IPN: Polska wysłała ok. 63 tys. dokumentów z danymi o zbrodniach niemieckich
W latach 1961-99 Polska wysłała do Niemiec ok. 63 tys. dokumentów z danymi o zbrodniach niemieckich w czasie II wojny światowej. Śledztwo ws. ich przekazania zostało umorzone - podał IPN, odpowiadając na pismo Arkadiusza Mularczyka (PiS). Zdaniem posła dokumenty te powinny zostać zwrócone Polsce.
2018-05-10, 14:58
Na początku kwietnia, Mularczyk powiedział, że podczas prac zespołu ds. reparacji natknął się na informację, że przez blisko 50 lat Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich przeciw Narodowi Polskiemu, a następnie Instytut Pamięci Narodowej, wysyłały do niemieckiego Centralnego Urzędu Administracji Sądowniczej w Ludwigsburgu oryginały dokumentów dot. zbrodni niemieckich w Polsce w czasie II wojny światowej.
5 kwietnia Mularczyk zwrócił się do ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych dr Wojciecha Woźniaka i prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jarosława Szarka z prośbą o informacje jakie dokumenty były wysyłane stronie niemieckiej oraz czy dokumenty te - po wykorzystaniu - zostały zwrócone, a także czy w tej sprawie prowadzone były postępowania sądowe lub prokuratorskie.
"Z kwerendy (...) wynika, że wysłano za granicę 62937 dokumentów, co daje około 69787 kart. Dla 2034 dokumentów nie ustalono liczby kart. Ponadto, w wyniku skontrum ustalono, że dokumenty były wysyłane za granicę w okresie od 21 września 1961 r. do 7 listopada 1999 r." - napisał prezes IPN Jarosław Szarek, w odpowiedzi na pismo Mularczyka.
Przekazał ponadto, że wśród tych dokumentów znalazło się 41,5 tys. protokołów przesłuchań świadków, 11,9 tys. aktów zgonu, 2,3 tys. fotokopii, 871 fotografii, a także 759 protokołów z ekshumacji.
Umorzenie postępowania
W odpowiedzi Szarek poinformował ponadto, że w czerwcu 2006 roku ówczesny prezes Instytutu Janusz Kurtyka złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie ws. przekazywania stronie niemieckiej wspomnianych dokumentów. Jego zdaniem działanie to odbywało się bez podstawy prawnej oraz "wpływało negatywnie, a wręcz uniemożliwiało zakończenie postępowań" w sprawach, których dotyczyły.
REKLAMA
- Prokuratura Okręgowa, która wszczęła postępowanie w tej sprawie, ostatecznie je umorzyła w październiku 2009 r. z powodu negatywnej przesłanki procesowej w postaci przedawnienia karalności określonego czynu - przekazał Szarek. Dodał, że jesienią 2010, na prośbę IPN Prokuratura Okręgowa przekazała Instytutowi akta umorzonej sprawy, które następnie zostały zarchiwizowane.
Prezes IPN przekazał też, że zezwolenie na wywóz części dokumentów za granicę wydała Daria Nałęcz, która w latach 1996-2006 pełniła funkcję naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych. "W zamian za niniejsze akta, Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - IPN otrzymała z Bundesarchiv część zespołu Rządu GG (Regierung des Generalgouvernements - 355 jednostek archiwalnych), przechowywanego w tamtejszym archiwum" - napisał Szarek.
Protokół wymiany akt między Bundesarchiv a Główną Komisją Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - IPN podpisano 18 czerwca 1997 r. Ze strony Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych podpisał się Edward Frącki.
Kolejne działania ws. odzyskania dokumentów
Mularczyk powiedział w środę, że Polska powinna podjąć działania, aby te dokumenty odzyskać, a osoby, które wydały decyzje o ich przekazaniu, jeżeli to możliwe, powinny ponieść odpowiedzialność prawną lub polityczną. "Te dokumenty były wysyłane w celu ścigania zbrodniarzy niemieckich i jeśli te postępowania zostały zakończone, a najczęściej je umarzano, to powinny one być zwrócone do właściciela" - podkreślił.
REKLAMA
Przyznał, że obecnie Polska nie ma "instrumentów", których mogłaby użyć w staraniach o ich zwrot. Mularczyk zapewnił jednocześnie, że kwestia ta będzie tematem jednego z kolejnych posiedzeń parlamentarnego zespołu ds. reparacji, którym poseł kieruje. "Będziemy się zastanawiać jakie działania o charakterze prawnym czy politycznym należałoby podjąć, żeby ten temat został w relacjach polsko-niemieckich skutecznie podniesiony" - powiedział.
Wskazał też, że sprawa przekazania wspomnianych dokumentów przez "wysokich urzędników państwowych" musi "bulwersować" tym bardziej, że znalazły się wśród nich też dowody pomocy udzielanej Żydom przez Polaków w okresie okupacji.
Jak powiedział Mularczyk, obecnie nie wiadomo, jaka część w tych dokumentów jeszcze istnieje. W jego ocenie, są one "bezcenne" z punktu widzenia historii oraz stanowiłyby ważny materiał do zbadania przez zespół ds. reparacji.
koz
REKLAMA