"Innego marzenia już nie ma". Polskie rodziny wracają z Kazachstanu do Ojczyzny

Do Polski przyjechała kolejna grupa repatriantów z Kazachstanu. To 58 osób, które spełniły właśnie swoje największe marzenie. Na mocy ustawy o repatriacji, dostały wreszcie możliwość powrotu do Polski. 31 stycznia wielu z nich po raz pierwszy zobaczyło swoją Ojczyznę. 

2018-04-08, 09:11

"Innego marzenia już nie ma". Polskie rodziny wracają z Kazachstanu do Ojczyzny
11-letnia Paulina z siostrą, 3-letnią Marysią. Foto: PR/Mateusz Rekłajtis

Na decyzję, telefon z ambasady, repatrianci czekali często całe swoje życie, aby potem w 3 tygodnie bez wahania spakować swoje życie w 23-kilogramową walizkę. Są wśród nich dzieci, młode małżeństwa, wielopokoleniowe rodziny. 560 to rekordowa liczba osób, które udało się sprowadzić do Polski w 2017 roku.

Powiązany Artykuł

587ea9ec-8801-46a1-b1b0-2221bdead7c2.jpg
Pani Jewgienia Stolik 82 lata temu trafiła do Kazachstanu. Dziś znów mieszka w Polsce

Na rok 2018 rząd przewiduje przyjąć około 1000 osób. Nie wszystkim jednak udaje się wrócić. Liczby w tym przypadku są wyjątkowo wymowne, bo na powrót do Ojczyzny nadal czeka prawie 30 tysięcy naszych rodaków. Marzenie o Polsce jest jednak na tyle silne, że nawet przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie gaśnie.

Dziadkowie pani Mariny i jej męża zostali zesłani do Kazachstanu w 1936 roku. W Polsce będą wychowywać się teraz ich dwie prawnuczki: Zosia i Mirosława. - Tu są nasze korzenie. Babcia mi zawsze mówiła, że trzeba wrócić do Polski, bo jesteśmy Polakami - wspomina pani Marina. Ich największe marzenie już się spełniło. Do pełni szczęścia brakuje im już tylko własnego mieszkania. - Innego marzenia już nie ma - mówi repatriantka. Nie wiedzą jeszcze w którym mieście zamieszkają, ale najbardziej podoba im się Sopot. 

Z dwiema córkami i mężem w styczniu do kraju przyjechała również pani Żanna. Mąż jest inżynierem, ona informatykiem. - Jesteśmy bardzo pracowitą rodziną. Jak chcemy, to możemy wszystko - mówi pani Żanna. Wspomina również o swoich obawach i o tym, jak szybko zostały rozwiane. Chwali Polaków za życzliwość, za chęć pomocy na każdym kroku. Jej córka, 11-letnia Paulinka, z zachwytem opowiada o polskiej szkole. Przyznaje, że język polski jest dla niej jeszcze "troszkę bardzo trudny", ale posługuje się nim już jednak niemal całkowicie płynnie.

REKLAMA

Repatrianci, po powrocie do Polski, spędzają 3 miesiące w specjalnym ośrodku adaptacyjnym. Jedyne takie miejsce w kraju znajduje się na Zamku w Pułtusku. Nasi rodacy, przyzwyczajeni do trudnych warunków i krajobrazu kazachskiego stepu, mają szansę, często po raz pierwszy w życiu, zobaczyć rzekę, las, piękno ojczystej przyrody. W tym miejscu doskonalą swój język polski, robią kursy zawodowe, szukają miejsca, gdzie zatrzymają się już na stałe. Dom Polonii umożliwia im również poznanie polskich tradycji i historii. Wielokrotnie zdarza się jednak, że to my możemy się od nich uczyć. Słuchać ich historii, przeżywać z nimi trudy, jakie ich spotkały. Uczyć się skromności, pokory, miłości do Ojczyzny.

Ci ludzie to przetrwalnik polskich wartości. Świadectwo niezwykle potrzebne w dzisiejszych czasach. - Mamo, ja tęsknię i tęsknię za Polską - mówiła 11-letnia Paulinka, jeszcze przed powrotem do Ojczyzny. Dziś, będąc już na wymarzonej ziemi, pytana o to co najbardziej jej się w Polsce podoba, z przejęciem szuka słów. "Wszystko!".

Joanna Czekajewska/rr

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej