Protest przed Sejmem: wylegitymowano 18 osób. Wobec 17 będą skierowane wnioski o ukaranie
- 18 osób wylegitymowano, a ws. 17 do sądu trafią wnioski o ukaranie, 3 osoby odpowiedzą za malowanie na ścianie budynku, pozostałe za pomocnictwo - podał rzecznik stołecznej policji, kom. Sylwester Marczak, odnosząc się do protestów, które odbyły się przed Sejmem w nocy z czwartku na piątek.
2018-07-20, 10:03
Od środy przed Sejmem trwa demonstracja zorganizowana m.in. przez Obywateli RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i Komitet Obrony Demokracji. Jej uczestnicy chcą, by do nowelizacji ustaw o sądach wprowadzono poprawki zgodne z zaleceniami Komisji Europejskiej.
W czwartek ok. godz. 23, w czasie, gdy sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka rozpatrywała projekt PiS nowelizacji ustaw o Sądzie Najwyższym, Krajowej Radzie Sądownictwa, sądach i prokuraturze, grupa kilku demonstrantów napisała na elewacji Sejmu od strony ulicy Wiejskiej: "Czas na sąd ostateczny". Policja momentalnie otoczyła te osoby, oddzielając je od pozostałych, ok. 50-60 protestujących. W sprawie zwolnienia zatrzymanych interweniowali posłowie Nowoczesnej: Kornelia Wróblewska i Adam Szłapka, posłowie PO: Bartosz Arłukowicz i Sławomir Nitras oraz m.in. przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Policja wylegitymowała ok. 15 osób, które w momencie umieszczania napisu znajdowały się w najbliższym sąsiedztwie. W tym czasie obok interweniujących policjantów inni protestujący napisali na chodniku: "wolność". Po wypuszczeniu z kordonu protestujący skarżyli się na agresywne zachowanie policjantów.
- Niestety ostatnia noc pokazała, że nie można mówić o pokojowych demonstracjach - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji kom. Sylwester Marczak. - Policjanci, pomimo licznych prowokacji, zachowali opanowanie, pokazując pełen profesjonalizm - zaznaczył. - Napisanie wulgaryzmu na ścianie jednego z budynków to nic innego, jak wandalizm - podkreślił Marczak. - Nie potrafię znaleźć znaku równości pomiędzy nim a pokojową demonstracją oraz jakichkolwiek cel wspólnych - dodał.
- W tym przypadku reakcja policjantów była zdecydowana: 18 osób zostało wylegitymowanych, skierowanych będzie 17 wniosków o ukaranie do sądu, 3 osoby odpowiedzą za malowanie, pozostałe za pomocnictwo - poinformował rzecznik stołecznej policji.
"Będziemy reagować na każdy przypadek łamania prawa"
Jak zaznaczył, "u podstaw użycia przez policjantów siły fizycznej leży łamanie prawa po stronie części osób protestujących". - Będziemy zawsze reagować na przypadki łamania prawa, a nasze działania będą charakteryzować się zdecydowaniem, przy jednoczesnym zachowaniu godności osób, wobec których będą podejmowane - powiedział Marczak.
Po dziesięciogodzinnej burzliwej debacie sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka poparła w nocy z czwartku na piątek przyjęcie projektu PiS nowelizującego ustawy o SN, KRS, sądach i prokuraturze. Komisja zarekomendowała kilkadziesiąt poprawek do projektu. Projekt przewiduje, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na I Prezesa SN, niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN, a nie - tak jak obecnie - dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.
Teraz projekt nowelizacji ustaw o SN, KRS, ustroju sądów powszechnych i prokuraturze trafi do drugiego czytania w Sejmie. Zgodnie z zaktualizowanym harmonogramem prac Izby, posłowie zajmą się sprawozdaniem komisji w piątek rano.
Zgodnie z uzasadnieniem do projektu "zasadniczym celem zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawie o Sądzie Najwyższym jest doprowadzenie do usprawnienia postępowań prowadzonych przez KRS w sprawach powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, w tym sędziego SN". Jak zaznaczono, w proponowanych zmianach chodzi m.in. o wyłączenie możliwości obstrukcji prowadzonych przed KRS postępowań nominacyjnych do SN.
Projekt przewiduje m.in., że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na I Prezesa SN niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN, a nie - tak jak obecnie - dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.
kad
REKLAMA