mimo to dziś wśród wielu zwiedzających ten obóz panuje powszechne przekonanie, że to Polacy obsługiwali komory gazowe. Inny absurdalny zarzut to twierdzenie, że polskie społeczeństwo sprzyjało Holokaustowi, ponieważ nie organizowało ulicznych manifestacji w obronie Żydów. Ktoś, kto tak mówi, nie ma pojęcia, jak wyglądał terror wprowadzony przez niemieckich okupantów, że tu codziennie masowo z byle powodu ginęli także Polacy. Trzeba to wszystko odprostowywać, uświadamiać, mówić, jak było naprawdę, gdyż nie mamy innej drogi. To może być praca na pokolenia.
Zaskakujące może być, że szczególnie dużo krytycznych uwag wobec Polski – także tych najbardziej radykalnych – wypowiadanych jest przed przedstawicieli młodego pokolenia Żydów. Dlaczego?
Wycieczki organizowane z Izraela do Polski, tzw. Holokaust tour, mają określony cel. Tu przyjeżdża młodzież izraelska, która jest w wieku przedpoborowym i wkrótce pójdzie do wojska. Dla nich ta podróż stanowi ważny element mobilizacji przed wcieleniem do armii. Oni widzą na własne oczy ślady Zagłady Żydów i mają wpajany przekaz, że jedynie państwo Izrael jest gwarantem tego, by nie powtórzyło się ludobójstwo Żydów. Że tylko wtedy, kiedy będziemy silni, będziemy mieć potężną armię i będziemy się w stanie sami obronić, to nie powtórzy się ta przerażająca historia. To jest ważne dla Żydów w sytuacji okrążenia ich państwa przez wrogie im kraje arabskie. Młodzież, która widzi te potworne obrazy w miejscach Zagłady, otrzymuje dodatkową mobilizację – ma innego ducha patriotycznego, i z takim duchem zostaje wcielona do armii. A jak wiemy, w Izraelu jest to często służba na pierwszej linii frontu.
Czy polskie władze starały się zmienić ten stan rzeczy?
Były podejmowane próby, żeby ta młodzież izraelska spotykała się ze swoimi rówieśnikami w szkołach, żeby zaistniała jakaś wymiana młodzieżowa, żeby oni widzieli coś więcej niż tylko i wyłącznie miejsca Zagłady. By Polska kojarzyła im się nie tylko z wielkim żydowskim cmentarzyskiem. Ale ze strony izraelskiej nie ma na to zupełnie chęci ani zgody, ponieważ oni chcą się trzymać swojego programu, który z punktu widzenia ich interesu i bezpieczeństwa narodowego jest priorytetowy. Niestety, ofiarą tego pada wizerunek Polski.
REKLAMA
Rozmawiał Petar Petrović
REKLAMA