Złe prognozy: znów czekają nas ulewy i podtopienia
Od środy w całej Polsce należy spodziewać się gwałtownych burz - ostrzega Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Burzom będą towarzyszyły opady deszczu, a nawet gradu. Wszystkie te zjawiska potrwają co najmniej do soboty.
2010-06-06, 14:30
Posłuchaj
Szef IMGW Mieczysław Ostojski mówi, że skutki burz i opadów deszczu są trudne do przewidzenia. Powołuje się przy tym na wydarzenia z czwartku, kiedy to zalane zostało Piaseczno. "Wiadomo było, że będą burze, my widzieliśmy je na radarach i wysyłaliśmy ostrzeżenia, ale nikt nie był w stanie przewidzieć, że akurat w tym miejscu spadnie tyle wody, że zaleje Piaseczno. Jest to nie do przewidzenia" - dodaje.
Lokalnych opadów deszczu należy spodziewać się już od nocy z poniedziałku na wtorek. Od środy burzom będzie towarzyszył nagły wzrost temperatury, nawet do 34 stopni w ciągu dnia.
Woda znów groźna
Biuro Prognoz Hydrologicznych ostrzega, że w wielu częściach kraju poziom rzek będzie nadal przekraczał stany alarmowe. Może to grozić lokalnymi podtopieniami i zagrażać osobom pozostającym w pobliżu zbiorników wodnych.
Według Biura, w ciągu najbliższej doby wzrośnie poziom Wisły w województwie lubelskim. W związku z tym wody w rzece będą przekraczać stan alarmowy. Jednak pod koniec dnia możliwe jest powolne opadanie wody. Biuro Prognoz Hydrologicznych ostrzega jednak, że w miejscach, gdzie wały zostały wcześniej przerwana, możliwe jest ponowne zalanie terenów do nich przylegających. Podobna sytuacja ma miejsce w województwach: podkarpackim i świętokrzyskim.
Natomiast w ciągu najbliższej doby w zlewni górnej i środkowej Narwi oraz zlewni Biebrzy poziom wody układać się będzie w strefie stanów wysokich, lokalnie powyżej stanów ostrzegawczych.
Walka o hutę
We wtorek po południu do Warszawy dotrze kolejna fala kulminacyjna na Wiśle - prognozuje IMGW. Według hydrologów, Wisła w stolicy ma osiągnąć wysokość 760 centymetrów czyli jej poziom będzie niższy niż w czasie poprzedniej fali.
W niedziele po południu fala na Wiśle przechodziła przez Sandomierz i była niższa niż się spodziewano. Powodem jest wyrwa w wale w okolicach Koćmierzowa. Wczoraj woda w tamtym rejonie ponownie zalała prawobrzeżną część Sandomierza.
Szef IMGW Mieczysław Ostojski mówi w rozmowie z Polskim Radiem, że dziura w wale na chwilę obniżyła poziom Wisły.
Trwa również walka o uratowanie lokalnej huty szkła. Stabilizuje się natomiast sytuacja na Wiśle powyżej Sandomierza oraz w zlewniach Wisłoki, Wisłoka, Sanu i Łęgu, tam notowane są spadki stanów wody, choć ciągle w wielu miejscach przekroczone są stany ostrzegawcze i alarmowe.
W Annopolu do 748-ciu centymetrów od godziny 11. dopisano kolejne 8 centymetrów. Tym samym Wisła płynie tam o 256 centymetrów powyżej stanu alarmowego. To o 28 cm wyżej niż po majowej powodzi.
Kłopoty z dojazdem
Najwyższy 11-sto centymetrowy wzrost odnotowano na wodowskazie w Puławach. 669 centymetrów jest wyższe o ponad metr od stanu alarmowego. Do odwołania, zamknięta zostaje droga wojewódzka nr 824 Puławy - Kazimierz Dolny. Z drogi korzystać będą mogły wyłącznie służby ratownicze biorące udział w akcji przeciwpowodziowej.
W Dęblinie przybyło 4 centymetry i tam płynąca na poziomie 573 centymetrów Wisła jest wyższa od notowań alarmowych o ponad 70 centymetrów. Najgorzej jest w powiecie kraśnickim i opolskim. Woda zagraża także mieszkańcom powiatu puławskiego.
REKLAMA
Na Odrze i Warcie spokojniej
Na Odrze druga fala dochodzi właśnie do Wrocławia i według prognoz ma być o co najmniej 60 centymetrów niższa niż ostatnio.
Z kolei na Warcie pierwsza fala kulminacyjna idzie bardzo wolno i w tej chwili przekroczyła Gorzów. W tym w zlewni tej rzeki przekroczenia stanów alarmowych zanotowano na 18 stacjach wodowskazowych, maksymalnie we Wronkach na Warcie o 176 cm. Przekroczenia stanu ostrzegawczego odnotowano na 6 stacjach wodowskazowych.
REKLAMA