Batalia na szczycie UE o migrację. "Jak w cyrku"

To była wielogodzinna batalia negocjacyjna o to w jaki sposób Unia Europejska ma reagować na falę migracyjną. 

2018-06-30, 14:25

Batalia na szczycie UE o migrację. "Jak w cyrku"
Viktor Orban i Angela Merkel na szczycie w Brukseli. Foto: PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ

Posłuchaj

Korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, która obserwowała na szczycie negocjacje i spędziła w budynku Rady całą noc, donosi, że były próby zerwania szczytu, a w rolach głównych wystąpili prezydent Francji i premier Włoch, po drugiej stronie stanął premier Węgier, przy mocnym wsparciu Polski i pozostałych krajów Wyszehradu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Unijny szczyt, który zakończył się wczoraj w Brukseli, miał chwilami dramatyczny przebieg. Korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, która obserwowała na szczycie negocjacje i spędziła w budynku Rady całą noc donosi, że były próby zerwania szczytu, a w rolach głównych wystąpili prezydent Francji i premier Włoch, a po drugiej stronie stanął premier Węgier przy mocnym wparciu Polski i pozostałych krajów Grupy Wyszehradzkiej. Koncepcja tej grupy została przeforsowana i po prawie dwuletnich zabiegach ustalono, że przyjmowanie uchodźców będzie dobrowolne.

"Nic nie jest uzgodnione dopóki wszystko nie jest uzgodnione"

Już na początku szczytu okazało się, że będzie miał on trudny przebieg. Zaczęło się od dyskusji o współpracy Unii z NATO, ale kiedy przyszło do akceptowania wniosków dotyczących między innymi polityki obronnej, premier Włoch powiedział, że się nie zgadza. Argumentował, że nie satysfakcjonują go wnioski przygotowane na szczyt dotyczące migracji i dopóki nie zostaną one zmienione on nie zgodzi się na inne fragmenty konkluzji.

- Jestem wykładowcą prawa i wiem, że nic nie jest uzgodnione dopóki wszystko nie jest uzgodnione - miał mówić Giuseppe Conte. Premier Szwecji Stefan Loefven podobno mu odparował, że kiedyś był spawaczem, ale wie, że tak się nie prowadzi negocjacji, a premier Bułgarii Bojko Borisow dodał, że coś o tym wie, bo był kiedyś strażakiem. Żarty uciął premier Włoch, który wtedy po raz pierwszy wypowiedział słowo – weto i zagroził, że zerwie szczyt.

Jego głównym postulatem było wpisanie do wniosków odpowiedzialności unijnych krajów za przyjmowanie migrantów uratowanych na morzu podczas przeprawy z Afryki do Europy. Dodatkowo domagał się zgody na utworzenie kontrolowanych ośrodków na terenie Unii, w których rozdzielani byliby migranci zarobkowi i od razu odsyłani do swych krajów. A ci, którym należy się międzynarodowa ochrona, byliby rozlokowywani w unijnych państwach. Choć tak naprawdę to był pomysł prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premier Włoch usilnie go forsował.

REKLAMA

Na to - jak wynika z nieoficjalnych informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej – zareagował premier Węgier. - Chcemy Ci bardzo pomóc Giuseppe, doceniamy co robicie na morzu, by walczyć z nielegalną migracją, ale musicie też nas zrozumieć. Jeśli chcecie zgody na takie centra i chcecie je wpisać do wniosków do szczytu, to my jako Grupa Wyszehradzka chcemy mieć zapis, że to rozlokowywanie będzie dobrowolne, nie będzie przymusu - tak, według informacji Polskiego Radia, miał powiedzieć premier Węgier. Wtedy podniosły się głosy krajów Beneluksu, a także państw Południa, że Wyszehrad chce tylnymi drzwiami wyrzucić do kosza projekt prawa azylowego, zaproponowany przez Komisję Europejską w maju 2016 roku, w którym jest zapis o obowiązkowym, automatycznym przyjmowania uchodźców.

Doszło do szybkiej wymiany zdań z premierem Węgier, który miał stwierdzić: - Rozmawiamy o nowym pomyśle, kiedy przyjeżdżaliśmy na szczyt nie było takiego pomysłu. Nie ma jasności prawnej, musi to być jasno doprecyzowane, że relokacja ma być dobrowolna - miał powiedzieć premier Węgier. Ping-pong słowny podobno poirytował kilku przywódców i padła propozycja, by wpisać te postulaty do wniosków ze szczytu i pracować nad konkretnym dokumentem, bo z dyskusji na razie niewiele wynika.

Sprzeciw V4

Wtedy szef Rady Europejskiej Donald Tusk wpisał propozycje premiera Włoch i prezydenta Francji i rozdał je przywódcom. Kraje Grupy Wyszehradzkiej od razu zareagowały, że takiego dokumentu nie podpiszą. Była w nim mowa o dobrowolności przy tworzeniu kontrolowanych centrów na terenie Unii Europejskiej. Premier Węgier, który wtedy zagroził zerwaniem szczytu, zażądał by wpisać, że obowiązki wynikające z utworzenia ośrodków też muszą być dobrowolne. Viktor Orban miał mocne poparcie Polski i pozostałych krajów Grupy Wyszehradzkiej.

Przez wiele godzin nie udawało się uzgodnić porozumienia. Były różne wersje dokumentów i za każdym razem były odrzucane. Albo przez Włochy, Maltę, Francję i kraje Beneluksu, albo przez Węgry wspierane przez Polskę i Grupę Wyszehradzką. Dochodziło do wielu spotkań, także bilateralnych. Premier Mateusz Morawiecki rozmawiał na przykład z prezydentem Francji, oraz kanclerzami Niemiec i Austrii. Emmaunel Macron z kolei blisko współpracował z premierem Włoch, a zdjęcia tych dwóch polityków piszących wspólnie kolejną wersję wniosków ze szczytu było jednym z częściej publikowanych w nocy na portalach internetowych.

REKLAMA

Brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka relacjonuje, że podczas nocnych obrad do dziennikarzy wychodzili dyplomaci, którzy raz obwieszczali, że szczyt chce zerwać premier Węgier Viktor Orban, a innym razem, że to premier Włoch chce opuścić spotkanie. Do biura prasowego przychodzili też włoscy dyplomaci, część z nich po raz pierwszy była na szczycie. Włosi chcieli rozmawiać tylko z włoskimi dziennikarzami, a to jak wiadomo na szczytach akurat się nie udaje. Jeśli dyplomata z jakiegoś kraju schodzi do dziennikarzy by porozmawiać nieoficjalnie musi się liczyć z tym, że i zagraniczne media odpytają go na każdą okazję. Włosi tego nie rozumieli, uciekali w różne miejscach, tłumy dziennikarzy biegły za nimi. - Jak w cyrku - słychać było komentarze.

To przedstawienie zakończyło porozumienie unijnych przywódców, nad ranem, dokładnie o 4.34 wszyscy się porozumieli. Kraje Grupy Wyszehradzkiej wykorzystały okazję, że premierowi Włoch, kanclerz Niemiec i prezydentowi Francji zależało na porozumieniu europejskim właśnie tej nocy i przy okazji prezentowania nowych pomysłów wpisały kluczowe słowa - dobrowolna relokacja. A ten sukces przypieczętował kanclerz Austrii Sebastian Kurz, który dopisał do wniosków ze szczytu, że jednomyślnie muszą zapadać uzgodnienia dotyczące prawa azylowego. Jednomyślność w praktyce uniemożliwia realizację zapisanego postulatu dotyczącego obowiązkowego podziału uchodźców.

Na tym zależało nie tylko krajom Grupy Wyszehradzkiej ale właśnie także Austrii, która od jutra będzie kierować pracami Unii przez pół roku. Polskie Radio już wcześniej informowało, że kanclerz Austrii chce ten pomysł pogrzebać, ale podczas przewodnictwa nie wypada mu forsować narodowych interesów. Teraz będzie mu łatwiej - negocjacje nad prawem azylowym może spokojnie prowadzić i na koniec przewodnictwa ogłosić, że nie było konsensusu.

dcz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej