"Plan pokojowy" Trumpa? Fried: to może być samowolka Witkoffa
- Tak zwany "plan pokojowy" to dystrybuowanie, "kanałowanie" stanowiska Kremla. Na szczęście, "plan" jak się wydaje, nie jest realny - komentuje były ambasador USA w Polsce Daniel Fried, odnosząc się do doniesień o dokumencie. Niepokojące informacje o planie pokojowym opracowywanym przez USA i Rosję, spadły na Europę i Ukrainę jak grom z jasnego nieba. Były ambasador skomentował: to nie katastrofa... pod tym warunkiem, że plan nie jest prawdziwy.
2025-11-20, 14:09
Niekorzystny dla USA, Europy, Ukrainy
- Rzekomy "plan pokojowy" wygląda na formę dystrybuowania, propagowania stanowiska Kremla. Na szczęście, ten "plan" jak się wydaje, nie jest realną propozycją (USA - red.) - ocenia były ambasador USA w Polsce Daniel Fried w komentarzu dla portalu PolskieRadio24.pl. Amerykańskie media piszą, że prezydent Donald Trump zatwierdził rzekomo "plan pokojowy", który zakłada oddanie części terytoriów Ukrainy Rosji.
Czy tak jest? Czy Moskwa stara się "reklamować" swoją listę życzeń, przedstawiając ją jako "plan pokojowy", a planu nie traktuje się poważnie? Nie mamy stuprocentowej pewności. Ambasador Fried ocenia, że "na szczęście wydaje się, że ten plan nie jest czymś rzeczywistym". Wskazuje na to, że najnowszy wpis sekretarza stanu Marco Rubio w pewnym sensie pomniejsza rangę planu. - Oczywiście, nie wygląda to najlepiej, ale nie jest to katastrofa... Chyba że plan jest prawdziwy - ocenia Fried.
Jeśli plan byłby prawdziwy, to to oznacza? - Jeśli plan jest prawdziwy i taki, jak donoszą media, oznaczałoby to akceptację przez USA warunków Kremla wobec Ukrainy. To niekorzystne dla Ukrainy, Europy i USA. Na szczęście administracja najwyraźniej nie popiera tego planu. Wygląda to na nieskoordynowany i nierozsądny, "improwizowany ruch" Specjalnego Wysłannika (Steve’a - red.) Witkoffa. Ta sprawa jest w toku i wiąże się z wieloma wewnętrznymi manewrami w administracji i Kongresie - wskazał nam dyplomata.
Co piszą media o planie pokojowym?
Media, w tym portal Axios, a potem np. telewizja NBC, podały w środę, że prezydent Donald Trump zatwierdził w tym tygodniu 28-punktowy plan pokojowy między Rosją a Ukrainą. Administracja miała go opracowywać "w porozumieniu z rosyjskim wysłannikiem Kiryłem Dmitrijewem i ukraińskimi urzędnikami", powiedział NBC News wysoki rangą urzędnik administracji. Jak poinformował urzędnik, w opracowaniu planu brali udział specjalny wysłannik Trumpa Steve Witkoff, wiceprezydent J.D. Vance, sekretarz stanu Marco Rubio i zięć prezydenta Jared Kushner. Wedle telewizji NBC wśród 28 punktów ma być m.in.:
- zmniejszenie liczebności ukraińskiej armii,
- rezygnacja Ukrainy z Donbasu,
- uznanie języka rosyjskiego, jako drugiego państwowego na Ukrainie.
Ukraina miałaby oddać Rosji niezajęte nawet przez nią tereny Donbasu, w zamian za amerykańskie gwarancje.
Trzech urzędników amerykańskich powiedziało stacji NBC News, że warunki te mają być dopiero przedstawione Ukrainie. Stacja usłyszała także, że urzędnicy ukraińscy uważają moment złożenia propozycji, zbiegający się ze szkodliwym skandalem korupcyjnym w Ukrainie, za nieprzypadkowy. Niektórzy komentatorzy w innych mediach idą dalej i obawiają się, że USA mogą "zmuszać Zełenskiego do rezygnacji". To jednak, jak się wydaje daleko posunięta obawa czy spekulacja.
Sekretarz stanu USA i Kreml o planie pokojowym
Sekretarz stanu Marco Rubio napisał w czwartek na X, że "zakończenie złożonej i śmiercionośnej wojny, takiej jak ta na Ukrainie, wymaga szerokiej wymiany poważnych i realistycznych pomysłów". - Osiągnięcie trwałego pokoju będzie wymagało zgody obu stron na trudne, ale konieczne ustępstwa. Dlatego właśnie opracowujemy i będziemy nadal rozwijać listę potencjalnych pomysłów na zakończenie tej wojny, bazując na opiniach obu stron konfliktu - dodał we wpisie.
Nie zaprzeczył zatem doniesieniom mediów, choć potencjalnie mógł to zrobić. Z drugiej strony napisał nie o opracowanej propozycji, a gromadzeniu "listy pomysłów" obu stron konfliktów. To rzeczywiście obniżałoby rangę takiego "planu", bo byłby on niczym innym jak stanowiskiem Kremla. Z drugiej strony napisał o "ustępstwach", a o tych administracja Trumpa mówiła do tej pory głównie w odniesieniu do Ukrainy.
Co na to Kreml? Kontynuujemy nasze kontakty z USA, ale nie ma żadnych nowych informacji do przekazania - oznajmił w środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Atak dywersyjny na Polskę
Były ambasador USA Daniel Fried napisał także artykuł o aktach dywersji w Polsce. Jak wskazuje: Polska nie powinna pozostać sama, jeśli chodzi o odpowiedź na te akty agresji. Do tego, jak wskazał, należy poszukiwać nowych form odpowiedzi na tego rodzaju akty.
W weekend doszło do aktów sabotażu na linii kolejowej relacji Warszawa-Lublin. Jak ustaliły polskie służby, ładunki miały eksplodować pod pociągiem, mogli zginąć ludzie. Sprawcami były osoby współpracujące od dawna z rosyjskimi służbami specjalnymi, uciekły na Białoruś.
Szef MSZ Radosław Sikorski określił te działania jako terror państwowy ze strony Rosji. Do tego operacja miała miejsce pod fałszywą flagą - wyznaczono do niej dwóch Ukraińców, będących na usługach Moskwy.
W odpowiedzi Polska uruchomiła m.in. operację Horyzont. Zakłada ona m.in., że 10 tysięcy żołnierzy do odwołania będzie wspomagać MSWiA w patrolowaniu wrażliwych obszarów infrastruktury. W czwartek pojawiła się również informacja, że w Rosji doszło do próby fizycznego zaatakowania polskiego ambasadora przez "dyżurnych aktywistów". W środę poinformowano o zdjęciu rzeźb z wizerunkami polskich odznaczeń z cmentarza katyńskiego - Virtuti Militari i Krzyża Kampanii Wrześniowej.
- Atak na polskiego ambasadora w Rosji. "To dyżurni aktywiści"
- Są z 128 państw. Rosja stworzyła potężną sieć werbunku do armii
- Dwa lata w piekle. Maksym: Rosjanie razili prądem, bili. W niewoli wciąż są przyjaciele
Źródło: PolskieRadio24.pl/NBC/inne/Agnieszka Kamińska