Sąd: Jan Śpiewak ma przeprosić byłego burmistrza warszawskiego Śródmieścia. Chodzi o reprywatyzację Twardej 8/12
Prezes stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak ma przeprosić b. burmistrza warszawskiego Śródmieścia Wojciecha Bartelskiego (PO) za naruszenie jego dóbr osobistych - orzekł w poniedziałek stołeczny sąd. Wyrok jest nieprawomocny. Śpiewak zapowiedział apelację.
2018-04-16, 13:51
Bartelski domagał się od Śpiewaka przeprosin i przekazania 10 tys. zł na cele społeczne w związku z wypowiedzią działacza społecznego z lipca 2017 r., która dotyczyła możliwego udziału Bartelskiego "w zorganizowanej grupie przestępczej" w związku z decyzjami związanymi z warszawską reprywatyzacją.
Przeprosiny i koszty procesu
W ocenie Sądu Okręgowego w Warszawie wypowiedź Śpiewaka była bezprawna, gdyż "pozwany przekroczył swobodę wypowiedzi podając nieprawdziwe informacje o Wojciechu Bartelskim i w ten sposób naruszył jego cześć i dobre imię". Jak uzasadniał sędzia Tadeusz Bulanda - odnosząc się do argumentacji strony pozwanej - "niezasadne jest stwierdzenie" Śpiewaka, że "wypowiedź dotycząca istnienia zorganizowanej grupy przestępczej, nie dotyczyła Wojciecha Bartelskiego".
Sąd nakazał Śpiewakowi, aby jednorazowo zamieścił przeprosiny na własny koszt na głównej stronie portalu TVN Warszawa. Obciążył też pozwanego kosztami procesu w wysokości 3 tys. 637 zł.
W ocenie sądu natomiast "niezasadne jest roszczenie, aby obciążyć pozwanego obowiązkiem świadczenia na rzecz Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej w kwocie 10 tys. zł". Sędzia Bulanda wskazał, że Śpiewak "działał z pobudek zasługujących na usprawiedliwienie, na akceptację, działał w celu ochrony interesu społecznego". Zaznaczył jednak, że "to działanie było nieudolne".
Bartelski i reprywatyzacja Twardej 8/12
W lipcu ub.r. Śpiewak złożył zawiadomienie do prokuratury m.in. na Bartelskiego, burmistrza Śródmieścia w latach 2006-2014, a obecnie szefa Tramwajów Warszawskich. Zawiadomienie dotyczyło niedopełnienia obowiązków i narażenia miasta "na ogromne straty finansowe" w związku z reprywatyzacją działki przy ulicy Twardej 8/12, gdzie znajdowało się gimnazjum.
Na konferencji prasowej poprzedzającej złożenie w prokuraturze dokumentów Śpiewak mówił, że w mieście prawdopodobnie mogła działać zorganizowana grupa przestępcza, która była powiązana z "handlarzem roszczeń" Maciejem M. i mecenasem Andrzejem M., którzy już wówczas przebywali w areszcie, a przeciwko którym Prokuratura Regionalna we Wrocławiu pod koniec marca br. wysłała do sądu akt oskarżenia w związku z reprywatyzacją nieruchomości w centrum Warszawy.
REKLAMA
Śpiewak podkreślał wtedy, że zawiadomienie ws. niedopełnienia obowiązków, narażenia miasta na straty i możliwości istnienia zorganizowanej grupy przestępczej w Warszawie do prokuratury, dotyczy m.in. ówczesnego burmistrza Śródmieścia Wojciecha Bartelskiego.
Jedyna rozprawa w tej sprawie odbyła się przed sądem okręgowym 5 kwietnia, a w poniedziałek sąd ogłosił wyrok.
Jan Śpiewak powiedział PAP po tym orzeczeniu, że nie zgadza się z wyrokiem i zapowiedział apelację. W jego ocenie uzasadnienie ustne sądu było "wewnętrznie sprzeczne".
Na rozprawie 5 kwietnia Śpiewak mówił, że w samym zawiadomieniu odnoszącym się m.in. Bartelskiego nie pada sformułowanie "zorganizowana grupa przestępcza". Pytany wtedy, czemu zatem użył takiego sformułowania podczas konferencji prasowej, odpowiedział, że miał na myśli "grupę przestępczą w rozumieniu potocznym, czyli grupę osób, która ma zamiar popełnić przestępstwo". Proces z Bartelskim nazwał wówczas w rozmowie z PAP "atakiem PO na wolność słowa i aktywistów ujawniających kulisy afery reprywatyzacyjnej" oraz próbą zdyskredytowania go przed wyborami samorządowymi.
Bartelski podkreślał zaś wtedy, że zarzut współpracy ze zorganizowaną grupą przestępczą jest największym, jaki można postawić politykowi i wykreśla go z życia publicznego. Powiedział, że wypowiedzi Śpiewaka "nie naruszyły jego wewnętrznego poczucia wartości", ale - jak dodawał - "miał poczucie krzywdy". Wypowiedzi te nazwał "skrajnie tendencyjnymi". Dodawał, że ich celem było poniżenie go i "przekonanie opinii publicznej, że jest osobą zamieszaną w aferę reprywatyzacyjną". Zaznaczał, że przez te słowa miał nieprzyjemności w życiu osobistym i zawodowym.
"Zawsze działałem w interesie publicznym, zgodnie z prawem oraz etyką zawodową" - mówił Bartelski w mediach jeszcze w lipcu 2017 r. odnosząc się do zarzutów ws. reprywatyzacji działki przy ul. Twardej.
dcz
REKLAMA