"To by było nie do pomyślenia jeszcze 20-30 lat temu". Ślub księcia Harry'ego i Meghan Markle
Pisarka Shrabani Basu, autorka książki "Victoria and Abdul" o przyjaźni królowej Victorii ze służącym Abdulem Karimem, oceniła w rozmowie z PAP, że ślub księcia Harry’ego i Meghan Markle jest "symbolem zmian, które zaszły w brytyjskiej rodzinie królewskiej".
2018-05-19, 13:30
Na podstawie opowieści Basu w ubiegłym roku nakręcono nominowany m.in. do Oskara i Złotego Globu film biograficzno-komediowy "Powiernik królowej", w którym główną rolę odegrała Judi Dench. Rozmawiając z PAP, autorka podkreśliła, że między ślubem Harry'ego i Meghan a ślubem księcia Williama i księżnej Kate sprzed siedmiu lat istnieją "olbrzymie różnice", wynikające z kontekstu międzynarodowego i tego, że Markle wywodzi się z mniejszości afroamerykańskiej. - To znak zmian, które zachodzą w rodzinie królewskiej - tłumaczyła.
Powiązany Artykuł
Monarchia brytyjska. Oficjalnie i od kuchni
Jak podkreśliła, świadczy o tym także wyjątkowo wysokie zainteresowanie wydarzeniem ze strony osób mających korzenie w dawnych koloniach brytyjskich, a także pochodzących z najdalszych zakątków świata.
Basu zwróciła jednocześnie uwagę, że do pierwszego ślubu z przedstawicielem innej rasy dochodzi w okresie, kiedy Wielka Brytania zmaga się ze skandalem dotyczącym statusu imigracyjnego pokolenia Windrush, tj. osób, które przyjechały do Wielkiej Brytanii do 1972 roku z Karaibów.
- Jest w tym pewne wewnętrzne zaprzeczenie - z jednej strony mamy skandal dotykający zwykłych ludzi; z drugiej strony rodzinę królewską, która styka się z tą kulturową i rasową różnorodnością - zaznaczyła dodając, że "taki ślub byłby nie do pomyślenia jeszcze 20-30 lat temu".
REKLAMA
Pisarka podkreśliła, że podczas przygotowań do ślubu Markle wykonała ważny ruch, decydując się na wskazanie spośród siedmiu instytucji, które otrzymają pieniądze z prezentów dla młodej pary, organizacji charytatywnej z Indii, pomagającej kobietom. - To drobiazg, ale w ten sposób można właśnie zmieniać wizerunek monarchii na bardziej otwarty - oceniła, podkreślając także międzynarodowy charakter młodej pary.
Jak zastrzegła, sobotni ślub nie jest w stanie zmienić tego, że brytyjska rodzina królewska nadal będzie kojarzona z brytyjską wyższą klasą społeczną, ale "stają się nieco bardziej dostępni dla zwykłych śmiertelników; są kimś, do kogo coraz większa część ludności może się odnieść i sympatyzować z nimi".
aj
REKLAMA