Antoni Macierewicz o sprawie nagród: nikt z kierownictwa PiS nie miał cienia wątpliwości

Były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz potwierdził, że przekaże swoje nagrody za 2017 rok na rzecz Caritas. Według niego, ważne jest, żeby sprawa rozwiązania kwestii nagród dla ministrów "była podniesiona do rangi symbolu zmiany polityki społecznej".

2018-04-06, 09:45

Antoni Macierewicz o sprawie nagród: nikt z kierownictwa PiS nie miał cienia wątpliwości
Były szef MON Antoni Macierewicz. Foto: PAP/Rafał Guz

W czwartek prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński poinformował, że nagrody - które premier Beata Szydło przyznała ministrom konstytucyjnym oraz sekretarzom stanu, którzy są politykami - do połowy maja przekazane zostaną do Caritas na cele społeczne. Poinformował również, że niebawem do Sejmu skierowany zostanie projekt ws. obniżenia pensji poselskich o 20 proc. oraz wprowadzenia "nowych limitów" dla wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków i starostów, a także ich zastępców. Ponadto zlikwidowane zostać mają dodatkowe świadczenia w kierownictwach spółek Skarbu Państwa.

"Nikt z kierownictwa PiS nie miał cienia wątpliwości"

Antoni Macierewicz, który jest wiceprezesem PiS, a w rządzie Beaty Szydło był szefem MON, podkreślił w piątek w programie "Kwadrans polityczny" TVP1, że były to decyzje, co do których "nikt z kierownictwa PiS nie miał cienia wątpliwości".

Pytany, czy decyzja o przyznaniu nagród była błędna odparł, że nie chce się do tego ustosunkowywać, a same nagrody były wypłacane jako "część pensji". - Ważne jest, żeby ta sprawa była podniesiona do rangi symbolu zmiany polityki społecznej i tego, co słusznie jest uważane za obowiązek każdego rządu - promowania, podkreślania i kształtowania atmosfery sprawiedliwości społecznej - stwierdził.

Były szef MON potwierdził, że przekaże swoje nagrody na rzecz Caritas. - To jedna z szacownych, jeżeli nie najbardziej szacowna na świecie instytucja, która pomaga w dramatycznie trudnych sytuacjach, która jest wielką instytucją sprawiedliwości społecznej, więc warto ją wesprzeć - dodał.

"Te pieniądze się im po prostu należały"

W grudniu ubiegłego roku w odpowiedzi na interpelację PO ws. nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku. Według tabeli nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie. 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).

Informacja o przyznanych nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też "konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród.

Na początku marca premier Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Poinformował również, że w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy chce zredukować liczbę ministrów i wiceministrów o 20-25 proc., a także przejście podsekretarzy stanu do grupy urzędników służby cywilnej. Dotychczas Morawiecki przyjął dymisję 21 wiceministrów.

W marcu decyzji o przyznaniu nagród w Sejmie broniła była premier Beata Szydło. Powiedziała wówczas, że "ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS, otrzymywali nagrody za ciężką uczciwą pracę". - I te pieniądze się im po prostu należały - zaznaczyła. Mówiła, że "to były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej Izbie, a nie zegarki od kolegów-biznesmenów".

mg

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej