Skazana na 4 miesiące więzienia "za podrapanie policjanta". Jest list do Zbigniewa Ziobry
26-letnia Barbara Poleszuk, skazana "za podrapanie policjanta" podczas Nocy Kupały w Białowieży, od końca października odbywa czteromiesięczną karę pozbawienia wolności. Zdaniem jej obrońcy, kara jest niewspółmierna do wykonanego przez nią czynu. Za dziewczyną wstawiła się Anna Kołakowska, opozycjonistka w czasach PRL i radna PiS, która napisała list do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
2018-11-05, 14:38
Białowieża, 2 lipca 2016 roku. Trwa festyn w Noc Kupały. Na imprezę przyjechała 26-letnia Barbara Poleszuk i jej mama Elżbieta. - Przywitaliśmy się z moim synem i jego kolegami. Poszliśmy do sklepu. Żartowaliśmy i śmialiśmy się. Niedaleko nas stali policjanci. Jeden z nich krzyknął coś do kolegi syna, ale nie usłyszałam co. Po chwili, moja córka powiedziała: "Patrz mamo, idą do nas" - relacjonuje w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Elżbieta Poleszuk.
Według kobiety, policjant natychmiast zakuł w kajdanki jednego z chłopaków. Doszło do awantury. Zgromadzeni zaczęli wymuszać na policjantach, by ci uwolnili mężczyznę. - Stanęliśmy w jego obronie. Krzyczeliśmy, żeby go zostawili. Tymczasem policja potraktowała nas gazem. Było takie zamieszanie, że widziałam tylko, jak policjanci wzięli moją córkę. Złapałam ją w pół i powiedziałam, że jej nie puszczę i jak ją zabierają, to mnie też muszą - kontynuuje z drżącym głosem kobieta.
Dziewczynę i jej matkę wsadzono do radiowozu. 26-latka nagle źle się poczuła i poprosiła o rozpięcie kajdanków. Gdy policjant się na to zgodził, Barbara Poleszuk zadrapała go paznokciami. Postawiono jej zarzut napaści na policjanta.
"Tutaj nauczysz się szacunku do orzełka"
REKLAMA
Według funkcjonariuszy, sytuacja wyglądała inaczej. Z ich zeznań wynika, że jeden z patroli zabezpieczających imprezę został zwyzywany przez grupę pseudokibiców. - Cały czas sypały się wyzwiska pod naszym adresem. Mariusz G. kilkakrotnie podchodził do mnie, zaciskał pieści. W pewnym momencie uderzył mnie w nos. Upadłem na maskę stojącego z tyłu radiowozu. G. wycofał się w tłum. Kątem oka widziałem, że kolegę zaatakowała też Barbara Poleszuk - mówi funkcjonariusz.
- Nie spodziewałem się jej ataku, uwagę skupiłem na mężczyznach - opisuje drugi policjant. - Rzuciła się na mnie drapiąc klatkę piersiową, zrobiłem unik i pchnąłem ją na radiowóz. Gdy ją skuwałem, jej matka złapała dziewczynę za biodra i próbowała wyszarpnąć - dodaje.
Barbarę Poleszuk skazano na 4 miesiące więzienia. Wyrok przed sądem w Hajnówce zapadł w sierpniu 2017 roku. Obrońca dziewczyny wnioskował, by wykonanie kary zawiesić, bo więzienie zrujnuje życie młodej dziewczynie, która teraz pracuje w Holandii. Poprzednią pracę straciła, gdy znalazła się w policyjnych kartotekach.
26-latka trafiła do więzienia 26 października br. Matka ma ograniczony kontakt z córką. - Ostatni raz byłam u niej w niedzielę, trzeciego dnia odbywania jej kary. Mówiła mi, że ma tam spokój i ciszę. Czasem spotyka się z głupimi docinkami typu: "Trochę tu posiedzisz" albo: "Tutaj nauczysz się szacunku do orzełka". Ale kilka dni później, gdy chciałam ją odwiedzić ponownie, nie zastałam jej tam. Okazało się, że przeniesiono ją do innego zakładu - mówi nam kobieta.
REKLAMA
O tym, że Barbara Poleszuk przebywa w warszawskim areszcie śledczym na Grochowie, kobieta dowiedziała się kilka dni później. - Rozmawiam z nią przez telefon po 2-3 minuty. Ostatnio była załamana. Będę się z nią widzieć w czwartek - dodaje pani Elżbieta.
O powody przeniesienia Barbary Poleszuk pytaliśmy drogą mailową rzecznika aresztu śledczego w Białymstoku. Wiadomość wysłaliśmy w czwartek po południu, jednak do momentu publikacji tekstu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi, pomimo że prosiliśmy o nią do piątku.
O komentarz do całej sprawy zwróciliśmy się także do Komendy Wojewódzkiej Policji. "Rola policji w procesie karnym, zbierającej materiał dowodowy w postępowaniu, jest ściśle określona w ogólnodostępnych przepisach prawa. Całość materiałów postępowania znajduje się obecnie w dyspozycji sądu" - napisał Tomasz Krupa, rzecznik prasowy komendy.
List do Zbigniewa Ziobry
Barbara i jej matka znane są z organizowania imprez niepodległościowych, m.in. Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Według nich, zachowanie policji to zemsta za zaangażowanie dziewczyny w działalność narodową. Podobnego zdania są Anna Kołakowska, gdańska radna Prawa i Sprawiedliwości i jej mąż Andrzej, działacz opozycyjny w PRL.
REKLAMA
- W tamtych rejonach, środowiska narodowe są mocno tępione. Jest tam mniejszość białoruska, która sprzeciwia się ideom Żołnierzy Wyklętych. Dla nich to bandyci - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Kołakowski. Jego zdaniem, skazanie dziewczyny na 4 miesiące więzienia w momencie, gdy na odbycie kary czeka 20 tys. ludzi, jest absurdem. - Można było zastosować dozór elektroniczny, grzywnę lub inne środki, ale więzienie to przesada - komentuje nasz rozmówca.
Anna Kołakowska zwróciła się o pomoc do Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości. "Wyrok bezwzględnego więzienia wobec osoby zaangażowanej w działania patriotyczne na terenie Hajnówki, jest rażąco niesprawiedliwy. Jako więzień polityczny stanu wojennego, mam świadomość jakie skutki wywiera na młodej dziewczynie pobyt w zakładzie karnym. W stanie wojennym przebywałam w celi z więźniami politycznymi, ale przez tydzień przetrzymywano mnie z kryminalistką. Jest to takie doświadczenie, którego nie życzyłabym nikomu" - napisała radna PiS.
"Basię Poleszuk znam osobiście. Poznałyśmy się na Rajdzie Pieszym Szlakiem 5. Wileńskiej Brygady AK na Podlasiu. Jest zaangażowana w propagowanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych. W środowiskach patriotycznych znana jest z tego, że pięknie i z wielkim talentem rysuje portrety naszych narodowych bohaterów. Panie Ministrze, do tej pory nie został skazany żaden z uczestników protestów kodowskich, czy czarnych marszów. Nawet Ci, którzy czynnie atakowali" - czytamy dalej. Radna rozpoczęła też głodówkę ws. Barbary Poleszuk.
W obronę 26-latki zaangażowali się jej znajomi i lokalne środowiska narodowe. 16 listopada ma odbyć się marsz "Uwolnić Basię Poleszuk". Utworzono też wydarzenie na Facebooku. Do tej pory, zainteresowało się nim prawie dwa tysiące osób, a ponad 400 zadeklarowało w nim udział.
REKLAMA
Klaudia Dadura, PolskieRadio24.pl
REKLAMA